– Donald Trump nie ma, nie miał i raczej nie będzie miał planu zakończenia wojny rosyjsko-ukraińskiej, który zakładałby jego rzeczywisty, praktyczny wpływ i udział w tym procesie – komentuje spotkanie Putin-Trump politolog Jewhen Mahda. Dodaje, że obecne manewry prezydenta USA to krok do przodu, a dwa w tył.
Do spotkania Donalda Trumpa z Władimirem Putinem doszło w piątek, odbyło się w bazie wojskowej Elmendorf-Richardson w Anchorage na Alasce. W drodze na spotkanie Putin został zaproszony do „Bestii”, pancernego samochodu prezydenta Trumpa. Obaj przywódcy rozmawiali tam tylko w obecności agentów Secret Service. Właściwe spotkanie zajęło ponad trzy godziny, a każdemu prezydentowi towarzyszyło dwóch doradców. Zakończyło się konferencją prasową, po której politycy nie odpowiedzieli na pytania.
– Mieliśmy niezwykle produktywne spotkanie i uzgodniliśmy wiele punktów. Zostało ich (do ustalenia – red.) już tylko kilka. Niektóre z nich nie są aż tak istotne. Jeden jest prawdopodobnie najważniejszy, ale mamy bardzo duże szanse, żeby go osiągnąć. Nie udało nam się (osiągnąć porozumienia – red.), ale mamy bardzo duże szanse żeby je osiągnąć – powiedział Trump.
W rozmowie z Fox News przekazał, że ustalili ustępstwa terytorialne, włącznie z tym co ma oddać Ukraina oraz potencjalne gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy. Podkreślił, że Kijów będzie musiał się na nie zgodzić. Zapowiedział, że odbędzie się spotkanie Putina z Zełeńskim.
Putin wymknął się zasłaniając banałami
Jewhen Mahda, ukraiński politolog, w rozmowie z redakcją jest sceptyczny co do planu Trumpa na zakończenie konfliktu.
– Donald Trump nie ma, nie miał i raczej nie będzie miał planu zakończenia wojny rosyjsko-ukraińskiej, który zakładałby jego rzeczywisty, praktyczny wpływ i udział w tym procesie. W związku z tym obserwujemy jego manewry oparte na zasadzie: krok do przodu, dwa kroki do tyłu.
Podobnego zdania jest Daniel Fried, ekspert amerykańskiego think tanku Atlantic Council i były ambasador USA w Polsce. Twierdzi, że zapowiedzi prezydenta USA nie pokryły się z rzeczywistością spotkania. Zauważa, ze Trump jechał na spotkanie, oczekując, że Putin będzie chciał zakończyć wojnę.
– Trump pośpieszył na to spotkanie, zakładając – jak się wydaje błędnie, że Putin jest gotowy na postępy w zakończeniu wojny na Ukrainie, na innych warunkach niż kapitulacja Ukrainy. Opierał się na spotkaniu Witkoffa z Putinem z 6 sierpnia w Moskwie. Kiedy okazało się to błędne, albo z powodu niezrozumienia Witkoffa, albo z powodu oszustwa Putina, Trump ponownie zaczął mówić o wywieraniu presji na Rosję. Trump nawet powiedział prasie, podczas lotu do Anchorage, że presja pojawi się, jeśli nie będzie postępów, w tym zawieszenia broni.
– Zatem Putin ma przewagę: udało mu się spotkać i wymknął się, nie oferując niczego poza banałami o amerykańsko-rosyjskiej przyjaźni – dodał.
Zauważył, że Trump mógłby uznać to za oszustwo i wprowadzić swoje groźby w życie. Zdaniem Frieda Trump ryzykuje, że będzie postrzegany jako słaby, więc w celu uniknięcia tego może odpowiedzieć naciskami na Putina.
– Ale to tylko nadzieja – dodaje.
Kremlowska manipulacja
– Władimir Putin wykorzystał elementy tzw. zarządzania refleksyjnego i podkreślił m.in., że gdyby Trump był prezydentem, tej wojny by nie było. Jest to teza, którą sam Trump chętnie powtarza i która regularnie pojawia się w jego publicznych wypowiedziach – komentuje Mahda w rozmowie z redakcją.
– Najprawdopodobniej Putin próbował przekazać Trumpowi myśl, że to właśnie nieustępliwość Ukrainy jest przyczyną, dla której Stany Zjednoczone i Rosja nie mogą wznowić handlu na dużą skalę i być dla siebie użyteczne, czyli – mówiąc wprost – robić wspólne interesy – dodaje.
Zdaniem Philippe Dickinsona z Atlauntic Council Putin postawił na opóźnianie i przeciąganie rozmów.
– Putin mógł dzielić scenę z prezydentem Stanów Zjednoczonych i zaoferować wystarczająco dużo pochlebstw i bezsensownych rozmów o poszanowaniu bezpieczeństwa Ukrainy, aby zapobiec dalszym natychmiastowym sankcjom i presji gospodarczej. W tym kontekście jego odniesienie do dobrego sąsiedztwa było oknem na bezgraniczność jego cynizmu. Granie na zwłokę i przeciąganie sprawy pozwala Putinowi nadal wrzucać ludzi do maszynki do mięsa i stopniowo powiększać terytorium Ukrainy. Uzna to za zwycięstwo.
Zadowolony Putin
– Putin wróci do Moskwy z uśmiechem na twarzy. Po raz drugi w ciągu dwóch tygodni Putin osiągnął swój cel taktyczny, jakim było uniknięcie „poważnych konsekwencji” ze strony Stanów Zjednoczonych za odmowę zakończenia ostrzału na Ukrainie – komentuje John E. Herbst z Atlantic Council i były ambasador USA na Ukrainie.
Odnosi się do gróźb Trumpa, które nakazywały Putinowi zakończyć konflikt do 8 sierpnia. Dwa dni wcześniej rosyjski przywódca rozmawiała ze Stevem Witkoffem, specjalnym wysłannikiem prezydenta USA. Trumpm ponowił groźbę przed rozmowami na Alasce.
Podobnego zdania jest Anna Maria Dyner, analityczka Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, która napisała na X:
– Zgodnie z przewidywaniami, to dopiero początek żmudnych rozmów. Natomiast Rosjanie i tak go wykorzystają propagandowo. W końcu była to pierwsza wizyta Putina w USA po 10 latach, i pierwsze rozmowy prezydentów Rosji i Stanów Zjednoczonych po 4 latach.
– Moim zdaniem jest to bardzo niebezpieczny moment, ponieważ rodzi u Trumpa iluzję, że z Putinem można się dogadać. Mimo wszystko, ja patrzę na sytuację dość optymistycznie, ponieważ Ukraina nadal walczy i pozostaje w centrum uwagi. Myślę, że osiągniemy znacznie więcej, niż chce Rosja, ale musimy zrozumieć, że wojna będzie trwała, ataki na ukraińskie miasta będą kontynuowane, a zatem Ukraina będzie potrzebowała jeszcze większego wsparcia ze strony naszych sojuszników – mówi na zakończenie Mahda.
CNN / Fox / Altantic Council / X / Biznes Alert / Hanna Czarnecka / Marcin Karwowski