Z marzeń o przodującej gospodarce zostaliśmy sprowadzeni do roli królika doświadczalnego na którym będą testowane reaktory jądrowe, które nie tylko nie istnieją, ale nawet nie zostały jeszcze zaprojektowane – pisze prof. dr hab. inż. Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej.
Jak doniosły radośnie niektóre media, w Polsce ma zostać zbudowany reaktor jądrowy typu BWRX-300. Reaktor taki nigdy nie istniał i nikt nie wykonywał na nim żadnych testów. Nie ma jeszcze nawet projektu takiego reaktora, chociaż podobno jest list intencyjny. No cóż, od czegoś trzeba zacząć.
Technologia BWR była co prawda użyta w elektrowni w Fukushima i sprawdziła się ze znanym skutkiem, chociaż właściwie mało znanym, bo informacje są dosyć skąpe. Wynika z nich, że nad reaktorem dalej nie ma kontroli i topi się (melting down), ale aby nie robił tego za szybko jest polewany wodą, która jako radioaktywna nie jest wypuszczana do miejscowej rzeki tylko pompowana na statki. Co dalej dzieje się z tą radioaktywną wodą ze statków to już chyba tylko słodka tajemnica Pacyfiku.
Z pierwszych informacji prasowych wynika, że będzie to mały reaktor „300”, tak że będzie mógł zasilać dzielnicę mieszkaniową, a nawet kilka, jak np. Żoliborz czy Starą Ochotę albo małe miasto czy gminę. Podobno może także pracować zakopany pod ziemią. Ma to pewne zalety. Nie będzie zajmował miejsca na osiedlu i będzie można zakopać ten reaktor pod placem zabaw, a jak się zużyje to nawet gdzieś w lesie, ale tego nie należy robić, bo grzybiarze mogą wygrzebać.
Szkoda tylko, że na marne poszła 10 letnia praca firmy PGE EJ1 i jak mówią ponad 500 mln złotych wydane przez tę firmę na poszukiwanie miejsca lokalizacji reaktorów jądrowych. Myślę, że przy tak małych rozmiarach reaktora nie trzeba martwić się o lokalizację, a być może nawet o pozwolenia. Nowelizacja ustawy Prawo energetyczne może pozwoli, że podobnie jak w przypadku paneli PV, ten mały reaktor jądrowy będzie można wybudować i przyłączyć do systemu elektroenergetycznego tylko na podstawie zgłoszenia, bez konieczności uzyskiwania zezwoleń.
W 2016 roku wycięto sporo drzew na osiedlach mieszkaniowych to i miejsce na taki mały reaktor jądrowy z pewnością się znajdzie. Może spółdzielnia mieszkaniowa mająca taki mały reaktor jądrowy mogłaby uzyskać uprawnienia prosumenta. Można też rozważyć utworzenie w gminie czy powiecie klastra energetycznego na bazie małego reaktora jądrowego. Tyle nowych możliwości otwiera się. Można wprowadzić program „Mój reaktor Plus” albo „Moja energia jądrowa Plus”. Na pewno przy dopłatach znajdą się chętni do skorzystania.
No są też wady. Teraz trudno będzie politykom mówić w telewizji: zbudujemy pięć, a może sześć, a jak dobrze pójdzie to siedem reaktorów jądrowych instalując 9000MW. No cóż, coś za coś, ale małe też jest piękne.