icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Jakóbik: Gra na dymisję ministra energii

Krytyka polityki energetycznej Polski może skończyć się postulatem dymisji ministra energii. To najgorsze, co można zrobić w przededniu rozstrzygnięć – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Atom i Ostrołęka na celowniku

Główna konkluzja z raportu Instytutu Jagiellońskiego krytykowanego przez ministerstwo energii oraz spółki elektroenergetyczne mu podlegające to ostrzeżenie, że bez szybkiej zmiany miksu energetycznego ceny energii mogą znacznie wzrosnąć, przy założeniu, że ceny emisji CO2 w systemie handlu emisjami EU ETS będą stale rosnąć. Oczywiście, nie jest pewne, że będą rosnąć, choć wskazuje na to polityka klimatyczna Unii Europejskiej, która zmierza do dalszej dekarbonizacji z użyciem EU ETS jako bata na węgiel.

Jednak szybka zmiana miksu może być niemożliwa. Najbardziej dostępne decyzje strategiczne dotyczą rozbudowy Elektrowni Ostrołęka, w sprawie której nadal nie podjęto ostatecznej decyzji oraz budowy elektrowni jądrowej w Polsce. Propozycja strategii energetycznej ministerstwa energii zawiera prawdopodobnie obie inwestycje i to ich chcieliby się pozbyć z dokumentu zwolennicy zwrotu. Jednocześnie jednak ci, którzy chcą szybkich zmian, naciskają na konsultacje publiczne projektu zaktualizowanej polityki energetycznej Polski do 2030 roku oraz Krajowego Planu na rzecz Energii i Klimatu (KPEiK) zawierającego opis polskiej ścieżki dekarbonizacji.

Póki co rząd deklaruje, że chce zejść z udziałem węgla do 50 procent w 2040 roku. Polskie Sieci Elektroenergetyczne mają już przygotowywać sieć na odbiór energii z farm wiatrowych na morzu, które uzupełnią miks. Konsultacje będą kolejną okazją do lobbingu za bardziej radykalnym zwrotem. Aby zrezygnować z nowej Ostrołęki, rząd polski musiałby znaleźć inny sposób na zapełnienie luki wytwórczej, którą miał „łatać” nowy blok węglowy 1000 MW powstały do 2023 roku. Zwolennicy zmian opowiadający się przeciwko tej inwestycji proponują w zamian gaz. Nie wiadomo jednak o ile taka zmiana opóźniłaby rozbudowę. Alternatywa to wzrost importu, na który nie chce się zgodzić rząd naciskający na niezależność energetyczną kraju. Z kolei atom jest na tyle opóźniony, że rozstrzygnięcia w jego sprawie powoli tracą znaczenie dla następnej dekady w polskiej energetyce.

Gra na dymisję ruszyła

Tymczasem nie da się realizować polityki energetycznej szybko i efektywnie naraz. Naturalną cezurą dywagacji na jej temat będzie termin przekazania Komisji Europejskiej dokumentu KPEiK w grudniu. Do tego czasu wszystkie zmiany postulowane przez krytyków ministerstwa energii mogą nie nadejść. Jego krytyka stała się już narzędziem walki politycznej wykorzystywanym przez opozycję wewnątrz partii rządzącej oraz opozycjonistów sejmowych. Istotne materiały Instytutu Jagiellońskiego oraz innych ekonomicznych krytyków polityki energetycznej rządu stały się kolejną okazją do gry na zmianę w ministerstwie energii.

Reorganizacja w resorcie to ostatnia rzecz, którą należałoby dopuścić przed Nowym Rokiem. Polityczni krytycy rządu chcą mieć ciastko i zjeść ciastko. Chcą zmienić polską politykę energetyczną i uzyskać w niej rozstrzygnięcia na czas, a jednocześnie rewolucji kadrowej. Polska musi utrzymać efektywny kontakt z Komisją Europejską, która poszła już na ustępstwa w sprawie rynku mocy (czego nie przewidzieli krytycy rządu), a może pójść na kolejne, na przykład w sprawie interwencji na rynku EU ETS, o której minister energii mówił w BiznesAlert.pl. Jeżeli zawiedzie, to wróci rozmowa o dymisji, ale nie czas na rewolucję w polityce energetycznej kraju w przeddzień ważnych rozstrzygnięć.

Tchórzewski: KE powinna spowodować obniżkę cen emisji CO2 (ROZMOWA)

Krytyka polityki energetycznej Polski może skończyć się postulatem dymisji ministra energii. To najgorsze, co można zrobić w przededniu rozstrzygnięć – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Atom i Ostrołęka na celowniku

Główna konkluzja z raportu Instytutu Jagiellońskiego krytykowanego przez ministerstwo energii oraz spółki elektroenergetyczne mu podlegające to ostrzeżenie, że bez szybkiej zmiany miksu energetycznego ceny energii mogą znacznie wzrosnąć, przy założeniu, że ceny emisji CO2 w systemie handlu emisjami EU ETS będą stale rosnąć. Oczywiście, nie jest pewne, że będą rosnąć, choć wskazuje na to polityka klimatyczna Unii Europejskiej, która zmierza do dalszej dekarbonizacji z użyciem EU ETS jako bata na węgiel.

Jednak szybka zmiana miksu może być niemożliwa. Najbardziej dostępne decyzje strategiczne dotyczą rozbudowy Elektrowni Ostrołęka, w sprawie której nadal nie podjęto ostatecznej decyzji oraz budowy elektrowni jądrowej w Polsce. Propozycja strategii energetycznej ministerstwa energii zawiera prawdopodobnie obie inwestycje i to ich chcieliby się pozbyć z dokumentu zwolennicy zwrotu. Jednocześnie jednak ci, którzy chcą szybkich zmian, naciskają na konsultacje publiczne projektu zaktualizowanej polityki energetycznej Polski do 2030 roku oraz Krajowego Planu na rzecz Energii i Klimatu (KPEiK) zawierającego opis polskiej ścieżki dekarbonizacji.

Póki co rząd deklaruje, że chce zejść z udziałem węgla do 50 procent w 2040 roku. Polskie Sieci Elektroenergetyczne mają już przygotowywać sieć na odbiór energii z farm wiatrowych na morzu, które uzupełnią miks. Konsultacje będą kolejną okazją do lobbingu za bardziej radykalnym zwrotem. Aby zrezygnować z nowej Ostrołęki, rząd polski musiałby znaleźć inny sposób na zapełnienie luki wytwórczej, którą miał „łatać” nowy blok węglowy 1000 MW powstały do 2023 roku. Zwolennicy zmian opowiadający się przeciwko tej inwestycji proponują w zamian gaz. Nie wiadomo jednak o ile taka zmiana opóźniłaby rozbudowę. Alternatywa to wzrost importu, na który nie chce się zgodzić rząd naciskający na niezależność energetyczną kraju. Z kolei atom jest na tyle opóźniony, że rozstrzygnięcia w jego sprawie powoli tracą znaczenie dla następnej dekady w polskiej energetyce.

Gra na dymisję ruszyła

Tymczasem nie da się realizować polityki energetycznej szybko i efektywnie naraz. Naturalną cezurą dywagacji na jej temat będzie termin przekazania Komisji Europejskiej dokumentu KPEiK w grudniu. Do tego czasu wszystkie zmiany postulowane przez krytyków ministerstwa energii mogą nie nadejść. Jego krytyka stała się już narzędziem walki politycznej wykorzystywanym przez opozycję wewnątrz partii rządzącej oraz opozycjonistów sejmowych. Istotne materiały Instytutu Jagiellońskiego oraz innych ekonomicznych krytyków polityki energetycznej rządu stały się kolejną okazją do gry na zmianę w ministerstwie energii.

Reorganizacja w resorcie to ostatnia rzecz, którą należałoby dopuścić przed Nowym Rokiem. Polityczni krytycy rządu chcą mieć ciastko i zjeść ciastko. Chcą zmienić polską politykę energetyczną i uzyskać w niej rozstrzygnięcia na czas, a jednocześnie rewolucji kadrowej. Polska musi utrzymać efektywny kontakt z Komisją Europejską, która poszła już na ustępstwa w sprawie rynku mocy (czego nie przewidzieli krytycy rządu), a może pójść na kolejne, na przykład w sprawie interwencji na rynku EU ETS, o której minister energii mówił w BiznesAlert.pl. Jeżeli zawiedzie, to wróci rozmowa o dymisji, ale nie czas na rewolucję w polityce energetycznej kraju w przeddzień ważnych rozstrzygnięć.

Tchórzewski: KE powinna spowodować obniżkę cen emisji CO2 (ROZMOWA)

Najnowsze artykuły