icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Jakóbik: Afera Naftogazu na finiszu sporu o Nord Stream 2 utrudni wysiłki Polsce

Prawosławne Święta Wielkiej Nocy upłynęły na Ukrainie pod znakiem niejasnych zmian personalnych w Naftogazie, odpowiedniku PGNiG. Te roszady mogą skomplikować spór o Nord Stream 2 w jego kluczowym momencie i zaszkodzić między innymi Polsce – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Afera Naftogazu

Prezes Naftogazu Andrij Kobolew został odwołany tuż przed Świętami Wielkiej Nocy w kalendarzu prawosławnym. Stało się to po siedmiu latach pracy na tym stanowisku od rewolucji Euromajdanu 2014 roku. Zastąpił go jego przeszły podwładny i rywal Jurij Witrenko. Oficjalny powód odwołania to straty Naftogazu z 2020 roku. Trudno jednak uznać je za faktyczny powód, bo cały sektor gazowy w Europie notował straty w zeszłym roku ze względu na pandemię koronawirusa. Warto także odnotować, że Naftogaz miał historyczne długi wobec państwowej Ukrnafty oraz budżetu krajowego ze względu na nieopłacone rachunki na rynku krajowym w latach 2015-19. Naftogaz wpłacił do budżetu ukraińskiego 141 mld hrywien, czyli 13 procent wpływów budżetowych w 2020 roku, w ramach spłaty długów. Zmiany na rynku detalicznym gazu wprowadzone wiosną 2020 roku miały doprowadzić do stopniowego usunięcia tych zaległości. W okresie prezesury Kobolewa ta firma kontynuowała dialog z USA i Niemcami na temat spornego gazociągu Nord Stream 2 poprzez aktywny lobbing na rzecz zatrzymania jego budowy. Te procesy stanęły pod znakiem zapytania wraz z niespodziewaną zmianą warty w firmie z siedzibą przy kijowskim Chreszczatyku.

28 kwietnia rząd ukraiński odwołał radę nadzorczą oraz prezesa Naftogazu. Rada spotkała się 30 kwietnia i złożyła rezygnację w całości. Czekają ją teraz przejściowe dwa tygodnie okresu wypowiedzenia, w którym będzie przekazywać nadzór nowej ekipie. Oficjalnie Kobolew podziękował za pracę jego zespołu na rzecz reform, a Witrenko zapowiedział ich kontynuację. Jednak zaczął prezesurę od wytknięcia poprzednim władzom „rozczarowujących wyników z 2020 roku” oraz spadku wydobycia gazu nad Dnieprem. Warto przypomnieć, że jeszcze w czasach prezydentury Petra Poroszenki Ukraina ogłosiła, że stanie się niezależna od importu gazu w 2020 roku dzięki zwiększeniu wydobycia krajowego. Witrenko zdaje się wracać do tych planów. – Musimy zmusić Ukrgazwydobywania do większego wydobycia w celu zaspokojenia potrzeb ukraińskich konsumentów – mówił na pierwszej konferencji prasowej. Zapewnił, że przyszłe zmiany personalne będą wynikać tylko z kryteriów merytorycznych. Witrenko chce także walczyć o przeniesienie punktów odbioru gazu ze wschodniej na zachodnią granicę Ukrainy, aby to Naftogaz odpowiadał za dostawy na terytorium ukraińskim. To także pomysł z 2014 roku, który dotąd nie został zrealizowany.

Zmiany w Naftogazie zostały zakwestionowane przez tę spółkę zanim doszło do ich wdrożenia. Jeszcze 28 kwietnia Naftogaz przekonywał w informacji prasowej, że decyzja rządu ukraińskiego o odwołaniu rady nadzorczej była „manipulacją prawną” podważającą zasady zarządzania korporacyjnego spółkami skarbu. Ostrzegał, że propozycja zmian zarządu Naftogazu może zostać przedstawiona tylko przez radę, a nie za pomocą „ręcznego sterowania” z Kijowa. – Pomimo kryzysu oraz rosnących długów partnerów Naftogazu ze względu na luki prawne wynikające z regulacji państwowych, ta firma zdołała wnieść do budżetu 141 mld hrywien przychodu w 2020 roku – przypominała ekipa Kobolewa na progu dymisji. Wspomniała o 57 mld hrywien na koncie Naftogazu pozwalających utrzymać płynność jako jedynej spółce skarbu z takimi rezerwami. – Postępowanie rządu to sygnał do wszystkich spółek kontrolowanych przez państwo. Działanie na rzecz budżetu oraz obywateli Ukrainy nie jest w interesie partykularnych sił politycznych i może zostać ukarane. To jasny sygnał do inwestorów, że warunki pracy spółek na Ukrainie są nieprzewidywalne i mogą się zmienić w zależności od sytuacji politycznej – informował Naftogaz w komunikacie usuniętym już z jego strony.

Zmiany na finiszu sporu o Nord Stream 2

Zmiany w Kijowie wywołały reakcję na Zachodzie. Sekretarz Stanu USA Antony Blinken ma poruszyć ten temat podczas wizyty w stolicy Ukrainy w pierwszym tygodniu roboczym maja. Amerykanie są „głęboko zaniepokojeni” ostatnimi zmianami. – Te działania są najnowszymi przykładami ignorowania najlepszych praktyk i rodzą ryzyko dla ciężko wywalczonego postępu ekonomicznego Ukrainy – ostrzegł rzecznik Departamentu Stanu USA. – Będziemy nadal wspierać Ukrainę w wysiłkach na rzecz wzmocnienia jej instytucji, także poprzez rozwój tych demokratycznych, a także reform zarządzania korporacyjnego, ale przywódcy tego kraju muszą także wykonać swą pracę – dodał. Philip Reeker pełniący obowiązki wicesekretarza stanu do spraw europejskich i eurazjatyckich odpowiedział na pytanie dziennikarzy o to, czy temat Nord Stream 2 oraz Ukrainy pojawi się w rozmowach bilateralnych USA i Niemiec przy okazji szczytu G7. Ambasador Reeker zapewnił, że „Nord Stream 2 pozostaje tematem spornym”. – Będziemy nadal przedstawiać Niemcom nasze poglądy na temat tego projektu, że powinien zostać zatrzymany, prawo, które wprowadziliśmy, ale będzie także wiele innych tematów do omówienia z Niemcami. Będziemy mieli standardową pulę dyskusji bilateralnych na ten temat – zapewnił dyplomata. Przypomniał też, że USA są zaniepokojone procesem nieprzejrzystych zmian w spółce Naftogaz. – Jakiekolwiek próby zmiany sposobu zarządzania oraz wyboru władz w spółkach skarbu są niepokojące – zdradził Reeker. Wspomniał o wsparciu USA zmian nad Dnieprem w sektorze energetycznym wartym 110 mln dolarów. Te tematy mają być z kolei przedmiotem rozmów z prezydentem ukraińskim Wołodymyrem Zełeńskim. – Wzywamy przywódców Ukrainy do przestrzegania praktyki przejrzystego zarządzania korporacyjnego w odniesieniu do zarządzania spółkami skarbu. To dotyczy także sektora energetycznego – dodał dyplomata cytowany przez Biały Dom.

Kontrowersyjne zmiany w Naftogazie pojawiają się w najgorszym możliwym momencie. Barka Fortuna i statek Akademik Czerski kontynuują budowę spornego gazociągu Nord Stream 2 z Rosji do Niemiec. Amerykanie nie poszerzają sankcji, a lista podmiotów nimi objętych ma zostać zaktualizowana o nową „czarną listę” do 17 maja zgodnie z przepisami zobowiązującymi do tego Departament Stanu. Widać także zmianę akcentów u największych krytyków Nord Stream 2 w Niemczech. Kandydatka na kanclerz z partii Zielonych Annalena Baerbock przyznała podczas konferencji DFS 2021 zorganizowanej przez niemiecki think tank DGAP, że Nord Stream 2 może zostać ukończony, ale nie należy dopuścić do rozpoczęcia dostaw z jego wykorzystaniem. Odniosła się w tym kontekście do dyrektywy gazowej Unii Europejskiej, której ma zostać podporządkowany ten sporny gazociąg w razie ukończenia. Oznacza to, że już nawet siły najbardziej sceptyczne wobec tego projektu w Niemczech przyznają, że może nie udać się go zablokować, nawet jeśli Zieloni wejdą do rządu po wrześniowych wyborach parlamentarnych. Także we wrześniu 2021 roku ma zakończyć się budowa Nord Stream 2 tak, aby był gotowy do pracy od 2022 roku.

Uderzenie w wysiłki Polski

Afera w Naftogazie nie ułatwi lobbingu przeciwko temu projektowi w Waszyngtonie, który nadal waha się między podjęciem działań realnie zagrażających ukończeniu Nord Stream 2 a znalezieniem rozwiązania we współpracy z Niemcami, które umożliwi jego ukończenie: moratorium na budowę lub wyłącznik dostaw w razie nieodpowiedniego postępowania Rosji. Warto nadmienić, że Ukraina była aktywnym oponentem Nord Stream 2 we współpracy między innymi z rządem Polski. Ministrowie spraw zagranicznych tych krajów wystosowali do USA odezwę na łamach Financial Times o zatrzymanie spornego projektu Nord Stream 2. Obie dyplomacje zabiegały w Waszyngtonie o szybkie działanie, którego nie widać obecnie  w sprawie poszerzenia sankcji. Wciąż jeszcze możliwe jest jednak włączenie Kijowa i Warszawy do ewentualnych rozmów z Niemcami o moratorium lub wyłączniku Nord Stream 2. Afera Naftogazu utrudni współpracę w tym zakresie, a także uderzy w wiarygodność tej firmy liczącej na współpracę z Polakami przy wydobyciu gazu, na którym tak zależy nowemu prezesowi. To także niewątpliwe uderzenie w ewentualny ciąg dalszy rozmów o kontrakcie długoterminowym PGNiG-Naftogaz, które nie przyniosły rezultatu od wielu lat.

Jakóbik: Czas na moratorium wobec Nord Stream 2. Polacy mogą ujawnić, jak Kreml gra Gazpromem

Prawosławne Święta Wielkiej Nocy upłynęły na Ukrainie pod znakiem niejasnych zmian personalnych w Naftogazie, odpowiedniku PGNiG. Te roszady mogą skomplikować spór o Nord Stream 2 w jego kluczowym momencie i zaszkodzić między innymi Polsce – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Afera Naftogazu

Prezes Naftogazu Andrij Kobolew został odwołany tuż przed Świętami Wielkiej Nocy w kalendarzu prawosławnym. Stało się to po siedmiu latach pracy na tym stanowisku od rewolucji Euromajdanu 2014 roku. Zastąpił go jego przeszły podwładny i rywal Jurij Witrenko. Oficjalny powód odwołania to straty Naftogazu z 2020 roku. Trudno jednak uznać je za faktyczny powód, bo cały sektor gazowy w Europie notował straty w zeszłym roku ze względu na pandemię koronawirusa. Warto także odnotować, że Naftogaz miał historyczne długi wobec państwowej Ukrnafty oraz budżetu krajowego ze względu na nieopłacone rachunki na rynku krajowym w latach 2015-19. Naftogaz wpłacił do budżetu ukraińskiego 141 mld hrywien, czyli 13 procent wpływów budżetowych w 2020 roku, w ramach spłaty długów. Zmiany na rynku detalicznym gazu wprowadzone wiosną 2020 roku miały doprowadzić do stopniowego usunięcia tych zaległości. W okresie prezesury Kobolewa ta firma kontynuowała dialog z USA i Niemcami na temat spornego gazociągu Nord Stream 2 poprzez aktywny lobbing na rzecz zatrzymania jego budowy. Te procesy stanęły pod znakiem zapytania wraz z niespodziewaną zmianą warty w firmie z siedzibą przy kijowskim Chreszczatyku.

28 kwietnia rząd ukraiński odwołał radę nadzorczą oraz prezesa Naftogazu. Rada spotkała się 30 kwietnia i złożyła rezygnację w całości. Czekają ją teraz przejściowe dwa tygodnie okresu wypowiedzenia, w którym będzie przekazywać nadzór nowej ekipie. Oficjalnie Kobolew podziękował za pracę jego zespołu na rzecz reform, a Witrenko zapowiedział ich kontynuację. Jednak zaczął prezesurę od wytknięcia poprzednim władzom „rozczarowujących wyników z 2020 roku” oraz spadku wydobycia gazu nad Dnieprem. Warto przypomnieć, że jeszcze w czasach prezydentury Petra Poroszenki Ukraina ogłosiła, że stanie się niezależna od importu gazu w 2020 roku dzięki zwiększeniu wydobycia krajowego. Witrenko zdaje się wracać do tych planów. – Musimy zmusić Ukrgazwydobywania do większego wydobycia w celu zaspokojenia potrzeb ukraińskich konsumentów – mówił na pierwszej konferencji prasowej. Zapewnił, że przyszłe zmiany personalne będą wynikać tylko z kryteriów merytorycznych. Witrenko chce także walczyć o przeniesienie punktów odbioru gazu ze wschodniej na zachodnią granicę Ukrainy, aby to Naftogaz odpowiadał za dostawy na terytorium ukraińskim. To także pomysł z 2014 roku, który dotąd nie został zrealizowany.

Zmiany w Naftogazie zostały zakwestionowane przez tę spółkę zanim doszło do ich wdrożenia. Jeszcze 28 kwietnia Naftogaz przekonywał w informacji prasowej, że decyzja rządu ukraińskiego o odwołaniu rady nadzorczej była „manipulacją prawną” podważającą zasady zarządzania korporacyjnego spółkami skarbu. Ostrzegał, że propozycja zmian zarządu Naftogazu może zostać przedstawiona tylko przez radę, a nie za pomocą „ręcznego sterowania” z Kijowa. – Pomimo kryzysu oraz rosnących długów partnerów Naftogazu ze względu na luki prawne wynikające z regulacji państwowych, ta firma zdołała wnieść do budżetu 141 mld hrywien przychodu w 2020 roku – przypominała ekipa Kobolewa na progu dymisji. Wspomniała o 57 mld hrywien na koncie Naftogazu pozwalających utrzymać płynność jako jedynej spółce skarbu z takimi rezerwami. – Postępowanie rządu to sygnał do wszystkich spółek kontrolowanych przez państwo. Działanie na rzecz budżetu oraz obywateli Ukrainy nie jest w interesie partykularnych sił politycznych i może zostać ukarane. To jasny sygnał do inwestorów, że warunki pracy spółek na Ukrainie są nieprzewidywalne i mogą się zmienić w zależności od sytuacji politycznej – informował Naftogaz w komunikacie usuniętym już z jego strony.

Zmiany na finiszu sporu o Nord Stream 2

Zmiany w Kijowie wywołały reakcję na Zachodzie. Sekretarz Stanu USA Antony Blinken ma poruszyć ten temat podczas wizyty w stolicy Ukrainy w pierwszym tygodniu roboczym maja. Amerykanie są „głęboko zaniepokojeni” ostatnimi zmianami. – Te działania są najnowszymi przykładami ignorowania najlepszych praktyk i rodzą ryzyko dla ciężko wywalczonego postępu ekonomicznego Ukrainy – ostrzegł rzecznik Departamentu Stanu USA. – Będziemy nadal wspierać Ukrainę w wysiłkach na rzecz wzmocnienia jej instytucji, także poprzez rozwój tych demokratycznych, a także reform zarządzania korporacyjnego, ale przywódcy tego kraju muszą także wykonać swą pracę – dodał. Philip Reeker pełniący obowiązki wicesekretarza stanu do spraw europejskich i eurazjatyckich odpowiedział na pytanie dziennikarzy o to, czy temat Nord Stream 2 oraz Ukrainy pojawi się w rozmowach bilateralnych USA i Niemiec przy okazji szczytu G7. Ambasador Reeker zapewnił, że „Nord Stream 2 pozostaje tematem spornym”. – Będziemy nadal przedstawiać Niemcom nasze poglądy na temat tego projektu, że powinien zostać zatrzymany, prawo, które wprowadziliśmy, ale będzie także wiele innych tematów do omówienia z Niemcami. Będziemy mieli standardową pulę dyskusji bilateralnych na ten temat – zapewnił dyplomata. Przypomniał też, że USA są zaniepokojone procesem nieprzejrzystych zmian w spółce Naftogaz. – Jakiekolwiek próby zmiany sposobu zarządzania oraz wyboru władz w spółkach skarbu są niepokojące – zdradził Reeker. Wspomniał o wsparciu USA zmian nad Dnieprem w sektorze energetycznym wartym 110 mln dolarów. Te tematy mają być z kolei przedmiotem rozmów z prezydentem ukraińskim Wołodymyrem Zełeńskim. – Wzywamy przywódców Ukrainy do przestrzegania praktyki przejrzystego zarządzania korporacyjnego w odniesieniu do zarządzania spółkami skarbu. To dotyczy także sektora energetycznego – dodał dyplomata cytowany przez Biały Dom.

Kontrowersyjne zmiany w Naftogazie pojawiają się w najgorszym możliwym momencie. Barka Fortuna i statek Akademik Czerski kontynuują budowę spornego gazociągu Nord Stream 2 z Rosji do Niemiec. Amerykanie nie poszerzają sankcji, a lista podmiotów nimi objętych ma zostać zaktualizowana o nową „czarną listę” do 17 maja zgodnie z przepisami zobowiązującymi do tego Departament Stanu. Widać także zmianę akcentów u największych krytyków Nord Stream 2 w Niemczech. Kandydatka na kanclerz z partii Zielonych Annalena Baerbock przyznała podczas konferencji DFS 2021 zorganizowanej przez niemiecki think tank DGAP, że Nord Stream 2 może zostać ukończony, ale nie należy dopuścić do rozpoczęcia dostaw z jego wykorzystaniem. Odniosła się w tym kontekście do dyrektywy gazowej Unii Europejskiej, której ma zostać podporządkowany ten sporny gazociąg w razie ukończenia. Oznacza to, że już nawet siły najbardziej sceptyczne wobec tego projektu w Niemczech przyznają, że może nie udać się go zablokować, nawet jeśli Zieloni wejdą do rządu po wrześniowych wyborach parlamentarnych. Także we wrześniu 2021 roku ma zakończyć się budowa Nord Stream 2 tak, aby był gotowy do pracy od 2022 roku.

Uderzenie w wysiłki Polski

Afera w Naftogazie nie ułatwi lobbingu przeciwko temu projektowi w Waszyngtonie, który nadal waha się między podjęciem działań realnie zagrażających ukończeniu Nord Stream 2 a znalezieniem rozwiązania we współpracy z Niemcami, które umożliwi jego ukończenie: moratorium na budowę lub wyłącznik dostaw w razie nieodpowiedniego postępowania Rosji. Warto nadmienić, że Ukraina była aktywnym oponentem Nord Stream 2 we współpracy między innymi z rządem Polski. Ministrowie spraw zagranicznych tych krajów wystosowali do USA odezwę na łamach Financial Times o zatrzymanie spornego projektu Nord Stream 2. Obie dyplomacje zabiegały w Waszyngtonie o szybkie działanie, którego nie widać obecnie  w sprawie poszerzenia sankcji. Wciąż jeszcze możliwe jest jednak włączenie Kijowa i Warszawy do ewentualnych rozmów z Niemcami o moratorium lub wyłączniku Nord Stream 2. Afera Naftogazu utrudni współpracę w tym zakresie, a także uderzy w wiarygodność tej firmy liczącej na współpracę z Polakami przy wydobyciu gazu, na którym tak zależy nowemu prezesowi. To także niewątpliwe uderzenie w ewentualny ciąg dalszy rozmów o kontrakcie długoterminowym PGNiG-Naftogaz, które nie przyniosły rezultatu od wielu lat.

Jakóbik: Czas na moratorium wobec Nord Stream 2. Polacy mogą ujawnić, jak Kreml gra Gazpromem

Najnowsze artykuły