Ministerstwo Energii: Konsultowaliśmy strategię energetyczną z KE

28 listopada 2018, 15:00 Alert

Wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski został zapytany o opinię projektuje temat projektu polityki energetycznej UE do 2050 roku.

Fot. BiznesAlert.pl
Fot. BiznesAlert.pl

Powiedział, że na razie przedstawiono tylko założenia. – Będziemy się wczytywać. Nasz program PEP 2040 (strategia energetyczna – przyp. red.) jest na etapie konsultacji międzyresortowych. Jesteśmy po konsultacji z Komisją Europejską i to było elementem dyskusji. Ustawa o rynku mocy wpisuje się w ten system, a także nasze założenia ustawy o OZE z czerwca. Przygotujemy prognozy i analizy, a rzeczywistość jest dość dynamiczna. Nie napotkaliśmy podczas rozmów z Komisją na zjawiska, które zmieniają nasze założenia. Chcieliśmy zbliżyć się do nowych założeń. Jesteśmy blisko rzeczywistości. Z rozmów z KE wynika, że nasze specyficzne warunki zostały uznane ze zrozumieniem. Otrzymaliśmy ciepłe i pozytywne sygnały z KE. Dotychczas KE nie krytykowała naszych założeń. Nie chce rozstrzygać założeń polityki UE do 2050, bo nie znamy tych założeń. Chcemy przed COP 24 (szczyt klimatyczny – przyp. red.) przekonać inne kraje, które mają większe problemy z klimatem, do podjęcia starań w tym zakresie, bo wysiłki Europy nie będą miały sensu bez wysiłków innych. Ważne, aby wdrażać innowacje, zmieniać miks, by było więcej OZE, ale jednocześnie trzeba umiejętnie bilansować, aby utrzymać wzrost gospodarczy.- powiedział na dziennikarzom po konferencji pt.: „Współpraca konwencjonalnych źródeł wytwórczych i wielkoskalowego OZE”.

– Chcemy, aby po 2030 były brane pod uwagę farmy lądzie, ale bez potrzeby wsparcia. Zjawiska związane z tą gałęzią gospodarki zaczynają być konkurencyjne. Aukcje pokazują, że jest to możliwe, aby znalazły się one w systemie jako element konkurencyjny. Wiatraki na morzu będą potrzebować wsparcia. W lądowych farmach wiatrowych zacznie działać rynek. Naszą intencją nie jest przeszkadzanie, a stworzenie mechanizmów rynkowych – powiedział.

Tobiszowski: Nie będzie amputacji wiatraków na lądzie

Pytany o aukcje na fotowoltaikę powiedział, że te źródła mogą pomóc w letnie, upalne dni, kiedy wiatru jest mniej. – To nie są źródła „coś za coś”. Potrzebna jest w miksie kompatybilność – powiedział.

„Pojawiły się komentarze, że administracyjnie, w Polityce energetycznej, kosztem budowania nowej nogi, czyli offshore (morska energetyka wiatrowa – PAP), planujemy wyhamowanie wiatraków na lądzie. To są nieprawidłowe sformułowania. Budujemy drugą nogę nie po to, by amputować pierwszą. (…) Byłoby nieracjonalnością amputowanie tego, co nam się dobrze rozwija” – powiedział Tobiszowski podczas środowej konferencji „Współpraca konwencjonalnych źródeł wytwórczych i wielkoskalowego OZE”.

„Budujemy system, synergię powiązań wytwórczych w polskiej energetyce. Po 2030 roku zacznie działać rynek. Wprowadzanie energii po właściwiej cenie będzie tym, co zapewni udział w tym rynku. Taki system funkcjonuje w innych krajach” – dodał. Powtórzył, że na przyszły rok planowane są aukcje dla lądowych farm wiatrowych. Zgodnie z zaprezentowanym w piątek przez Ministerstwo Energii projektem Polityki Energetycznej Państwa (PEP) do 2040 r., poza przyszłorocznymi, nie przewiduje się kolejnych aukcji dla wiatraków na lądzie. Tobiszowski podkreślał, że po 2030 r. nie będzie wsparcia dla OZE w dzisiejszej formie, ale „z tego co widzimy w innych krajach, to wsparcie nie będzie już potrzebne”. Źródła odnawialne zaczynają być już tak konkurencyjne, że jako takie powinny się znaleźć w systemie energetycznym – mówił.

Wiceminister podkreślał, że zaprezentowany w piątek przez Ministerstwo Energii projekt Polityki Energetycznej Państwa (PEP) do 2040 r. nie zakłada budowy źródeł energii jednego typu kosztem innego. „Nie budujemy czegoś kosztem czegoś innego. To nie chodzi o to, że jedno źródło będzie +wycinać+ inne, tylko żeby każdy w tym systemie miał swoją właściwą rolę” – mówił Tobiszowski. Jak zaznaczył, najistotniejsze jest to, żeby bezpieczeństwo energetyczne było związane z przewidywalnością dostaw i z ceną energii. To jest celem, a wszystko inne jest temu podporządkowane – oświadczył.

Na konferencji, współorganizowanej przez Dolnośląski Instytut Strategii Energetycznych (DISE) i Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej (PSEW) zaprezentowano raport na temat współpracy konwencjonalnych i wielkoskalowych odnawialnych źródeł energii. Ocenia się w nim, że energetyka odnawialna, w tym wiatrowa staje się szybką i tanią odpowiedzią na wyzwania systemu w procesie transformacji. Biorąc pod uwagę sytuację energetyczną Polski, rozsądne wydaje się połączenie wielkoskalowego OZE i energetyki konwencjonalnej – stwierdza raport.

Wyniki aukcji dla OZE to bardzo dobra wiadomość, źródła odnawialne są praktycznie konkurencyjne, mogą funkcjonować na rynku bez systemu wsparcia – mówił prezes DISE Remigiusz Nowakowski. Musimy mieć jednak świadomość, że to nie jest cały koszt wytworzenia i przede wszystkim stabilnego dostarczenia jednostki energii do końcowego odbiorcy – podkreślił.

Aukcje pokazały, że energetyka wiatrowa na lądzie jest blisko, a nawet poniżej giełdowej ceny energii na rynku spot – podkreślał z kolei prezes PSEW Janusz Gajowiecki. Jest więc naturalnym partnerem dla gospodarki i rządu, żeby w przyszłości obniżać ceny – ocenił. Gajowiecki przypomniał, że projekt PEP będzie przez najbliższe miesiące przedmiotem intensywnych dyskusji.

Według propozycji PEP, od 2026 r. uruchamiane będą morskie farmy wiatrowe (offshore) w polskiej części Bałtyku. Szef parlamentarnego zespołu ds. morskiej energetyki wiatrowej poseł Zbigniew Gryglas podkreślał, że odwiedził większość polskich firm pracujących na rzecz offshore. „Zakładam, że już na początku tego projektu udział krajowego przemysłu i usług sięgnie 40 proc. Docelowo ten udział będzie bardzo wysoki. Jedyna rzecz, której dziś nie produkujemy to turbiny, ale widzę zainteresowanie producentów, którzy myślą o tym, żeby taką produkcję do kraju przenieść” – mówił Gryglas. W jego ocenie, produkcja dla offshore może stać się nawet dominującym zajęciem w polskich stoczniach.

Bartłomiej Sawicki/Polska Agencja Prasowa

Jakóbik: Blackout Friday, czyli strategia energetyczna za 400 mld zł