– W sytuacji, kiedy 70 proc. majątku wytwórczego w polskich elektrowniach ma ponad 30 lat, każda inwestycja w nowe moce wytwórcze jest potrzebna. Do roku 2035 będzie potrzeba wymiany prawie 80 proc. istniejących obecnie generatorów, a także budowa nowych, aby sprostać zwiększającemu się zapotrzebowaniu zarówno na moc, jak i energię elektryczną – mówi dziennikarzowi BiznesAlert.pl prof. Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej.
– Jednak z drugiej strony obecne ceny energii nie skłaniają do inwestycji, a skomercjalizowane firmy energetyczne nie powinny podejmować nieopłacalnych inwestycji, nawet wtedy kiedy takie inwestycje są niezbędne dla zbilansowania zapotrzebowania i zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego – ocenia.
– Inwestycje w elektrownie Opole, Kozienice, Turów i Stalowa Wola poprawią okresowo bilans mocy w latach 2018-2022, kiedy znów będzie potrzeba nowych inwestycji – stwierdza nasz rozmówca – Jak do tej pory nie dopracowaliśmy się systemowych mechanizmów gwarantujących harmonijny rozwój energetyki, w warunkach znacznych zmian koniunktury inwestycyjnej. Decyzje o budowie elektrowni Opole to decyzje właścicielskie, uwarunkowane politycznie, co nie powinno mieć miejsca w działalności firm skomercjalizowanych. Dlatego niezbędny jest trwały mechanizm gwarantujący ciągłe inwestycje, które mogłyby zastąpić starzejący się majątek wytwórczy.
– Takim mechanizmem – podkreśla ekspert – jest rynek mocy nazywany czasem rynkiem zdolności wytwórczej. Jego celem jest redukcja ryzyka przy inwestycjach o długim okresie zwrotu, jak ma to miejsce w energetyce. Wprowadzenie rynku mocy jest możliwe w ciągu 1-2 lat, tak aby rozpoczął swoją działalność w latach 2016-2017, a skutki jego działania, które pojawiają się po około 4 latach funkcjonowania spowodują, że po roku 2021 nowe inwestycje w Polsce będą wynikać z trwałego rynkowego mechanizmu traktującego w ten sam sposób wszystkie podmioty działające na rynku energii i uwzględniającego komercjalizację firm energetycznych.