Między innymi na temat rosnących cen energii elektrycznej oraz zaproponowanego w projekcie Polityki energetycznej Polski do 2040 miksu energetycznego – z wiceministrem energii Tomaszem Dąbrowskim rozmawiała „Rzeczpospolita”.
Dziennik w rozmowie z wiceministrem Dąbrowskim poruszył między innymi temat rosnących w Polsce cen energii. W ocenie przedstawiciela resortu energii, biorąc pod uwagę to co dzieje się na rynku nie ma istotnych zmian, które by uzasadniały duże wzrosty. Zwraca on uwagę, że choć ceny uprawnień do emisji dwutlenku węgla rzeczywiście poszły w górę, to przecież ich duża cześć nadal jest przydzielana bezpłatnie. Jednocześnie zaznacza on, że rosnące na rynkach światowych ceny węgla nie przekładają się bezpośrednio na wytwórców energii, bo ci kupują paliwo w kontraktach długoterminowych. Natomiast duże wzrosty cen energii w kontraktach terminowych, to w ocenie rozmówcy „Rz” testowanie rynku.
Podsumowując cześć rozmowy dotyczącą cen energii wiceminister Dąbrowski podkreślił, że trzeba je utrzymać na takim poziomie, aby polska gospodarka nadal była konkurencyjna. Zaznaczył przy tym, że póki co w Polsce nie są stosowane żadne mechanizmy ochrony przemysłu przed wzrostem cen i dyskusja na ten temat w rządzie już się rozpoczęła, a jej efektem mają być odpowiednie regulacje.
„Rzeczpospolita” zapytała również wiceministra o transformację polskiej energetyki zaproponowaną w projekcie Polityki energetycznej Polski do 2040 roku. Jak wyjaśnia Tomasz Dąbrowski, przedstawiony w dokumencie miks energetyczny był tak przygotowywany, by łączny koszt jego zmiany był dla gospodarki jak najniższy. Jednocześnie rozmówca „Rz” podkreśla, że biorąc pod uwagę prognozowany wzrost zapotrzebowania na moc i energię, udział węgla choć jest dość istotny, to procentowo zaczyna spadać.
W rozmowie z dziennikiem wiceminister energii odniósł się też do powszechnie podnoszonej, po ukazaniu się projektu PEP 2040, kwestii wygaszania energetyki wiatrowej na lądzie. Zwrócił on uwagę, że wiatraki same w systemie nie mogą funkcjonować, a konieczność zapewniania źródeł, które będą je uzupełniać generuje koszty dla innych uczestników rynku.
– Największy problem dzisiejszego rynku, to fakt, że nie wycenia pewnych rzeczy. Podaje koszt, ale nie wycenia wszystkich elementów – tłumaczy rozmówca „Rz”.
Jednocześnie wiceminister Dąbrowski zaznaczył, że już funkcjonujące farmy wiatrowe będą mogły działać do czasu ich naturalnego życia technicznego, czyli 15-20-lat, a później inwestycje w elektrownie wiatrowe na lądzie będą możliwe, ale na zasadach rynkowych.
Rzeczpospolita/CIRE.PL