– Węgiel jest potrzebny dziś i będzie potrzebny jutro. Zapotrzebowanie będzie wysokie jeszcze przez co najmniej 50 lat. Polityka klimatyczna tego nie zmieni. Z resztą jedno nie przeczy drugiemu, co udowadnia przykład niemiecki – ocenia prof. Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej.
– Emisję należy oczywiście redukować. Sam jestem zwolennikiem zmniejszania emisji niskich, jak w przypadku zamiany spalania węgla w piecach na gaz w Krakowie. Wielkie elektrownie muszą jednak nadal pracować, bo innej możliwości nie ma. Maksymalny poziom udziału odnawialnych źródeł energii w miksie energetycznym to około 20 procent. Rozwój sektora gazu niekonwencjonalnego bardziej pomoże bardziej chemii niż energetyce. Elektrownia jądrowa to z kolei głównie myślenie życzeniowe. Zostaje nam węgiel albo zamknięcie krajowej energetyki – mówi rozmówca BiznesAlert.pl
– W ciągu ostatnich 7 lat Niemcy oddali pięć wielkich bloków na węgiel brunatny, ich elektrownie osiągają szczyty produkcji energii i przewyższają poziomy z czasów komuny. Oni zadziwiają mnie nieustannie. Na terenie ich kraju działają najsilniejsze organizacje ekologiczne i klimatyczne. Tymczasem Niemcy oddają jedną po drugiej elektrowni węglowej. A jednak w ich kraju brakuje tak spektakularnych akcji jak tych znanych w Polsce, na które wielu aktywistów przyjeżdża właśnie z Niemiec. Może polscy aktywiści raz pojechaliby do tamtego kraju w ramach rewizyty? – pyta retorycznie prof. Mielczarski.
– Powinniśmy brać przykład z Niemców, którzy zręcznie rozwijają energetykę węglową i prowadzą udaną politykę informacyjną w tym zakresie. My jednak mamy czasem pokusę takiego biczowania się za nasz sektor węglowy – kończy naukowiec.