(Polska Agencja Prasowa)
W nowelizacji ustawy o OZE zapisano odbiurokratyzowanie działalności prosumenckiej – zapowiedział w środę wiceminister energii Andrzej J. Piotrowski. „System OZE opiera się o system dotacji, co oznacza, że komuś trzeba zabrać, by komuś dać. Mamy świadomość, że ruszamy materię nową, niesprawdzoną, więc wszystkie projekcje wymagają weryfikacji przez rynek i zainteresowanych” – mówił dziennikarzom Piotrowski, pytany o to, jak wpłyną na rynek odnawialnych źródeł energii proponowane zapisy nowelizacji ustawy o OZE.
Jego zdaniem w Polsce mamy „żywiołowy” rozwój źródeł OZE, choć – jak dodał – przeważa tylko jedno z nich – turbiny wiatrowe. „Ten rozwój jest na tyle szybki, że według wskaźników, które zgromadziło URE, w spełnieniu naszych celów dotyczących OZE jesteśmy właśnie w 2018 r.” – powiedział.
Dodał, że obecnie trudno jest oszacować, czy nastąpi „żywiołowy” rozwój prosumentyzmu, bo jak powiedział trzeba założyć, „że jest to zjawisko wymagające „zaangażowania” tych, którzy chcą to robić. „Nie mamy badań społecznych, jak wiele osób chce się w to zaangażować (…) Poprzednie nastawienie prosumenta było takie; jak mi się coś będzie opłacać, to ja coś takiego postawię. To nie jest postawa, którą chcielibyśmy nagradzać” – mówił.
„Nowelizacja ustawy musi wejść w życie do końca czerwca, bo inaczej będzie obowiązywać stara ustawa, w której musimy się liczyć z prawami nabytymi” – dodał.
Sejm musi się pospieszyć, bo od 1 lipca br. muszą wejść w życie przepisy nowelizacji ustawy, które na nowo określą zasady wsparcia państwa dla odnawialnych źródeł energii. Nad projektem nowelizacji od kilku miesięcy pracował resort energii, jednak – właśnie ze względu na goniące terminy zdecydowano, że zostanie on zgłoszony jako inicjatywa grupy posłów PiS. Ścieżka poselska jest krótsza, co wytknął we wtorek w Sejmie szef PSL Władysław Kosiniak – Kamysz.
„Projekt de facto napisany w Ministerstwie Energii został skierowany ścieżką poselską bez żadnych konsultacji, bez skierowania do rady dialogu społecznego, bez oszacowania skutków regulacji”, co jest wymogiem procedowania propozycji ustaw w przypadku projektów przygotowywanych przez rząd” – mówił szef PSL i zaapelował o wysłuchanie publiczne.
Poprzednia nowelizacja została uchwalona w lutym zeszłego roku. Miała pozwolić uzyskać do 2020 r. 15-proc. udział energii odnawialnej w całkowitym zużyciu energii, co wpisuje się w politykę energetyczną Unii Europejskiej. Jednak nowy Sejm przegłosował tzw. małą nowelizację ustawy o OZE w ostatnich dniach 2015 roku. Na jej mocy wejście w życie ustawy odłożono o pół roku. Chodziło głównie o przewidziany system wsparcia państwa dla producentów i jednocześnie konsumentów energii ze źródeł odnawialnych (tzw. zapis prosumencki). Prawo miało dzielić prosumentów na dwie grupy – najmniejsze instalacje do 3 kW i te od 3 kW do 10 kW. W przypadku tych pierwszych wsparcie miałoby wynieść ok. 75 gr na kWh w ciągu piętnastu lat, w przypadku drugiej 40-70 gr/ kWh. Odłożona nowelizacja przewidywała też między innymi nowy, tzw. aukcyjny system świadectw pochodzenia energii.
Jednak zdaniem resortu energii taryfa gwarantowana, wiązałaby się z „niewspółmiernymi obciążeniami finansowymi”, które ponosiliby pozostali odbiorcy końcowi. „Cena 1 MWh wytworzonej w tej instalacji sięgałaby 750 zł, przy cenie rynkowej ok. 170 zł” – przekonuje ME. Z jego wyliczeń wynika, że gdyby rozdział czwarty w obecnym brzmieniu wszedł w życie, na wsparcie w postaci taryfy gwarantowanej państwo musiałoby przeznaczyć 400 mln zł. rocznie.
Nowa propozycja przewiduje, że prosument będzie mógł rozliczyć różnicę między ilością energii, którą wyprodukował (np. w panelu fotowoltaicznym), a tą, którą pobrał (w momencie gdy nie świeci słońce i panel nie wytwarza prądu) w stosunku 1 do 0,7 w przypadku mikroinstalacji do 7 kW; 1 do 0,5 – w przypadku w mikroinstalacji mocy większej niż 7 kW i 1 do 0,35 – w przypadku energii elektrycznej wytworzonej w mikroinstalacji, na którą prosument otrzymał wsparcie ze środków publicznych. Jak wyjaśniał Piotrowski, ze względu na konieczność utrzymania systemu prosumenci nie będą mogli odbierać energii w stosunku 1 do 1.
Według zapisów projektu, prosumentem może być każdy odbiorca końcowy energii, który albo nie prowadzi działalności gospodarczej, a jeśli ją prowadzi, to nie będzie ona związana z wytwarzaniem energii elektrycznej. Prosumentami będą mogły być nie tylko osoby fizyczne, ale i np. samorządy, kościoły czy firmy. Jak zapowiada resort nowe rozwiązania odbiurokratyzują prosumentów i przewidują abolicje dla tych, którzy nie dopełnili obowiązków informacyjnych. Jak mówił Piotrowski, dotąd podejście do prosumenta z jednej strony zakładało wsparcie, z drugiej jednak było „zakatowaniem go biurokracją”. Na 4 tys. prosumentów – jak wynika z informacji URE – co najmniej 1000, głównie biogazowni rolniczych, nie dopełniło dotychczas obowiązków informacyjnych i w myśl obowiązujących przepisów – muszą zostać ukarani, bo prezes URE nie ma nawet możliwości odstąpienia od kary.
Według proponowanych zapisów na największe wsparcie w systemie aukcji energii z OZE mogą liczyć przede wszystkim te technologie, które – jak napisano – „wytwarzają energię w sposób stabilny i przewidywalny”. Oznacza to, że mniejsze wsparcie przeznaczone będzie na produkcję energii z wiatru i słońca. Projektodawcy proponują wprowadzenie 6 koszyków/grup technologicznych. O tym kiedy będą się odbywały aukcje ogłosi w rozporządzeniu minister energii.
Projekt zawiera też definicję mikro- i makroklastra energii, które miałyby z jednej strony, zapewnić lokalnie samowystarczalność energetyczną, z drugiej – przyczynić się do rozwoju nowoczesnych technologii informacyjno-komunikacyjnych na danym terenie.
Mikro- i makroklaster energii to – według założeń – cywilnoprawne porozumienie, do którego mogą przystąpić zarówno osoby fizyczne, prawne, jak i jednostki nieposiadające osobowości prawnej, jednostki naukowe, jednostki badawczo-rozwojowe lub jednostki samorządu terytorialnego. Celem porozumienia byłoby wytwarzanie i równoważenie zapotrzebowania lub obrót energią z OZE, ale i z innych źródeł lub paliw, w ramach jednej sieci dystrybucyjnej w ramach gminy lub powiatu. Jak wynika z definicji, mikroklaster obsługiwałby mniej niż dziesięć tysięcy odbiorców przyłączonych do takiego systemu dystrybucyjnego, makroklaster – mniej niż pięćdziesiąt tysięcy odbiorców.
Wiele miejsca w projekcie poświęcono biomasie. Jak piszą autorzy, istotą rozwoju OZE jest przede wszystkim efektywne wykorzystanie lokalnie dostępnych surowców. Dlatego wprowadzają definicję biomasy lokalnej, czyli takiej, która pierwotnie jest pozyskana w promieniu nie dłuższym niż 300 km od instalacji OZE. Jak zauważa resort, wynika to z jednej strony z tego, że transport biomasy na większe odległości nie ma żadnego uzasadnienia środowiskowego, z drugiej zaś ma na celu zapewnienie, że każda instalacja OZE będzie miała możliwość zapewnienia jej takiej ilości biomasy, by mogła funkcjonować.
Nowelizacja ustawy budzi wątpliwości środowisk związanych z odnawialnymi źródłami energii. We wtorek organizacje ekologiczne zrzeszone w ruchu Więcej niż energia skierowały do marszałka sejmu list „w sprawie nieprawdziwego stwierdzenia o rzekomym poparciu organizacji ekologicznych dla zmian w ustawie o OZE”.
Autorzy listu napisali, że w sformułowanym przez autorów projektu nowelizacji ustawy o OZE uzasadnieniu znalazło się stwierdzenie, że m.in. organizacje ekologiczne wchodzące w skład ruchu Więcej niż energia – Greenpeace, Client Earth, Polska Zielona Sieć i WWF Polska – poparły wpisane do tego projektu zmiany – w tym zastąpienie taryf gwarantowanych przygotowanym przez Ministerstwo Energii systemem opustów.
„Reprezentowane przez nas organizacje nigdy nie wyraziły aprobaty ani w żaden sposób nie udzieliły poparcia dla rozwiązań, o których mowa w cytowanym fragmencie uzasadnienia projektu ustawy. Co więcej, na spotkaniach organizowanych przez Ministerstwo Energii dotyczących przedmiotowych regulacji wielokrotnie przekazywaliśmy uwagi krytyczne do proponowanych rozwiązań i zgłaszaliśmy propozycje przepisów znacząco różniących się od tych, które znajdują się w obecnym projekcie ustawy” – napisali.