Nadal nie został podpisany aneks do umowy na dokończenie budowy nowych bloków w Elektrowni Opole. Tymczasem z uczestnictwa w projekcie rozbudowy Elektrowni Jaworzno wycofała się spółka Rafako, odpowiedzialna m.in. za późniejszy rozruch instalacji. – Opóźnienia nie są dla mnie zaskoczeniem – ocenił w rozmowie z BiznesAlert.pl prof. dr hab. inż Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej.
– O tym, co się dzieje na budowie elektrowni w Opolu wiedzą tylko ludzie, którzy w niej bezpośrednio uczestniczą. Opóźnienia nie są dla mnie zaskoczeniem; jest to skomplikowana technologia. Jednak opóźnienia od 6 do 12 miesięcy nie są jeszcze czymś strasznym – zaczął ekspert.
Odnosząc się do wycofania się Rafako z udziału w projekcie rozbudowy elektrowni w Jaworznie stwierdził, że sytuacja jest dość skomplikowana. – Sposób budowania tego bloku wskazuje wyraźnie na brak funduszy i nie do końca przemyślaną strategię – powiedział Mielczarski. – Na pewno wycofanie się jakiegokolwiek kontrahenta wywoła opóźnienie, bo trzeba będzie znaleźć nowego, a na to potrzeba czasu.
Są większe problemy niż opóźnienie rozbudowy Elektrowni Opole
Opóźnienia budowy tych bloków mogą zagrozić stabilności systemu energetycznego, ponieważ w planach zakładano, że zostaną one oddane do użytku na czas. – Nie doprowadzi to do katastrofy, ale bilans będzie bardziej napięty. Będziemy zmuszeni do oparcia się na imporcie. Na szczęście mamy połączenia z Litwą, Szwecją i Niemcami – powiedział profesor. Według niego większym problemem dla systemu energetycznego Polski są zmiany w ustawie o rynku mocy, brak jasnej wizji miksu energetycznego i anachroniczna polityka remontowa elektrowni.