– South Stream nie znajduje się na liście priorytetów energetycznych Unii Energetycznej – powiedziała przyszła Wysoka Przedstawiciel do Spraw Zagranicznych i Bezpieczeństwa, Włoszka Federica Mogherini.
Mówiła o rosyjskim gazociągu podczas przesłuchania w Parlamencie Europejskim w poniedziałek. Przekonywała, ze rozmowy między UE a Rosją na temat projektu South Stream będą możliwe tylko po stworzeniu niezbędnych warunków politycznych, co jest obecnie niemożliwe przez kryzys na Ukrainie.
Tymczasem jeszcze w lipcu 2014 roku, kiedy Mogherini była ministrem spraw zagranicznych Włoch, przyjęła ona bardziej koncyliacyjne stanowisko. Wtedy oceniła, że włoska dyplomacja będzie mediować między Unią Europejską a Rosją na rzecz realizacji South Stream. Podkreśliła jednak, że projekt może być realizowany tylko po spełnieniu wymogów unijnego prawa.
Budowa południowej rury stoi nadal pod znakiem zapytania. Szef bułgarskiej partii GERB, która wygrała niedzielne wybory, Bojko Borysow podziela ocenę dotychczasowego premiera Płamena Oreszarskiego, który wstrzymał budowę gazociągu South Stream. Obaj bułgarscy politycy są zdania, że projekt tej rury jest niezgodny z przepisami Unii Europejskiej, a sprzeciw Brukseli jest uzasadniony. Borysow przygotowuje się do powołania kolejnego rządu. Będzie to w ciągu ostatnich lat już piąty gabinet, jego utworzenie ma być wynikiem umowy koalicyjnej kilku partii pod przywództwem GERB, która w wyborach uzyskała najwięcej głosów – prawie dwukrotnie więcej, niż jej główna rywalka, postkomunistyczne ugrupowanie socjalistyczne. Jest to jednak zbyt mało, aby GERB mogła rządzić samodzielnie.
Jednak przyszły premier Borysow, szef GERB już oficjalnie oświadczył, że odnośnie rury Gazpromu będzie kontynuować politykę poprzedniego premiera Oreszarskiego. W poniedziałek 6 października prezydent Rosji Władimir Putin odwiedził Serbię, która niezmiennie popiera South Stream, pomimo zastrzeżeń Komisji Europejskiej. Serbowie przyznali jednak, że bez poparcia Bułgarów projekt będzie trudno kontynuować. Podobnie jak wcześniej Moskwa, także Belgrad sygnalizował, że liczy na zmianę stanowiska Sofii po wyborach parlamentarnych, dlatego deklaracja Borysowa może być dla tych stolic rozczarowaniem. Symboliczna w tym kontekście jest dymisja Władimira Inkowa ze stanowiska dyrektora South Stream Bułgaria za niesubordynację względem polityki rządu w sprawie gazociągu. Gogow wspierał realizację projektu, pomimo jego zamrożenia przez Sofię. Zastąpi go były dyrektor Bulgargazu Władimir Inkow, który według deklaracji rządu bułgarskiego ma pilnować interesów Bułgarii w ramach inwestycji, „pod warunkiem, że dojdzie do jej realizacji”.