W środę odbędzie się głosowanie w Parlamencie Europejskim w sprawie dyrektywy nakazującej przeprowadzenie całościowej analizy oddziaływania na środowisko poszukiwania gazu łupkowego każdorazowo przed rozpoczęciem prac firm na terenie Europy. Sprawę komentuje Marcin Mazurczak, redaktor naczelny portalu Gazłupkowy.pl.
– Firmy będą przekonywać, że wprowadzenie takiej dyrektywy nie ma uzasadnienia. W ich ocenie przepisy wystarczająco zabezpieczają otoczenie. Praktyka pokazuje, że prace mogą być wykonywane bez uszczerbku dla środowiska naturalnego. Firmy stosują wiele mechanizmów zabezpieczających przez ewentualnymi problemami – mówi Mazurczak. – Życie potrafi jednak zaskakiwać, na co wskazują zwolennicy zaostrzenia przepisów. Zagrożenie dla wód, powietrza, czy gleby jest realne. Nie wszystko da się przewidzieć. Sporządzenie oceny oddziaływania na środowisko pozwala odnieść cały proces technologiczny do warunków lokalnych. Wymusza również przewidzenie już na etapie przedinwestycyjnym problemów – dodaje.
– Jednak jeżeli za bardzo rozszerzy się warunki kiedy taka ocena ma być sporządzona spowoduje to zmniejszenie tempa realizowanych prac. Przykładem jest oczywiście Polska. Obowiązujące do niedawna przepisy nakazywały wykonanie oceny oddziaływania na środowisko przedsięwzięcia w odniesieniu do całej koncesji. Bez sporządzenia badań geologiczny firmy nie wiedziały gdzie będą wiercić. W wielu przypadkach bardzo trudne było wykonanie takiej oceny. Firmy przez to przebrnęły – ocenia nasz rozmówca.
– Wprowadzenie tej dyrektywy z całą pewnością przełoży się na zwiększenie kosztów inwestycji. Jednak nie chodzi tutaj tylko o to, że firmy będą musiały zapłacić za wykonanie takiej analizy. W przemyśle naftowym powiedzenie „czas to pieniądz” jest bardzo prawdziwe. Ceny gazu ziemnego konsekwentnie spadają na rynku międzynarodowym. Im szybciej rozpocznie się wydobycie tym firmy więcej zarobią. Szybkie wydobycie to również zwiększona podaż, a więc możliwość obniżenia cen błękitnego paliwa dla odbiorców indywidualnych i przemysłu – mówi Marcin Mazurczak w rozmowie z BiznesAlert.pl.
– Za każdym razem gdy w Brukseli dzieje się coś niepokojącego polscy europosłowie wszczynają alarm. Do tej pory nasza dyplomacja była skuteczna w Brukseli – ocenia. – W głosowaniu powinniśmy mieć wsparcie Brytyjczyków, Litwinów, Rumunów, być może również Holendrów i Niemców. Jeżeli dyrektywa zostanie przyjęta, to firmy dostosują się do prawa. W przypadku Polski będą one jednak miały dodatkowy argument w ciągnących się od wielu miesięcy rozmowach na temat nowego prawa geologicznego i podatkowego. Firmy będą prawdopodobnie chciały ustępstw.
– Wprowadzenie nowej dyrektywy odbiera również wiele argumentów przeciwnikom wydobycia, dając jednocześnie możliwość zablokowania inwestycji w trakcie konsultacji społecznych. Jakiś czas temu rząd jednak zapowiedział, że chce ograniczyć rolę organizacji ekologicznych w ramach procedury oceny oddziaływania na środowisko. Sytuacja w Polsce może być zatem bardzo ciekawa za kilka miesięcy – sumuje Mazurczak.