icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Majewski: Przepłacaliśmy za kontrakt jamalski. Rozstrzygnięcie sporu z Gazpromem już w lutym

Prezes PGNiG Paweł Majewski tłumaczył dziennikarzom zawiłości kontraktu jamalskiego na dostawy gazu z Rosji. Jego zdaniem „przepłacaliśmy” i opłacało się zmienić formułę cenową. Natomiast w lutym Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej ma ogłosić wyrok w sprawie skargi Polaków na ugodę Komisji z Gazpromem w sprawie śledztwa antymonopolowego ujawniającej nadużycia Rosjan.

– Formuła cenowa w kontrakcie jamalskim jest objęta tajemnicą handlową, ale obecnie w dużo większym stopniu uzależniona jest od ceny gazu na giełdach. Po arbitrażu, udział cen produktów ropopochodnych jest znacząco mniejszy, co zresztą jest trendem europejskim – tłumaczył prezes PGNiG Paweł Majewski.

– Historycznie wydobycie gazu towarzyszyło wydobyciu ropy. Od początku lat 2000 zaczął się kształtować samodzielny, odrębny rynek gazu. Wszystkim dużym odbiorcom, którzy zaczęli być również aktywni na giełdzie, zaczęło zależeć na tym by cena gazu ziemnego była odniesiona do notowań rynkowych tego paliwa. Znakomita większość, jeśli nie wszystkie firmy handlujące gazem przeszły na indeks do rynku, głównie do giełdy holenderskiej czy niemieckiej – powiedział Paweł Majewski.

– Czy to dobrze, że robimy jak wszyscy, czy lepiej żebyśmy mieli cenę odniesioną do produktów ropopochodnych? W naszej ocenie jesteśmy na rynku europejskim a długofalowo indeksowanie ceny dostaw do ceny na giełdzie jest logiczne i racjonalne. Można się zastanawiać „co by było, gdyby”, czy przy dziesięciokrotnym wzroście ceny na giełdzie nie bardziej opłacałoby się indeksować do ceny ropy i produktów ropopochodnych. Być może chwilowo tak, ale nie oceniamy indeksacji z perspektywy krótkoterminowej tylko długoterminowej, a ten kontrakt zawarty był na wiele lat z oknem na renegocjacje nie krótszym niż trzy lata. Co najmniej od 2010 roku za gaz indeksowany w całości lub w dużej mierze do produktów ropopochodnych, przepłacaliśmy. Płaciliśmy więcej niż inne firmy z krajów europejskich – mówił prezes Majewski.

– Komisja Europejska postawiła wśród zarzutów w śledztwie antymonopolowym wobec Gazpromu blokowanie zmiany formuły cenowej na powiązaną z hubami gazowymi. Gazprom historycznie preferował zawieranie kontraktów długoterminowych uzależnionych od ropy i produktów ropopochodnych i teraz podobne postulaty niestety pojawiają się w Polsce. Powiem może górnolotnie, ale to nie służy polskiej racji stanu – mówił Paweł Majewski na spotkaniu z dziennikarzami. – Hipotetycznie załóżmy, że kryzys energetyczny windowany przez Rosjan spowoduje, że zawrzemy kontrakt na dziesięć lat oparty o indeks ropy, odniesiony do wysokiej ceny gazu, następnie sytuacja wróci do stanu przed kryzysem, czyli ceny wrócą do zdecydowanie niższych poziomów. I co wtedy? Skończy się na tym, że my zostaniemy z umową z wysoką ceną, indeksowaną do ropy, a nasi konkurenci będą mieć ceny niższe, indeksowane bezpośrednio do gazu. To tak jak z kredytami frankowymi. Widać, jaki może być efekt oderwania indeksu (w tym wypadku franka szwajcarskiego) od rzeczywistości (wynagrodzenia otrzymywanego w złotych polskich). Traktujemy indeksowanie ceny gazu do ceny ropy jako spekulację, coś oderwanego od rzeczywistości, od czego trzeba odchodzić – powiedział.

– Eksport gazu z Rosji do Europy spadł w pierwszych dwóch tygodniach 2022 roku o 41 procent, a rosną dostawy LNG oraz z Norwegii.  Jest związek między cenami gazu, energii i uprawnień do emisji CO2. Jest jeden podmiot, który może ten łańcuszek uruchomić – tłumaczą przedstawiciele PGNiG.

PGNiG tłumaczy, że sześć mld złotych odzyskane przez tę firmę  w sporze arbitrażowym z Gazpromem to nie zwrot pieniędzy, które Polacy zapłacili w swoich rachunkach za gaz. Ciężar wyższych cen gazu w całości ponosiło PGNiG, spółka nie przenosiła ich na odbiorców. – Udało się w ramach retroakcji, mechanizmu ustalonego w kontrakcie jamalskim, odzyskać 6 mld zł. Od razu musieliśmy zapłacić podatek. W lipcu 2020 roku PGNiG wpłaciło do budżetu państwa zaliczkę na CIT w wysokości 1,1 mld zł. Kolejna sprawa to inwestycje,  zwłaszcza w złoża norweskie, przede wszystkim zakup aktywów spółki INEOS E&P Norge na Norweskim Szelfie Kontynentalnym, w tym 21 koncesji. Transakcję sfinalizowaliśmy za kwotę nieco ponad 320 mln dolarów. Część odzyskanych od Gazpromu pieniędzy inwestowaliśmy także wydobycie krajowe wymagające stałych wydatków na odwierty, realizowany był szeroko zakrojony program gazyfikacji – wyliczał Majewski.

PGNiG już w październiku 2020 roku wystąpił z kolejnym wnioskiem o zmianę ceny kontraktowej w umowie z Gazpromem. W odpowiedzi na nasz ruch Gazprom wystąpił z własnym wnioskiem – tłumaczą przedstawiciele PGNiG. Później, w październiku 2021, ze względu na niespotykany wzrost cen na rynku gazu, PGNiG wystąpił z uzupełnieniem wniosku o zmianę cen w kontrakcie jamalskim. Krok ten ma na celu ograniczenie wpływu manipulacji Gazpromu na rynkach europejskich na cenę kontraktową płaconą przez PGNiG.

Spółka podaje, że drugiego lutego Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej ogłosi wyrok odnośnie do skargi PGNiG na decyzję Komisji Europejskiej w sprawie ugody z Gazpromem w postępowaniu antymonopolowym. Jeśli stwierdzi nieważność, to postępowanie powinno wrócić do ponownego rozpatrzenia przez Komisję Europejską.

– Jesteśmy w kontakcie z podmiotami ukraińskimi, bo łączy nas wspólny interes, jakim jest zapobiegnięcie negatywnym skutkom projektu Nord Stream 2 związanym z naruszeniem przepisów unijnych – dodał Paweł Majewski.

Opracował Wojciech Jakóbik

Prezes PGNiG Paweł Majewski tłumaczył dziennikarzom zawiłości kontraktu jamalskiego na dostawy gazu z Rosji. Jego zdaniem „przepłacaliśmy” i opłacało się zmienić formułę cenową. Natomiast w lutym Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej ma ogłosić wyrok w sprawie skargi Polaków na ugodę Komisji z Gazpromem w sprawie śledztwa antymonopolowego ujawniającej nadużycia Rosjan.

– Formuła cenowa w kontrakcie jamalskim jest objęta tajemnicą handlową, ale obecnie w dużo większym stopniu uzależniona jest od ceny gazu na giełdach. Po arbitrażu, udział cen produktów ropopochodnych jest znacząco mniejszy, co zresztą jest trendem europejskim – tłumaczył prezes PGNiG Paweł Majewski.

– Historycznie wydobycie gazu towarzyszyło wydobyciu ropy. Od początku lat 2000 zaczął się kształtować samodzielny, odrębny rynek gazu. Wszystkim dużym odbiorcom, którzy zaczęli być również aktywni na giełdzie, zaczęło zależeć na tym by cena gazu ziemnego była odniesiona do notowań rynkowych tego paliwa. Znakomita większość, jeśli nie wszystkie firmy handlujące gazem przeszły na indeks do rynku, głównie do giełdy holenderskiej czy niemieckiej – powiedział Paweł Majewski.

– Czy to dobrze, że robimy jak wszyscy, czy lepiej żebyśmy mieli cenę odniesioną do produktów ropopochodnych? W naszej ocenie jesteśmy na rynku europejskim a długofalowo indeksowanie ceny dostaw do ceny na giełdzie jest logiczne i racjonalne. Można się zastanawiać „co by było, gdyby”, czy przy dziesięciokrotnym wzroście ceny na giełdzie nie bardziej opłacałoby się indeksować do ceny ropy i produktów ropopochodnych. Być może chwilowo tak, ale nie oceniamy indeksacji z perspektywy krótkoterminowej tylko długoterminowej, a ten kontrakt zawarty był na wiele lat z oknem na renegocjacje nie krótszym niż trzy lata. Co najmniej od 2010 roku za gaz indeksowany w całości lub w dużej mierze do produktów ropopochodnych, przepłacaliśmy. Płaciliśmy więcej niż inne firmy z krajów europejskich – mówił prezes Majewski.

– Komisja Europejska postawiła wśród zarzutów w śledztwie antymonopolowym wobec Gazpromu blokowanie zmiany formuły cenowej na powiązaną z hubami gazowymi. Gazprom historycznie preferował zawieranie kontraktów długoterminowych uzależnionych od ropy i produktów ropopochodnych i teraz podobne postulaty niestety pojawiają się w Polsce. Powiem może górnolotnie, ale to nie służy polskiej racji stanu – mówił Paweł Majewski na spotkaniu z dziennikarzami. – Hipotetycznie załóżmy, że kryzys energetyczny windowany przez Rosjan spowoduje, że zawrzemy kontrakt na dziesięć lat oparty o indeks ropy, odniesiony do wysokiej ceny gazu, następnie sytuacja wróci do stanu przed kryzysem, czyli ceny wrócą do zdecydowanie niższych poziomów. I co wtedy? Skończy się na tym, że my zostaniemy z umową z wysoką ceną, indeksowaną do ropy, a nasi konkurenci będą mieć ceny niższe, indeksowane bezpośrednio do gazu. To tak jak z kredytami frankowymi. Widać, jaki może być efekt oderwania indeksu (w tym wypadku franka szwajcarskiego) od rzeczywistości (wynagrodzenia otrzymywanego w złotych polskich). Traktujemy indeksowanie ceny gazu do ceny ropy jako spekulację, coś oderwanego od rzeczywistości, od czego trzeba odchodzić – powiedział.

– Eksport gazu z Rosji do Europy spadł w pierwszych dwóch tygodniach 2022 roku o 41 procent, a rosną dostawy LNG oraz z Norwegii.  Jest związek między cenami gazu, energii i uprawnień do emisji CO2. Jest jeden podmiot, który może ten łańcuszek uruchomić – tłumaczą przedstawiciele PGNiG.

PGNiG tłumaczy, że sześć mld złotych odzyskane przez tę firmę  w sporze arbitrażowym z Gazpromem to nie zwrot pieniędzy, które Polacy zapłacili w swoich rachunkach za gaz. Ciężar wyższych cen gazu w całości ponosiło PGNiG, spółka nie przenosiła ich na odbiorców. – Udało się w ramach retroakcji, mechanizmu ustalonego w kontrakcie jamalskim, odzyskać 6 mld zł. Od razu musieliśmy zapłacić podatek. W lipcu 2020 roku PGNiG wpłaciło do budżetu państwa zaliczkę na CIT w wysokości 1,1 mld zł. Kolejna sprawa to inwestycje,  zwłaszcza w złoża norweskie, przede wszystkim zakup aktywów spółki INEOS E&P Norge na Norweskim Szelfie Kontynentalnym, w tym 21 koncesji. Transakcję sfinalizowaliśmy za kwotę nieco ponad 320 mln dolarów. Część odzyskanych od Gazpromu pieniędzy inwestowaliśmy także wydobycie krajowe wymagające stałych wydatków na odwierty, realizowany był szeroko zakrojony program gazyfikacji – wyliczał Majewski.

PGNiG już w październiku 2020 roku wystąpił z kolejnym wnioskiem o zmianę ceny kontraktowej w umowie z Gazpromem. W odpowiedzi na nasz ruch Gazprom wystąpił z własnym wnioskiem – tłumaczą przedstawiciele PGNiG. Później, w październiku 2021, ze względu na niespotykany wzrost cen na rynku gazu, PGNiG wystąpił z uzupełnieniem wniosku o zmianę cen w kontrakcie jamalskim. Krok ten ma na celu ograniczenie wpływu manipulacji Gazpromu na rynkach europejskich na cenę kontraktową płaconą przez PGNiG.

Spółka podaje, że drugiego lutego Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej ogłosi wyrok odnośnie do skargi PGNiG na decyzję Komisji Europejskiej w sprawie ugody z Gazpromem w postępowaniu antymonopolowym. Jeśli stwierdzi nieważność, to postępowanie powinno wrócić do ponownego rozpatrzenia przez Komisję Europejską.

– Jesteśmy w kontakcie z podmiotami ukraińskimi, bo łączy nas wspólny interes, jakim jest zapobiegnięcie negatywnym skutkom projektu Nord Stream 2 związanym z naruszeniem przepisów unijnych – dodał Paweł Majewski.

Opracował Wojciech Jakóbik

Najnowsze artykuły