– Ustawa o ochronie klimatu miała przedstawić kompleksowy, natychmiastowy program ochrony klimatu z myślą o osiągnięciu celu na 2030 rok, czyli wdrożenia specjalnych działań dla wszystkich niemieckich sektorów: transportu, budownictwa, przemysłu i rolnictwa – mówi Kai Bergmann, referent ds. niemieckiej polityki klimatycznej w organizacji pozarządowej Germanwatch, w rozmowie z BiznesAlert.pl.
BiznesAlert.pl: Z ramienia organizacji Germanwatch przygląda się Pan bardzo uważnie niemieckiej polityce klimatycznej. Nie jest Pan rozczarowany wynikami niemieckiej koalicji rządowej w tej kwestii?
Kai Bergmann: Rozczarowanie to chyba nie jest właściwe słowo. My jesteśmy raczej zaniepokojeni. Wraz z umową koalicyjną rozpoczęła się koalicja na rzecz postępu, która miała również wiele planów w dziedzinie klimatu. W lutym ubiegłego roku w wyniku rosyjskiej inwazji na Ukrainę stało się coś, czego nie można było przewidzieć. To opóźniło procesy. Trzeba było natychmiast zakończyć dostawy surowców z Rosji oraz znaleźć wiele opcji dywersyfikacji, zwłaszcza na zimę tego roku. Jak uniezależnić się teraz od źródeł surowcowych Rosji? To spowodowało wiele pracy dla odpowiedzialnych za politykę klimatyczną ministerstw, w tym naszego ministerstwa gospodarki i klimatu.
Niemniej jednak obiecano, że w 2022 roku Niemcy zrealizują własne cele klimatyczne, aby powrócić na ścieżkę ograniczenia globalnego ocieplania do poziomu 1,5 stopnia. Ale żeby to osiągnąć, uważamy, że oprócz wytycznych ustawy o ochronie klimatu trzeba też uskutecznić szereg rzeczy w ramach strategii klimatycznej w polityce zagranicznej. Widzimy tu pozytywny rozwój. Wszczęto programy Just Energy Transition Partnerships z takimi krajami jak Indonezja, RPA, a teraz Indie. To pomaga innym krajom na arenie międzynarodowej osiągnąć cel 1,5 stopnia poprzez transformację energetyczną.
Wróćmy jednak do sytuacji w Niemczech. Ustawa o ochronie klimatu miała przedstawić kompleksowy, natychmiastowy programu ochrony klimatu z myślą o osiągnięciu celu na 2030 rok, czyli wdrożenie specjalnych działań dla wszystkich sektorów: transportu, budownictwa, przemysłu i rolnictwa. Właściwie chodziło o osiągnięcie celu 65 procent redukcji gazów cieplarnianych w stosunku do 1990 roku. Zamiast tego widzimy, że w sektorach budownictwa i transportu, odkąd ustawa weszła w życie, niektóre z tych celów nie są osiągane, a w rządzie federalnym trwa ostry spór między różnymi ministerstwami. Mamy jednak nadzieję, że ten kompleksowy program ochrony klimatu wejdzie w życie na wiosnę.
Brak sukcesów w ramach wytyczonych celów niemieckiej polityki klimatycznej spowodowany jest tylko wojną na Ukrainie?
Nie, nie ująłbym tego w ten sposób. W Niemczech długo o tym rozmawialiśmy po tym, jak przygotowaliśmy wyjście z węgla. Gaz ziemny miał być technologią pomostową, która miała umożliwić przejście na korzystanie z OZE do 2035 roku w sektorze elektroenergetycznym. Poza tym chcieliśmy również jak najszybciej zakończyć odejście od gazu w pozostałych sektorach. Zależność od gazu z Rosji, którą stworzyliśmy za sprawą działań poprzedniego rządu, trzeba było teraz znacznie ograniczyć, przede wszystkim w produkcji energii elektrycznej. W rezultacie również w Niemczech konieczne stało się rozważenie: „Czy rezygnujemy z energii jądrowej zgodnie z planem? I jak wyjść z energetyki gazowej, bo przecież gaz był nam potrzebny do ogrzewania tej zimy”. A teraz mieliśmy dodatkową pracę do wykonania, aby szybko uwolnić się od zależności od Rosji. Jednak to, że nie powstał natychmiastowy program ochrony klimatu, nie było winą ministerstwa ds klimatu. Wynikało to głównie z odmowy współpracy w tym zakresie jednej części rządu federalnego, a mianowicie FDP, a przede wszystkim Ministerstwa Transportu. Tuż przed przerwą wakacyjną minister FDP Volker Wissing storpedował ten kompleksowy program ochrony klimatu, który miał dotyczyć wszystkich sektorów.
Czy ten kompleksowy program ochrony klimatu naprawdę będzie w stanie rozwiązać wszystkie problemy Niemiec w tej dziedzinie?
Nam chodzi o mechanizm, który wskaże roczne cele emisyjne w różnych sektorach, a odpowiedzialne ministerstwa będą odpowiedzialne za spełnienie tych celów. Zasadniczo dzięki dotychczasowym środkom, a także dzięki naszej radzie ekspertów do spraw klimatu, która musi istnieć zgodnie z ustawą o ochronie klimatu i która to wszystko kontroluje, nie mieliśmy jeszcze żadnego prawdziwego konkurenta. W pozostałych sektorach, z wyjątkiem budynków i transportu, osiągnęliśmy nasze cele. Jednak w sektorze budynków w 2022 roku po raz trzeci z rzędu prawdopodobnie ich o włos nie spełnimy. A w sektorze transportu nie poczyniliśmy żadnych podstępów ani w 2020 roku, ani w 2021 roku, a teraz także w 2022 roku nie osiągniemy naszych celów. Wynika to głównie z odmowy ministra transportu wdrożenia konkretnych działań w postaci tego natychmiastowego programu ochrony klimatu oraz wprowadzenia odpowiednich ustaw. Przedstawione propozycje są po prostu niewystarczające. Natomiast w sektorze budowlanym dwa ministerstwa: ministerstwo budownictwa oraz ministerstwo gospodarki i ochrony klimatu, przedstawiły latem 13 lipca taki program działań, który został zaopiniowany przez radę ekspertów ds. klimatu. Jeśli zostałoby to uchwalone teraz, wprowadziłoby nas na dobrą drogę do osiągnięcia naszych celów do 2030 roku. Ale czegoś takiego brakuje w przypadku sektora transportu. Także w pozostałych sektorach wiele rzeczy jest na krawędzi, tak że trzeba je na nowo dopasować. Jest to głównie wina poprzedniego rządu federalnego, ponieważ nie traktował on polityki klimatycznej wystarczająco poważnie. A z tą nową koalicją mamy teraz szczególną sytuację nowej trójpartyjnej konstelacji. Przy czym czynnikiem ograniczającym ambitną politykę klimatyczną w Niemczech jest w tej chwili FDP.
Powiedział Pan, jak bardzo cieszy się z tego, że Niemcy budują partnerstwa z innymi państwami, takimi jak Indie, i pomagają im w transformacji energetycznej. Ale same Niemcy mają same poważne problemy z realizacją polityki klimatycznej. Na jakich więc krajach chcą wzorować się Niemcy? Od jakich krajów i państw Niemcy uczą się lepszej i sprawniejszej transformacji energetycznej, by w przyszłości mimo wszystko doprowadzić ją do pomyślnego zakończenia? Jakie są Pańskie wzorce do naśladowania?
Są kraje, które lepiej niż Niemcy poradziły sobie z konsekwentnym przestawieniem transformacji energetycznej na technologie odnawialne. Jednak Niemcy są już pod tym względem także bardzo rozwinięte. W szczególności w sektorze energii elektrycznej byliśmy w stanie pokryć prawie połowę naszych dostaw energii w ubiegłym roku w oparciu o energię wiatrową i słoneczną oraz hydroenergetykę. Jest ustalony cel, aby do 2035 roku w sektorze energii elektrycznej być w stu procentach odnawialnym i nie korzystać z żadnych innych źródeł surowców. Ze względu na szczególną sytuację, którą przed chwilą opisałem, związaną z rosyjską wojną napastniczą, toczy się obecnie debata, ponownie bardzo mocno forsowana przez FDP, czy w Niemczech należy pozwolić na dłuższą pracę elektrowni jądrowych. Jednak, jak podaje Urząd Kanclerski, wspólnie ze stronami rządowymi podjęto decyzję, że okresy eksploatacji trzech elektrowni zostaną przedłużone tylko do 15 kwietnia tego roku.
Naszym zdaniem, czyli ruchu ekologicznego w Niemczech, tak musi pozostać. Nie ma więc sensu rozpoczynać teraz debaty o tym, czy Niemcy powinny angażować się w technologię jądrową i kupować od Rosji nowe pręty paliwowe do elektrowni jądrowych. Obecnie widzimy, że ze względu na możliwe zagrożenie niedoborem gazu, którego prawdopodobnie nie będziemy już mieli tej zimy, ponieważ odpowiednio się zabezpieczyliśmy, trwa w Niemczech debata na temat tego, jak postępować z węglem. Tak więc postanowiliśmy, że przez krótki okres umożliwiamy większą produkcję energii elektrycznej z węgla, żeby nie doprowadzić do niedoboru gazu. Gaz ma być dostępny dla sektora grzewczego, a nie dla produkcji energii elektrycznej. I tutaj ważne jest, żebyśmy teraz konsekwentnie realizowali założenia europejskiego systemu handlu uprawnieniami do emisji , bo wtedy węgiel nie będzie miał już szans na dalsze funkcjonowanie we wszystkich częściach Niemiec po 2030 roku, ze względu na wysoki rozwój cen rynkowych. Musimy też – i myślę, że o to pani chodzi – być znacznie bardziej konsekwentni w kwestii środków efektywności. Należy bardziej konsekwentnie ustalać i realizować potencjały oszczędnościowe w zakresie zużycia energii. A równolegle z uchwałami z 2022 roku mamy tzw. pakiet wielkanocny, który został uchwalony przed wakacjami, czyli nowy kierunek, jeśli chodzi o rozwój odnawialnych źródeł energii. Oznacza to, że wiatr na morzu, wiatr na lądzie i energia słoneczna będą dynamicznie rozwijane.
Na wiosnę spodziewamy się, że w końcu będziemy mieli w Niemczech obowiązek stosowania energii słonecznej na dachach, tak aby cele ekspansji, które zostały mocno zwiększone przez nowy rząd, mogły być rzeczywiście osiągnięte. Właśnie w grudniu weszło w życie nowe rozporządzenie o odnawialnych źródłach energii. Mamy model przetargowy, co oznacza, że deweloperzy projektów wiatrowych ubiegają się o te wolumeny rozbudowy. Turbin wiatrowych jest zbyt mało, choć podstawa prawna pozwalałaby na więcej. Ma to związek z tym, że inflacja w Europie i rosyjska inwazja na Ukrainę doprowadziły do wzrostu cen w tym sektorze energetyki wiatrowej, co oznacza, że nawet jeśli uzyska się maksymalne dotacje od rządu federalnego, to w systemie przetargowym jest to nieopłacalne. I w tym celu w grudniu Bundestag podjął działania i zwiększył maksymalne wsparcie.
Chodzi mi o kraje, z których Niemcy mogłyby czerpać przykład. Mam na myśli Belgię, Finlandię i południowego sąsiada – Austrię. Kraje, które rozpoczęły transformację energetyczną w gorszych warunkach, ale z ciekawymi koncepcjami. Na przykład w Austrii energia słoneczna osiąga znacznie lepsze wyniki. Wiem, że ma Pan problem z analizą Francji, ze względu na energetykę jądrowa. Ale Francja ma też znacznie lepsze wyniki w zakresie polityki klimatycznej. Czy nie zachęca to do przyjrzenia się bliżej innym praktykom z zagranicy i ewentualnego wdrożenia ich w Niemczech?
Na przykład Francja? My eksportujemy dużo energii elektrycznej do Francji. Nasze niemieckie elektrownie jądrowe muszą pozostać teraz w sieci, ponieważ m.in. dostarczamy prąd do Francji. Połowa francuskich elektrowni jądrowych nie jest podłączona do sieci. Innymi słowy, produkujemy energię jądrową tutaj w Niemczech, abyśmy mogli eksportować do nich energię elektryczną. Nie znam żadnego sąsiedniego kraju europejskiego, który ma już 50 procent energii odnawialnej w sektorze elektroenergetycznym, tak jak Niemcy. Muszę jednak powiedzieć, że jeśli są kraje, które w krótkim czasie rozwijają energię odnawialną w większym stopniu niż Niemcy, to musimy się temu bardzo uważnie przyjrzeć. Jeśli spojrzymy na Austrię z jej energią słoneczną, to właśnie w tej kwestii nasza nowa koalicja podjęła się wprowadzenia obowiązku wytwarzania energii słonecznej na dachach. Koalicjanci dyskutują nad wprowadzeniem obowiązku stosowania energii słonecznej w nowych budynkach, a przede wszystkim w budynkach komercyjnych, oraz nad poprawą warunków, tak aby energia słoneczna była traktowana priorytetowo w nowych, prywatnych projektach budowlanych. My, jako podmioty działające na rzecz ochrony środowiska, powiedzielibyśmy, że tam, gdzie jest wolna przestrzeń, musi istnieć ogólny obowiązek wykorzystania potencjału energii słonecznej, nie tylko w przypadku nowych budynków, ale zasadniczo również w przypadku budynków istniejących. Jeśli mają być modernizowane, to należy jednocześnie zadbać o to, aby ta przestrzeń została wykorzystana pod panele słoneczne. W Niemczech toczy się na przykład zupełnie nowa debata na temat tzw. balkonowych elektrowni słonecznych, które można zainstalować na balkonie i zasilać nimi sieć energetyczną. Tak więc w tym obszarze istnieje jeszcze wiele możliwości.
Rozmawiała Aleksandra Fedorska
Bliskie perspektywy wydobycia cypryjskiego gazu