– Rozszerzenie członków Paktu Północnoatlantyckiego zwiększy poziom bezpieczeństwa w regionie, ale Rosja tego nie odpuści, więc napięcie militarne pozostanie wysokie – pisze dr Łukasz Wyszyński z Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni, współpracownik BiznesAlert.pl. – Wejście Finlandii i proces akcesji Szwecji do NATO zmieni układ sił w regionie nie tylko Morza Bałtyckiego, ale także Bieguna Północnego oraz regionu Morza Czarnego – dodaje.
Rozszerzenie Sojuszu zmieni układ sił w regionie
Jens Stoltenberg komentując dla mediów decyzję o przyjęciu Finlandii do Paktu Północnoatlantyckiego zwrócił uwagę na dwie kwestie. Wskazał, że „kilka lat temu nie do pomyślenia było, że ten kraj przystąpi do Sojuszu”. Ponadto zauważył, że „Putin chciał mieć mniej NATO, zamknąć członkostwo dla nowych państw, a efekt ma absolutnie odwrotny”.
Słowa sekretarza generalnego Paktu Północnoatlantyckiego doskonale oddają to z czym mieliśmy do czynienia w momencie wstępowania Finlandii do NATO i rozpoczęcia procesu akcesji Szwecji. O ile powody, które stały za takimi decyzjami są powszechnie znane, a na ich czele jest rosyjska agresja na Ukrainę, to więcej uwagi wymaga namysł nad konsekwencjami, jakie rozszerzenie Sojuszu będzie miało dla państw członkowskich, dla regionu Morza Bałtyckiego oraz Federacji Rosyjskiej.
Znaczenie rozszerzenia NATO dla Sojuszu
Na wstępie można powiedzieć, że rozszerzenie rozszerzeniu nierówne. Przyjęcie do Paktu Północnoatlantyckiego Polski oraz państw regionu Europy Środkowowschodniej było konsekwencją zmian geopolitycznych wynikłych po rozpadzie ZSRR oraz zakończeniu zimnej wojny i miało na celu przede wszystkim ustabilizowanie regionu oraz zajęcie przestrzeni – szarej strefy bezpieczeństwa. Proces ten wymagał dużego wysiłku po stronie państw wyrażających chęć do akcesji i stał się katalizatorem zmian, które przyczyniły się także do rozszerzenia Unii Europejskiej.
Z kolei przyjęcie do NATO Finlandii i zaproszenie Szwecji jest odpowiedzią na reakcję Federacji Rosyjskiej na postępujący proces rozszerzenia Sojuszu i wykorzystanie sił zbrojnych jako narzędzia polityki neoimperialnej w „operacji specjalnej” w Ukrainie. Najpewniej spodziewana przez Kreml reakcja Zachodu miała być inna.
Prezydent Putin i jego doradcy bardziej liczyli na podział polityczny w Europie oraz różnice w ocenie sytuacji, a także relacjach transatlantyckich. Tak się jednak nie stało. Doszło do konsolidacji Paktu Północnoatlantyckiego i rozpoczęcia procesu nie tyle rewizji co dostosowywania strategii politycznej i wojskowej do nowych wyzwań. Proces ten nie rozpoczął się podczas szczytu w Wilnie ani Madrycie. Państwa NATO dostrzegały zmiany w architekturze bezpieczeństwa w regionie. Nie cechowała ich jednak taka dynamika jak od początku w 2021 roku.
Siły zbrojne Finlandii oraz potencjalnie Szwecji są stosunkowo nowoczesne. Na tej podstawie wielu komentatorów wskazuje, że przyjęcie obu państw do NATO zwiększa potencjał Sojuszu. Musimy jednak pamiętać o dwóch rzeczach. Po pierwsze, Helsinki i Sztokholm w okresie, w którym Polska i inne państwa regionu wychodził z Układu Warszawskiego, zrywając z podziałem zimnowojennym, to oba państwa skandynawskie kontynuowały politykę neutralności. Co za tym idzie ich siły zbrojne były nadal utrzymywane i rozwijane w celu obrony państwa, granic, strefy posiadania.
Należy tutaj zauważyć, że nawet do tych zadań w czasie zimnej wojny i w obliczu licznych prowokacji ze strony Federacji Rosyjskiej były często zbyt małe. Ich struktura, w tym mobilizacji rezerw w Finlandii oraz przemysłu obronnego w Szwecji obliczana była na zapewnienie określonych zdolności rodzimych sił zbrojnych oraz w eksport uzbrojenia .
Co ważne, oba państwa ćwiczyły z NATO od lat i współudziały np. w operacjach zapewniania bezpieczeństwa na Morzu Bałtyckim. Jednak nadal był to potencjał, który głównie służył do odstraszania przeciwnika i musiał zakładać własną samoobronę. Dzisiaj się to zmieniło i Finlandia oraz Szwecja będą negocjować i dostosowywać procedury, struktury, system dowodzenia, łączność itd. do procedur NATO, co na pewno w dłużej perspektywie wymusi także zmiany w podejściu do roli i zdań ich sił zbrojnych.
Podsumowując, należy zauważyć, że Helsinki i Sztokholm dzięki procesowi rozszerzania Paktu Północnoatlantyckiego zwiększą swoje bezpieczeństwo. Staną się jednak także wyzwaniem dla Sojuszu w zakresie zapewniania mu bezpieczeństwa. Wymusi to większą aktywność pozostałych państw Paktu Północnoatlantyckiego, głównie z basenu Morza Bałtyckiego, w tym Polski, do rozwijania zdolności w zakresie operowania w północnej części Bałtyku, możliwości przerzucenia wojsk lądowych, wzmocnienia obrony przeciwlotniczej itd.
Rozszerzenie NATO to nowe zadania i wyzwania. Finlandia i Szwecja wzmocnią potencjał obrony, ale poszerzą także strefę odpowiedzialności. Dla Paktu stanowi to poszerzenie możliwości ruchu na szachownicy. Dzisiaj Sojusz ma więcej możliwości odpowiedzi na politykę Federacji Rosyjskiej. Potencjalne przerzucenie wojsk, wzmocnienie poszczególnych państw, rozmieszczenie systemów obserwacji oraz tych które mogą razić cele przeciwnika pozwalają w pełni wykorzystać geografię regionu Morza Bałtyckiego. Ma to znaczenie nie tylko wojskowe, ale przede wszystkim polityczne.
Rozszerzenie NATO zminimalizuje zagrożenie ze strony Rosji
Dla Kremla oznacza to co najmniej konieczność zrewidowania strategii wobec regionu Morza Bałtyckiego. Dotychczas planiści rosyjscy zakładali, że od strony północnej sąsiadują z państwami, które co prawda współpracującą z NATO, ale są jednak niezintegrowane ze strukturami Sojuszu, a co za tym idzie pozostają w swego rodzaju sferze niejednoznaczności strategicznej na wypadek kryzysu w regionie.
Obecnie sytuacja ulegał diametralnej zmianie. Po pierwsze, należy zauważyć, że Bałtyk jest ważny dla Federacji Rosyjskiej. Tylko sam port w Sankt Petersburgu odpowiada za istotną część przeładunków portów rosyjskich. Po drugie, Obwód Królewiecki zawsze stanowił element strategicznego szachowania Państw Bałtyckich oraz całego Sojuszu. Po trzecie, potencjalne działania hybrydowe lub nawet otwarta agresja wobec Litwy, Łotwy lub Estonii powodowała, że NATO miałby duże problemy z obroną lub odbiciem Państw Bałtyckich.
Nie można też pominąć kwestii możliwości wykorzystania samego Morza Bałtyckiego. Zarówno w obszarze gospodarczym – handel morski oraz wykorzystanie infrastruktury krytycznej jak i wojskowym – możliwość operowania jednostek oraz grup zadaniowych, które w razie potrzeby mogły uniemożliwić działania państwom NATO, Szwecji i Finlandii. Pozycja Rosjan w tym zakresie nie była komfortowa, ale północna część Bałtyku dawała im więcej możliwości działania.
Warto dodać, że możliwości odziaływania Federacji Rosyjskiej w regionie zostały ograniczone i mogą potencjalnie być ograniczone jeszcze bardziej. W tym aspekcie wystarczy zwrócić uwagę na cztery elementy. Pierwszym jest potencjalne zamknięcie przez NATO Zatoki Fińskiej, a co za tym idzie blokada Sankt Petersburga – w wymiarze handlowym oraz wojskowym. Drugim jest możliwość wsparcia Państw Bałtyckich ze strony Polski oraz Finlandii. Trzecim jest możliwość rozmieszczenia systemów pozwalających razić cele na morzu z lądu (np. elementy polskiej Morskiej Jednostki Rakietowej, ale także systemy szwedzkie, norweskie, itd.) na terytorium Finlandii i Szwecji, w tym Gotlandii, co w połączeniu z możliwościami sił morskich państw NATO oraz lotnictwa może uniemożliwić operowania siłom nawodnym Floty Bałtyckiej. Czwartym elementem, związanym z trzema powyższymi, jest spadek znaczenia strategicznego Obwodu Królewieckiego albo co najmniej większa trudność w jego utrzymaniu na wypadek poważnego kryzysu.
Co zatem zrobi lub może zrobić Rosja? Wydaje się, że Moskwa nie zmieni się swoich celów w polityce bezpieczeństwa, wizji państwa w systemie międzynarodowym i postrzeganiu znaczenia Morza Bałtyckiego. Oznacza to jednak konieczność zrewidowania strategii i narzędzi, które Kreml posiada do odziaływania w regionie i obrony swoich interesów na wypadek konfrontacji.
Pomimo licznych w ostatnim czasie ćwiczeń na morzu oraz możliwości zwiększenia potencjału Floty Bałtyckiej, Rosja najpewniej przygotuje się w większym stopniu do działań asymetrycznych w regionie. Pozwoli to z jednej strony zwiększać koszty zapewniania bezpieczeństwa państwom NATO, co ma znaczenie dla ich polityk wewnętrznych.
Po drugie, na wypadek kryzysu siły rosyjskie mogą utrudnić lub uniemożliwić działania sił morskich w określonych częściach Morza Bałtyckiego. Może także być narzędziem do ataków na infrastrukturę krytyczną. W tym celu utrzymany najpewniej – lub rozwijany – będzie potencjał okrętów podwodnych na Bałtyku oraz wszelkiego rodzaju autonomiczne narzędzia do rozpoznania i walki. Nie bez znaczenia będzie zdolność do rakietowego odziaływania w regionie, zarówno z lądu, powietrza jak i morza. Czy tak będzie wyglądała strategia Rosji? Czas pokaże.
Co zmieni się w regionie?
Sytuacja polityczna w regionie Morza Bałtyckiego od dziesięcioleci jest pochodną zmian jakie zachodzą w systemie międzynarodowym. Był to region ścierania się bloków polityczno-wojskowych podczas zimnej wojny, miejsce budowania stabilności i pokoju po jej zakończeniu, aż po kolejny teatr rywalizacji pomiędzy Stanami Zjednoczonymi oraz ich sojusznikami z Rosją. Nie można jednak na region Morza Bałtyckiego patrzeć wąsko i ograniczać go do państw mających dostęp do akwenu oraz ich terytorium.
Region ten, jak pokazała wojna w Ukrainie, jest geopolitycznie powiązany z obszarem Europy Środkowowschodniej oraz Morza Czarnego. Co więcej, jego analiza musi być prowadzona w kontekście znaczenia i rosnących napięć w obszarze Bieguna Północnego. Nie bez znaczenia wreszcie jest zaangażowania Chin w regionie, czego przejawami są nie tylko relacje bilateralne oraz współpraca z Federacją Rosyjską, ale także projekt Inicjatywy Pasa i Szlaku (BRI), którego istotną częścią jest koncepcja tzw. „północnej drogi morskiej”.
W tym ostatnim przypadku jej bezpieczeństwo zależy w dużym stopniu od zaangażowania Rosji oraz możliwości oddziaływania Stanów Zjednoczonych i pozostałych państw NATO. O ile dla zdolności w tym zakresie kluczowa jest rola Norwegii, Islandii, Wielkiej Brytanii, Danii oraz USA, to wejście Finlandii i w przyszłości Szwecji pogorszy sytuację Pekinu oraz Moskwy.
Po pierwsze, prawie 1300-kilometrowa granica lądowej Finlandii powoduje, że infrastruktura Sojuszu może oddziaływać wywiadowczo i kinetycznie na Północy Rosji, gdzie znajduje się kompleks portów, stoczni i ośrodków badawczych Floty Północnej, Związek Marynarki Wojennej Federacji Rosyjskiej, który ma największy potencjał przenoszenia strategicznej broni jądrowej, a także odpowiada w dużej części za możliwości odziaływania Rosji w rejonie Bieguna Północnego. Oznacza to, że Rosja będzie musiała ten fakt kalkulować na wypadek kryzysu nie tylko w regionie Bałtyku ale także Bieguna Północnego czy też bezpieczeństwa nawigacyjnego na przywołanej „północnej drodze morskiej”. Przy takich założeniach nawet rozbudowa i wykorzystania kanału Białomorsko-Bałtyckiego traci na znaczeniu z uwagi na zwiększone potencjalnie możliwości odziaływania Paktu Północnoatlantyckiego na Morzu Bałtyckim.
Wejście Finlandii i proces akcesji Szwecji do NATO zmieni układ sił w regionie nie tylko Morza Bałtyckiego, ale także Bieguna Północnego oraz regionu Morza Czarnego. Z uwagi na stały rozwój infrastruktury potowej, przesyłowej, energetycznej (w tym tej na lądzie) oraz zwiększone obroty handlowe portów bałtyckich, wkraczamy w nowy okres diagnozowania zagrożeń i wyzwań dla bezpieczeństwa międzynarodowego.
Sojusz zyskał lepsze położenie strategiczne. Jednak Federacja Rosyjska lub inni aktorzy sceny międzynarodowej mogą znacząco podnosić koszty utrzymania bezpieczeństwa. Nie możemy też zapominać, że tak jak dzisiaj Ukraina jest przejawem szerszych napięć w stosunkach międzynarodowych tak samo region Morza Bałtyckiego, który jest dzisiaj beneficjentem rozszerzenia Sojuszu, ale będzie obszarem podatnym na zmiany w globalnej polityce mocarstw.
Siemieniuk: Powstaje nowa architektura bezpieczeństwa na Bałtyku, na której skorzysta Polska