Na Morzu Czerwonym nadal niespokojnie. Największe firmy zmieniają trasy żeglugi

10 stycznia 2024, 16:15 Alert

Ataki na statki prowadzone przez wspieranych przez Iran jemeńskich bojowników Huti zakłócają handel międzynarodowy na Morzu Czerwonym, przez który przepływa 15 procent światowego ruchu żeglugowego. Do tej pory wysokie ryzyko na akwenie zmusiło tylko kilka światowych koncernów do zmiany trasy swoich statków – podaje Reuters.

fot. Wikimedia Commons

Warto zwrócić uwagę, że ataki jemeńskich rebeliantów uderzają przede wszystkim w zachodnie firmy. Do tej pory najgłośniejszym przypadkiem zmiany trasy przez Morze Czerwone była decyzja brytyjskiego koncernu wydobywczy BP, który 18 grudnia ogłosił, że tymczasowo wstrzymał wszystkie dostawy przez akwen.

Z kolei niemiecki producent samochodów Volkswagen 20 grudnia ogłosił, że zmiana trasy dostaw spowoduje wydłużenie podróży o około dwa tygodnie. – Jak dotąd nie widzieliśmy żadnych problemów, ale na wszelki wypadek jesteśmy przygotowani i mamy wystarczająco dużo czasu w wakacje, aby uwzględnić dwutygodniową dłuższą trasę – powiedział rzecznik Volkswagena w komentarwReuters.

Reuters podaje, że szwedzki mebli IKEA 19 grudnia ogłosił, że sytuacja w Kanale Sueskim spowoduje opóźnienia i może spowodować ograniczenia w dostępności niektórych produktów.

Co ważne, ataki rebeliantów uderzają również w podmioty z Państwa Środka. Geely, drugi co do wielkości producent samochodów w Chinach pod względem sprzedaży, 22 grudnia ogłosił, że ​​opóźnienia w sprzedaży są pewne, ponieważ większość firm spedycyjnych, z których korzysta koncern do eksportu pojazdów elektrycznych do Europy, planuje trasę w pobliżu Przylądka Dobrej Nadziei.

Interesujące jest, że szlak przebiegający przez Kanał Sueski jest zbyt ważny, a nie wszyscy decydują się na zmianę trasy żeglugi. 19 grudnia TSMC, największy na świecie producent półprzewodników oświadczył, że posiada ugruntowany system zarządzania ryzykiem w przedsiębiorstwie i po dokonaniu oceny nie przewiduje znaczącego wpływu na jego działalność.

Napięcia na Bliskim Wschodzie sprawiają, że wszystkie dostawy do Europy są obarczone wielkim ryzykiem, a kolejne przypadki eskalacji wydłużają dostawy i finalnie podnoszą ceny produktów.

Reuters / Jacek Perzyński

Baryłka terrorystom Huti się nie kłania, a USA strącają ich pociski