Dziś rusza kolejna runda negocjacji polsko-czeskich w sprawie kopalni Turów. Według „Dziennika Gazety Prawnej”, ich klimat jest fatalny. – Z naszych informacji wynika, że szef polskiego rządu przekazał Czechom nieformalny list, w którym zarzuca im niechęć do współpracy – podaje DGP.
Klimat rozmów o Turowie
– Jesteśmy głęboko rozczarowani tym, jak bardzo umowa (w proponowanym teraz kształcie – red.) różni się od tego, co zostało pierwotnie ustalone podczas spotkania 24 maja w Libercu – pisze Morawiecki do swojego czeskiego odpowiednika Andreja Babiša. Jak ustalił „Dziennik Gazeta Prawna”, list przekazano 30 czerwca, podczas szczytu premierów państw Grupy Wyszehradzkiej w Katowicach. – Premier po prostu wziął Babiša na chwilę na bok i podsunął mu pismo – twierdzi jeden z informatorów gazety. Inny rozmówca „DGP” zastrzega, że nie jest to żadna oficjalna korespondencja. – To bardziej notatka, w trybie „non paper” – dodaje. „DGP” podaje także, jakie są główne zarzuty do Czechów. Przede wszystkim uporczywe powracanie do już uzgodnionych punktów. – Coś już było dogadane, a Czesi znów odgrzebują temat – mówi jeden z rozmówców gazety.
– Dlatego premier Morawiecki wskazuje w liście, że gdy jest już blisko uzgodnienia pewnych kwestii – dotyczących np. monitorowania wód gruntowych czy jakości powietrza – to za każdym razem rozmowy są zawieszane, a Czesi zmieniają wynegocjowane punkty. Strona polska wyraża też obawy, że tak naprawdę umowa w obecnym kształcie nie daje gwarancji, że Praga – nawet jeżeli teraz wycofa z TSUE skargę dotyczącą oddziaływania Turowa na środowisko – to nie wróci do niej ponownie. Nasze źródła wskazują, że sprawa może się ciągnąć do wyborów w Czechach. Z kolei czescy rozmówcy komentują: urzędnicy biorący udział w negocjacjach twierdzą, że dawno nie mieli tak opornego partnera jak Polacy – czytamy w artykule.
Dziennik Gazeta Prawna/Polska Agencja Prasowa/Michał Perzyński