Materniak: Granica polsko-białoruska, czyli kryzys migracyjny w przededniu Zapad-21

1 września 2021, 07:25 Bezpieczeństwo

Kolejne dni kryzysu na granicy polsko-białoruskiej, zgodnie z wcześniejszym prognozami przynoszą wyłącznie negatywne konsekwencje dla strony polskiej. Zaś decyzja o stanie wyjątkowym w pasie przygranicznym, choć spóźniona – jest jak najbardziej słuszna – pisze Dariusz Materniak, współpracownik BiznesAlert.pl.

Flaga Białorusi. Źródło: freepik
Flaga Białorusi. Źródło: freepik

Być może użycie określenia „wojna hybrydowa” wobec trwającego aktualnie kryzysu na granicy Białorusi i krajów UE (w tym Polski) jest zbędnym wyolbrzymieniem tej sytuacji i związanych z nią zagrożeń. I jeśli chcieć odnieść się jedynie do tej konkretnej sytuacji z Usnarza Górnego czy nawet do całości działań strony białoruskiej na granicy z Polską, Litwą i Łotwą – faktycznie, to określenie jest nieco na wyrost. Natomiast zdecydowanie warto analizować sytuację z jaką mamy do czynienia nie jako odosobniony przypadek, a element szerszej całości – całego kompleksu działań, jakie podejmuje Federacja Rosyjska wobec krajów UE i NATO oraz Ukrainy i kilku innych państw od co najmniej kilku lat – przynajmniej od połowy 2013 roku. Takie podejście w sposób zdecydowany zmienia naszą perspektywę – widać bowiem przemyślany ciąg zakrojonych na szeroką skalę działań, realizowanych na każdym poziomie rosyjskiej polityki, w tym także, czy nawet przede wszystkim – strategicznym. Nadrzędnym celem tych operacji jest osłabienie pozycji wybranych krajów UE i NATO, a tym samym całego Sojuszu i całej Unii Europejskiej, przy jednoczesnym wzroście wpływów Federacji Rosyjskiej. Biorąc pod uwagę, że dla Moskwy jest to gra o sumie zerowej – każde, nawet symboliczne osłabienie przeciwnika jest rozumiane jako własny sukces.

Dezinformacja społeczeństwa

Jednym z najistotniejszych narzędzi do prowadzenia działań hybrydowych są media i możliwość tworzenia przez nie alternatywnej rzeczywistości informacyjnej. W taki sposób działają od dawna portale internetowe tworzone przez Federację Rosyjską, choćby popularny Sputnik: kreując alternatywną rzeczywistość, opartą na fake-newsach. Odbiorcą tego przekazu są w pierwszej kolejności obywatele FR i Białorusi; odpowiednio przygotowane informacje są dystrybuowane także w mediach w krajach pozostających w zainteresowaniu Moskwy (często w ich językach narodowych, co sprzyja zwiększeniu zasięgu dezinformacji). I nawet jeżeli informacje dostarczane przez takie źródła są przyjmowane z rezerwą lub uznawane za całkowicie niewiarygodne to i tak odgrywają swoją rolę przyczyniając się do tworzenia chaosu informacyjnego, który w sposób zasadniczy przyczynia się do skomplikowania sytuacji wewnętrznej w kraju będącym celem ataku.

Gorzej, że w omawianym przypadku na granicy – jeśli spojrzeć na stronę medialną kryzysu – aktywność strony rosyjskiej jest praktycznie zbędna, bo całą „robotę” wykonują zamiast nich polskie media, tworząc albo trudne lub niemożliwe do potwierdzenia lub zdementowania informacje. Znaczna część tej aktywności przypada rzecz jasna na media społecznościowe. Niestety, wyznacznikiem działania części dziennikarzy czy tzw. „aktywistów” jest dążenie do maksymalnie silnego uderzenia w przedstawicieli władz, wywodzących się z innej opcji politycznej. Działania te są realizowane niestety bez refleksji nad długofalowymi konsekwencjami dla państwa i jego bezpieczeństwa. Faktem z kolei jest, że eskalacja napięcia wewnątrz nie służy nikomu – w średnio- czy długookresowym horyzoncie czasowym zwłaszcza i jako taka jest punktem zdobytym przez stronę to napięcie inicjującą. Dlatego rolą polityków i to z każdego obozu politycznego powinno być dążenie do wypracowania wspólnego stanowiska i uspokojenia nastrojów – w imię bezpieczeństwa państwa właśnie.

Pozytywnie z kolei należy ocenić większą w ciągu ostatniego tygodnia aktywność w polu informacyjnym ze strony Straży Granicznej i innych zaangażowanych w działania służb państwowych: w stosunku do poprzedniego okresu czasu, przedstawiciele tych służb są częściej widoczni w mediach i dostarczają konkretne informacje, poparte materiałem zdjęciowym czy filmowym.

Dezintegracja systemu bezpieczeństwa państwa

Niestety, w ciągu ostatniego tygodnia miały miejsce działania i to realizowane, o zgrozo, przez obywateli polskich, mające na celu zakłócenie funkcjonowania systemu bezpieczeństwa RP. To przede wszystkim próba zniszczenia części ogrodzenia na granicy polsko-białoruskiej: udaremniona przez funkcjonariuszy SG i żołnierzy WP. Incydent ten powinien zostać potraktowany przez organy ścigania i sąd z maksymalną surowością, a uczestniczące w nim osoby powinny otrzymać maksymalne wymiary kar przewidzianych prawem. Nie chodzi tutaj zresztą o stworzenie realnego zagrożenia dla bezpieczeństwa państwa – bo trudno, że demontaż fragmentu ogrodzenia takowe spowodował – ale o walor odstraszający ewentualnych naśladowców podobnych działań w przyszłości.

Drugi podobny incydent miał miejsce w sobotę, 28 sierpnia 2021 roku i polegał na blokowaniu ruchu wojskowych pojazdów przez grupę osób zgromadzonych w pobliżu koczowiska w Usnarzu Górnym. Analogiczne obrazki: cywilów blokujących ruch pojazdów wojskowych – można byłoby obejrzeć wiosną 2014 roku na Donbasie, gdy Siły Zbrojne Ukrainy podjęły działania mające na celu eliminację grup prorosyjskich separatystów. W tamtej sytuacji ukraińska armia, nieprzygotowana do takiego przebiegu wypadków i pozbawiona wsparcia sił porządkowych, napotkała poważne problemy w realizacji swoich zadań. Była to jedna z przyczyn, jakie złożyły się na późniejszą eskalację sytuacji i powstanie pseudorepublik na wschodzie Ukrainy: DNR i LNR. Koniecznie należy wyciągnąć z tego wnioski: polskie służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo państwa w wymiarze wewnętrznym i zewnętrznym powinny mieć odpowiednie procedury pozwalające na usunięcie takich grup z obszaru swojego działania i umieć je zastosować w praktyce. Aktualny problem z jakim mamy do czynienia ma faktycznie skalę mikro: należy założyć jednak, że kolejne podobne sytuacje mogą mieć o wiele szerszy zasięg. W sytuacji kryzysu, niezależnie od jego skali, jakikolwiek paraliż działania sił zbrojnych czy służb policyjnych jest sytuacją skrajnie niebezpieczną.

Rosyjski scenariusz

Wskazane wyżej działania są opisane dwoma śródtytułami nieprzypadkowo: użyta terminologia jak i same scenariusze są zaczerpnięte wprost z rosyjskich opracowań zawierających założenia dotyczące metod i zasad prowadzenia działań hybrydowych, które Rosja stworzyła i realizuje z powodzeniem w wielu krajach na świecie, w tym przede wszystkim na Ukrainie.

Trzeba pamiętać, że wszystkie działania o których mowa w odniesieniu do Polski nie dzieją się w próżni. Strona rosyjska, będąca ich inicjatorem, przez cały czas obserwuje je (a być może jest w stanie wpływać na ich przebieg) i wyciąga wnioski z reakcji polskich służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo i reagowania kryzysowe. Związane z tym niepokoje społeczne (w tym wypadku na tle kryzysu migracyjnego) wpisują się wprost w scenariusz manewrów Zapad-21, który zakłada interwencję zbrojną w sąsiednim państwie w reakcji właśnie na kryzys, stanowiący zagrożenie dla interesów Państwa Związkowego Białorusi i Federacji Rosyjskiej.

Kolejne elementy scenariusza działań hybrydowych o którym mowa to m.in. stworzenie strefy zakazu lotów nad terytorium danego państwa (warto zauważyć, w ramach przygotowań do Zapad-21 do Grodna dotarły już elementy zestawów przeciwlotniczych S-400, a wkrótce w bazie lotniczej w Baranowiczach mają pojawić się rosyjskie samoloty myśliwskie Su-30), a dalej wprowadzenie na jego terytorium własnych jednostek wojskowych: najpierw sił specjalnych, a następnie konwencjonalnych w celu przejęcia kontroli nad kluczowymi elementami infrastruktury i administracji. Ten ostatni element działań ofensywnych również będzie ćwiczony w czasie manewrów na poligonach bezpośrednio przy granicy z Polską i Litwą, jak wygląda jego realizacja w praktyce – można było zobaczyć na Krymie i Donbasie w 2014 roku.

Nie oznacza to oczywiście ryzyka powtórzenia się tej sytuacji w Polsce czy na Litwie – aktualnie nie ma ku temu przesłanek, a manewry Zapad-21 prawdopodobnie nie wyjdą znacząco poza swoje zwyczajowe ramy znane z 2017 cz 2013 roku. Mimo tego, warto podejść poważnie do związanych z tą sytuacją wyzwań i mieć świadomość, że podobne inicjowane przez Rosję kryzysy miały swój dużo poważniejszy finał w przeszłości w przypadku innych państw, choćby jeśli mowa o Ukrainie czy Gruzji.

W omawianej sytuacji decyzja o wprowadzeniu stanu wyjątkowego w pasie przygranicznym jest jak najbardziej słuszna: szkoda tylko, że podjęta została tak późno. Litwa i Łotwa wprowadziły stany sytuacji nadzwyczajnej i wyjątkowy w lipcu i sierpniu tego roku w odpowiedzi na działania strony białoruskiej – i słusznie. W sytuacji takiej z jaką mamy do czynienia bezpieczeństwo państwa powinno mieć zdecydowany priorytet, tym bardziej, że ryzyko wystąpienia incydentów w pasie przygranicznym (także tych celowo inicjowanych) z udziałem już nie tylko imigrantów, ale także funkcjonariuszy białoruskich służb granicznych i bezpieczeństwa – jest wysokie, a ich ewentualne konsekwencje mogą okazać się bardzo poważne.

Gorgol: Polska ma prawa, ale i obowiązki wobec uchodźców