Obecny kryzys gazowy w Europie zwrócił uwagę wielu na sytuację właścicielską niemieckich zdolności magazynowych. Niemieckich właściwie tylko już z nazwy. Jednak wciąż mało kto zwraca uwagę na fakt, że system gazowy Niemiec jest pośrednio bądź bezpośrednio zarządzany przez Rosjan. Proceder przejmowania niemieckich aktywów energetycznych trwał bez mała 20 lat – pisze Mariusz Marszałkowski, redaktor BiznesAlert.pl.
Wbrew pozorom proces oplatania niemieckiego rynku gazu przez Rosjan nie jest najnowszą historią dotyczącą sagi z projektami Nord Stream 1 i 2. Jego początek można datować już na 1993 rok, kiedy Gazprom oraz niemiecki BASF/Wintershall powołały do życia spółkę joint venture Wingas, w której Wintershall posiadał pakiet kontrolny, na który przypadało 65 procent udziałów. Gazprom otrzymał 35 procent. Warto przypomnieć, że w tym samym roku nastąpiło wycofanie żołnierzy rosyjskich z terytorium Polski, którzy stacjonowali na nim od końca drugiej wojny światowej.
Od czasu zawiązania konsorcjum, Wingas stał się głównym graczem na niemieckim rynku przesyłu i magazynowania gazu. W ciągu kilkunastu lat, firma ta weszła w posiadanie ponad 2300 km gazociągów, w tym głównych magistrali przesyłowych, jak np. JAGAL czyli gazociąg odbierający gaz z gazociągu Jamalskiego, czy gazociąg OPAL, który zbudowany został w celu dystrybucji gazu odbieranego z gazociągu Nord Stream (obecnie stanowi odrębną spółkę). Ponadto, Wingas był właścicielem wszystkich głównych magazynów gazu znajdujących się na terytorium Niemiec, a w trakcie swojej dalszej działalności inwestował w budowę nowych instalacji tego typu. Dodatkowo, spółka rozpoczęła ekspansję na innych rynkach, m.in. brytyjskim, belgijskim, francuskim czy austriackim.
W 2008 roku doszło do wyrównania parytetu pod względem udziałów w spółce Wingas. Gazprom otrzymał 49,98 procent akcji, a udział Wintershall spadł do 50,02 procent. Rok wcześniej ze spółki matki Wingas wydzielono dedykowany podmiot do budowania i operowania gazociągami – Wingas Transport GmbH & Co. Później podmiot ten przekształcono w WIGA Transport Beteiligungs-GmbH & Co.
Schyłek pierwszej dekady XXI wieku był bardzo intensywny dla rosyjsko-niemieckiej spółki. Z jednej strony na Morzu Bałtyckim trwały intensywne przygotowania do budowy gazociągu Nord Stream, który miał pozwolić na przesył ponad 55 mld m sześc. gazu rocznie. Z drugiej, tak duży wolumen gazu trafiający do Niemiec ze strony morza wymagał potężnych inwestycji w rozbudowę sieci przesyłowej na terenie kraju. Stąd rozpoczęto prace nad dwiema magistralami – NEL (Nordeuropäischen Erdgasleitung) oraz OPAL (Ostsee-Pipeline-Anbindungsleitung).
NEL biegnie od Greifswaldu w kierunku zachodnim do magazynu gazu w Rehden nieopodal granicy z Holandią. OPAL z kolei jest południowym, lądowym przedłużeniem Nord Stream, który pozwala na przesył gazu w kierunku Czech. Tam gazociągiem Gazella paliwo jest transportowane w kierunku Bawarii oraz Austrii. Dzięki tym projektom, gaz z gazociągu Nord Stream mógł być przesyłany zarówno do wewnątrzniemieckiego systemu przesyłowego, zaspokajając potrzeby niemieckiej gospodarki na gaz, ale także możliwe stało się reeksportowanie rosyjskiego gazu w kierunku zachodnim, do Belgii, Holandii, Luksemburga i Francji oraz w kierunku południowym, do Czech, Słowacji, Austrii, Węgier i Włoch.
W 2012 roku, w wyniku przyjęcia przez państwa unijne trzeciego pakietu energetycznego, spółki zajmujące się transportem, dystrybucją i magazynowaniem gazu musiały dokonać m.in rozdziału właścicielskiego, tj. musiały zostać przeniesione do osobnych spółek, a funkcje operatora gazociągów musiał uzyskać niezależny podmiot.
Wingas stała się firmą zajmującą się obrotem i sprzedażą gazu, z WIGA Transport Beteiligungs wydzielono aktywa i przeniesiono do poszczególnych podmiotów, osobno gazociąg NEL i OPAL, a pozostałe aktywa włączono do nowo powstałej spółki Gascade. Co ważne, w strukturze korporacyjnej, Gascade podlega właśnie pod WIGA TB.
Właścicielami tego podmiotu są BASF oraz Gazprom, którzy mają w nim po 50 procent udziałów. Spółka ta stała się następnie niezależnym operatorem sieci przesyłowej (SGT) w Niemczech. Dyrektorami zarządzającymi Gascade są Chritoph von dem Bussche, menadżer z wieloletnim doświadczeniem w BASF oraz Rosjanin (!) Igor Uspienski, były zastępca dyrektora Gazprom Germania. Jeszcze raz warto podkreślić, że Gascade pełni rolę niezależnego operatora niemieckich gazociągów. Z ciekawostek, ten sam tandem zarządza również systemem przesyłowym NEL.
W tym czasie wydzielono również aktywa magazynowe, które trafiły do spółki Astora. W 2014 roku ta firma została w całości przejęta przez Gazprom i włączona do pozostałych aktywów grupy Gazprom Germania. Od tego momentu, Gazprom stał się właścicielem jednych z największych magazynów gazu nie tylko w Niemczech ale i Austrii, Holandii i Czechach.
Warto nadmienić, że zgoda na wymianę aktywów pomiędzy Wintershall a Gazpromem została przypieczętowana na jesieni 2014 roku, kiedy na wschodzie Ukrainy trwały krwawe starcia, a na anektowanym Krymie rozpoczęły się prześladowania mniejszości tatarskiej i ukraińskiej.
W 2015 roku, w wyniku wymiany aktywów, 100 procent akcji spółki Wingas (sprzedającej gaz m.in. do elektrowni, przedsiębiorstw, obiektów użyteczności publicznej, której udział w niemieckim rynku wynosi około 20 procent, co sprawia, że jest to jeden z największych graczy na rynku handlu gazem w Niemczech) trafiło do rosyjskiego Gazpromu.
BASF, jako właściciel Wintershall (dzisiaj Wintershall Dea) uzyskał za tę operację m.in. dostęp do 25 procent udziałów w dwóch blokach kompleksu wydobywczego Urengoj, drugiego na świecie największego złoża gazu. Rocznie na polu tym wydobywane jest ponad 240 mld m sześc. błękitnego paliwa. Dzięki tej operacji, a także udziałom w gazociągu Nord Stream (oraz Nord Stream 2) niemiecka spółka może wydobywać około 10 mld m sześc. gazu rocznie, płacąc jedynie odpowiednie podatki od wydobycia oraz obniżone cło.
Dzisiaj Gazprom ma wpływ nie tylko na zdolności magazynowe, ale i na całą sieć przesyłową na terytorium Niemiec. Cała ta operacja trwała prawie 30 lat, była wspierana przez niemiecki biznes energetyczny. Oczywiście, to jest również korzyść dla Niemiec. Dzięki temu, spółki niemieckie mają możliwość ciągłego zarabiania czy to wydobywając węglowodory w Rosji, czy sprzedając swoim partnerom rosyjskim sprzęt i potrzebne technologie. Firmy rosyjskie mogły też przez lata liczyć na wsparcie polityczne, zarówno władz w Moskwie, jak i polityków niemieckich. Ci z kolei, po zakończeniu swojej politycznej posługi, często znajdowali złoty spadochron, który pozwalał lądować im w tychże spółkach rosyjskich na kierowniczych posadach, o czym pisałem więcej tutaj.
Gazprom przygotował podwaliny pod różnej maści kryzysy energetyczne już lata temu. Wiele państw w Europie nie protestowało, a wręcz pomagało Rosjanom w realizacji tego planu. Tak wygląda doktryna Falina-Kwiecińskiego w praktyce.