icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Matysiak: Zamarzlibyśmy bez interwencji państwa. Ktoś jednak musi za to zapłacić (ROZMOWA)

Wydatki na ciepło i prąd to nie są fanaberie, z których można zrezygnować. Jeżeli nie byłoby interwencji państwa, skończyłoby się zamarznięciem. Warto dodać na koniec, że jednocześnie rząd PiS zrezygnował z szeregu środków, które mogłyby pomóc sfinansować program tych dopłat lub zmniejszyć jego koszt, między innymi podatku od zysków nadzwyczajnych i cen referencyjnych węgla energetycznego i gazu – mówi posłanka Partii Razem (Lewica) Paulina Matysiak w rozmowie z BiznesAlert.pl.

BiznesAlert.pl: Czy uważa Pani zamrożenie cen energii na 2023 rok za dobre rozwiązanie? Do jakiego momentu rząd powinien stosować ten mechanizm?

Paulina Matysiak: Podwyżki cen energii to bez wątpienia okoliczność, która wszystkich nas mocno doświadczy w 2023 roku, zarówno gospodarstwa domowe jak i przedsiębiorstwa. Duża część przyczyn wysokiej ceny jest niezależna od nas, więc energia zdrożeje bez wątpienia. Pozostaje tylko pytanie, kto zapłaci ten rachunek, a raczej kto zapłaci większą jego część. I tutaj uważam, że należy chronić gospodarstwa domowe, które już i tak borykają się z licznymi podwyżkami. W tym kontekście na pytanie, czy zamrożenie cen energii na 2023 to dobre rozwiązanie, można odpowiedzieć pytaniem: a czy mamy jakiś inny mechanizm, który lepiej ochroni gospodarstwa domowe? I ja szczerze mówiąc nie wiem, czy istnieje lepszy mechanizm, więc póki nie pojawi się taki na horyzoncie, to wolę zamrożenie cen energii niż zrzucenie kosztów podwyżek energii w całości na gospodarstwa domowe, czyli po prostu zwykłych ludzi. Już przed kryzysem mieliśmy w Polsce problem ubóstwa energetycznego, który dotykał miliony osób. Teraz jest tylko gorzej. Pensje w wielu sektorach, a zwłaszcza w budżetówce, nie nadążają za rosnącymi cenami. O emeryturach już nie wspomnę. Wydatki na ciepło i prąd to nie są fanaberie, z których można zrezygnować. Jeżeli nie byłoby interwencji państwa, skończyłoby się zamarznięciem. Warto dodać na koniec, że jednocześnie rząd PiS zrezygnował z szeregu środków, które mogłyby pomóc sfinansować program tych dopłat lub zmniejszyć jego koszt, między innymi podatku od zysków nadzwyczajnych i cen referencyjnych węgla energetycznego i gazu.

Analogicznie wygląda sprawa z cenami gazu, które również zostały zamrożone. Jak długo budżet wytrzyma taką metodę walki z kryzysem energetycznym?

Jak wspomniałam, ktoś musi zapłacić rachunek za podwyżki. Pytanie, czy będzie to bardziej budżet centralny, czy budżet gospodarstw domowych, czy może budżety przedsiębiorstw. Moim zdaniem budżet państwa ma znacznie więcej możliwości podejmowania środków łagodzących skutki podwyżek niż zwykli ludzie i musi wytrzymać tak długo, jak to będzie konieczne, żeby nie narazić ludzi o niewysokich dochodach na gwałtowne podwyżki, których mogą zwyczajnie nie udźwignąć.

Jak Pani zdaniem wyglądać będą ceny paliw w 2023 roku?

Mówiąc zupełnie szczerze — nie wiem. Dużo zależy nie tylko od polityki państwa, ale też od sytuacji międzynarodowej. Myślę tu nie tylko o agresji Rosji na Ukrainę, ale tez o rzeczach mniej oczywistych, jak dostępności półprzewodników czy stanie łańcuchów dostaw, które wpływają na możliwe tempo dekarbonizacji gospodarki. Wygląda na to, że z początkiem roku zaczyna się coś na rynku energetycznym stabilizować i ceny surowców spadają, ale czy znowu wzrosną? Trudno mi powiedzieć. Póki co widać pewne obniżki na rynkach, pytanie, czy to tylko chwilowa korekta czy początek stabilizacji, ale tak czy inaczej na szybki powrót cen do wysokości sprzed rosyjskiej napaści bym nie liczyła. Pamiętajmy też, że należy wyjaśnić kwestię zawyżonych marż Orlenu oraz sprzedaży Saudyjczykom udziałów w rafinerii Lotosu.

Jak Pani przewiduje, kiedy dojdzie do liberalizacji ustawy odległościowej?

Mam nadzieję, że jak najszybciej, bo obecne zapisy blokują powstawanie nowych farm wiatrowych, a jeśli chcemy mieć czystą, ekologiczną, suwerenną i tanią energię w Polsce, to musimy inwestować w odnawialne źródła energii. Liczę na to, że rząd jednak zrobi wszystko, aby uzyskać dostęp do unijnych środków, a przecież zmiana tej ustawy to jeden z kamieni milowych do uzyskania środków z Krajowego Planu Odbudowy. Myślę, że rząd będzie chciał mieć wszystkie kamienie milowe osiągnięte, aby te braki nie wadziły w dyskusjach pomiędzy polskim rządem a Komisją Europejską, stąd myślę, że ustawa może zostać przyjęta w pierwszych miesiącach 2023 roku.

Czy możemy spodziewać się rozwiązania sporu między rządem a Komisją Europejską o Krajowy Plan Odbudowy?

Myślę, że tak. Nawet w PiS musi być jakiś mechanizm samozachowawczy i władze rozumieją już, że brak tych środków będzie wymagał od Polski polegania wyłącznie na własnym budżecie, a ten może nie wytrzymać walki z kryzysem, wspierania Ukrainy i roku wyborczego. Z drugiej strony kolejne odcinki serialu o konflikcie między Kaczyńskim a Ziobrą grają nadal, ale mam nadzieję, że problem się w końcu rozwiąże.

Rozmawiał Michał Perzyński

Słowik: Mrożenie cen energii i surowców to swoiste chwilówki. Trzeba zapytać co dalej (ROZMOWA)

Wydatki na ciepło i prąd to nie są fanaberie, z których można zrezygnować. Jeżeli nie byłoby interwencji państwa, skończyłoby się zamarznięciem. Warto dodać na koniec, że jednocześnie rząd PiS zrezygnował z szeregu środków, które mogłyby pomóc sfinansować program tych dopłat lub zmniejszyć jego koszt, między innymi podatku od zysków nadzwyczajnych i cen referencyjnych węgla energetycznego i gazu – mówi posłanka Partii Razem (Lewica) Paulina Matysiak w rozmowie z BiznesAlert.pl.

BiznesAlert.pl: Czy uważa Pani zamrożenie cen energii na 2023 rok za dobre rozwiązanie? Do jakiego momentu rząd powinien stosować ten mechanizm?

Paulina Matysiak: Podwyżki cen energii to bez wątpienia okoliczność, która wszystkich nas mocno doświadczy w 2023 roku, zarówno gospodarstwa domowe jak i przedsiębiorstwa. Duża część przyczyn wysokiej ceny jest niezależna od nas, więc energia zdrożeje bez wątpienia. Pozostaje tylko pytanie, kto zapłaci ten rachunek, a raczej kto zapłaci większą jego część. I tutaj uważam, że należy chronić gospodarstwa domowe, które już i tak borykają się z licznymi podwyżkami. W tym kontekście na pytanie, czy zamrożenie cen energii na 2023 to dobre rozwiązanie, można odpowiedzieć pytaniem: a czy mamy jakiś inny mechanizm, który lepiej ochroni gospodarstwa domowe? I ja szczerze mówiąc nie wiem, czy istnieje lepszy mechanizm, więc póki nie pojawi się taki na horyzoncie, to wolę zamrożenie cen energii niż zrzucenie kosztów podwyżek energii w całości na gospodarstwa domowe, czyli po prostu zwykłych ludzi. Już przed kryzysem mieliśmy w Polsce problem ubóstwa energetycznego, który dotykał miliony osób. Teraz jest tylko gorzej. Pensje w wielu sektorach, a zwłaszcza w budżetówce, nie nadążają za rosnącymi cenami. O emeryturach już nie wspomnę. Wydatki na ciepło i prąd to nie są fanaberie, z których można zrezygnować. Jeżeli nie byłoby interwencji państwa, skończyłoby się zamarznięciem. Warto dodać na koniec, że jednocześnie rząd PiS zrezygnował z szeregu środków, które mogłyby pomóc sfinansować program tych dopłat lub zmniejszyć jego koszt, między innymi podatku od zysków nadzwyczajnych i cen referencyjnych węgla energetycznego i gazu.

Analogicznie wygląda sprawa z cenami gazu, które również zostały zamrożone. Jak długo budżet wytrzyma taką metodę walki z kryzysem energetycznym?

Jak wspomniałam, ktoś musi zapłacić rachunek za podwyżki. Pytanie, czy będzie to bardziej budżet centralny, czy budżet gospodarstw domowych, czy może budżety przedsiębiorstw. Moim zdaniem budżet państwa ma znacznie więcej możliwości podejmowania środków łagodzących skutki podwyżek niż zwykli ludzie i musi wytrzymać tak długo, jak to będzie konieczne, żeby nie narazić ludzi o niewysokich dochodach na gwałtowne podwyżki, których mogą zwyczajnie nie udźwignąć.

Jak Pani zdaniem wyglądać będą ceny paliw w 2023 roku?

Mówiąc zupełnie szczerze — nie wiem. Dużo zależy nie tylko od polityki państwa, ale też od sytuacji międzynarodowej. Myślę tu nie tylko o agresji Rosji na Ukrainę, ale tez o rzeczach mniej oczywistych, jak dostępności półprzewodników czy stanie łańcuchów dostaw, które wpływają na możliwe tempo dekarbonizacji gospodarki. Wygląda na to, że z początkiem roku zaczyna się coś na rynku energetycznym stabilizować i ceny surowców spadają, ale czy znowu wzrosną? Trudno mi powiedzieć. Póki co widać pewne obniżki na rynkach, pytanie, czy to tylko chwilowa korekta czy początek stabilizacji, ale tak czy inaczej na szybki powrót cen do wysokości sprzed rosyjskiej napaści bym nie liczyła. Pamiętajmy też, że należy wyjaśnić kwestię zawyżonych marż Orlenu oraz sprzedaży Saudyjczykom udziałów w rafinerii Lotosu.

Jak Pani przewiduje, kiedy dojdzie do liberalizacji ustawy odległościowej?

Mam nadzieję, że jak najszybciej, bo obecne zapisy blokują powstawanie nowych farm wiatrowych, a jeśli chcemy mieć czystą, ekologiczną, suwerenną i tanią energię w Polsce, to musimy inwestować w odnawialne źródła energii. Liczę na to, że rząd jednak zrobi wszystko, aby uzyskać dostęp do unijnych środków, a przecież zmiana tej ustawy to jeden z kamieni milowych do uzyskania środków z Krajowego Planu Odbudowy. Myślę, że rząd będzie chciał mieć wszystkie kamienie milowe osiągnięte, aby te braki nie wadziły w dyskusjach pomiędzy polskim rządem a Komisją Europejską, stąd myślę, że ustawa może zostać przyjęta w pierwszych miesiącach 2023 roku.

Czy możemy spodziewać się rozwiązania sporu między rządem a Komisją Europejską o Krajowy Plan Odbudowy?

Myślę, że tak. Nawet w PiS musi być jakiś mechanizm samozachowawczy i władze rozumieją już, że brak tych środków będzie wymagał od Polski polegania wyłącznie na własnym budżecie, a ten może nie wytrzymać walki z kryzysem, wspierania Ukrainy i roku wyborczego. Z drugiej strony kolejne odcinki serialu o konflikcie między Kaczyńskim a Ziobrą grają nadal, ale mam nadzieję, że problem się w końcu rozwiąże.

Rozmawiał Michał Perzyński

Słowik: Mrożenie cen energii i surowców to swoiste chwilówki. Trzeba zapytać co dalej (ROZMOWA)

Najnowsze artykuły