icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Fedorska: Niemcy przełamują tabu CCS, choć wciąż się go boją

Technologia przechwytywania i składowania dwutlenku węgla (Carbon Capture and Storage – CCS) długo należała w Niemczech do tematów tabu, podobnie jak gaz łupkowy czy energia jądrowa. Większość obywateli Niemiec obawia się takich technologii. Jednak w obliczu trudności, które napotyka niemiecka Energiewende, temat CCS znów pojawił w niemieckiej polityce i debacie publicznej – pisze Aleksandra Fedorska, współpracownik BiznesAlert.pl.

Dyskusja o CCS

Specjalistyczny portal „Klimareporter” już w 2019 roku podejrzewał, że rząd federalny będzie chciał tę technologię przeforsować. Portal opierał swoje podejrzenia na wypowiedziach kanclerz Angeli Merkel odnośnie emisji gazów cieplarnianych, których nie da się wyeliminować do 2050 roku. Merkel powiedziała wtedy, że w takim wypadku trzeba będzie sięgnąć po CCS. Technologię tę wydaje się popierać także socjaldemokracja, o czym świadczy wypowiedź minister ochrony środowiska Svenji Schulze.

– Opór przed podziemnym składowaniem dwutlenku węgla istniał długo, ponieważ wykorzystanie tej technologii mogło umożliwić przetwarzanie węgla w energię elektryczną dłużej niż to zaplanowano. Wraz z odchodzeniem od węgla problem ten został jednak rozwiązany – powiedziała Schulze.

Do dyskusji dołączył także Urząd Federalny ds. Geologii i Surowców, który widzi potencjał magazynowania na terenie Niemiec 10 miliardów ton CO2. Odpowiada to całości emisji dwutlenku węgla w Niemczech przez 12 lat. Jednak, jak zaznacza urząd, badania w tym kierunku są w Niemczech nadal prawnie zakazane. Możliwe są natomiast ograniczone naukowe projekty w tej dziedzinie. Napotykają jednak one często na głośne protesty lokalnych społeczności, jak wskazuje doświadczenie Instytutu Geologicznego w Poczdamie. Instytut ten chciał we współpracy z koncernami Vattenfall i RWE próbnie magazynować 60 000 ton CO2. Protesty i trudności techniczne w końcu nie pozwoliły na finalizację tego projektu.

Pierwsze zapisy w jeszcze nieoficjalnym programie wyborczym niemieckich Chadeków świadczą o tym, że przyszły rząd federalny jest technologią CCS zainteresowany, ale magazyny dwutlenku węgla powinny być poza granicami kraju. Kolejny warunek to ukłon w stronę niemieckiego przemysłu i pstryczek w nos dla energetyki: w zagranicznych magazynach ma być przechowywany CO2 pochodzący wyłącznie z przemysłu. Rząd chce w ten sposób zapobiec ewentualnej kontynuacji wysokich emisji w energetyce węglowej i gazowej dzięki dostępowi do CCS.

Niemieckie plany związane są z międzynarodową konwencją w sprawie ochrony oceanów, zwaną także „Protokołem londyńskim”, do którego przystąpiły Niemcy oraz kraje leżące nad Morzem Północnym – Norwegia, Belgia, Wielka Brytania i Holandia. Kraje te już dziś przygotowują się do magazynowania dużych ilości gazów cieplarnianych pod dnem morza. Niemcy planują skorzystać w przyszłości z tej możliwości.

Walka z wiatrakami w Niemczech skrajnej prawicy z Francji

Technologia przechwytywania i składowania dwutlenku węgla (Carbon Capture and Storage – CCS) długo należała w Niemczech do tematów tabu, podobnie jak gaz łupkowy czy energia jądrowa. Większość obywateli Niemiec obawia się takich technologii. Jednak w obliczu trudności, które napotyka niemiecka Energiewende, temat CCS znów pojawił w niemieckiej polityce i debacie publicznej – pisze Aleksandra Fedorska, współpracownik BiznesAlert.pl.

Dyskusja o CCS

Specjalistyczny portal „Klimareporter” już w 2019 roku podejrzewał, że rząd federalny będzie chciał tę technologię przeforsować. Portal opierał swoje podejrzenia na wypowiedziach kanclerz Angeli Merkel odnośnie emisji gazów cieplarnianych, których nie da się wyeliminować do 2050 roku. Merkel powiedziała wtedy, że w takim wypadku trzeba będzie sięgnąć po CCS. Technologię tę wydaje się popierać także socjaldemokracja, o czym świadczy wypowiedź minister ochrony środowiska Svenji Schulze.

– Opór przed podziemnym składowaniem dwutlenku węgla istniał długo, ponieważ wykorzystanie tej technologii mogło umożliwić przetwarzanie węgla w energię elektryczną dłużej niż to zaplanowano. Wraz z odchodzeniem od węgla problem ten został jednak rozwiązany – powiedziała Schulze.

Do dyskusji dołączył także Urząd Federalny ds. Geologii i Surowców, który widzi potencjał magazynowania na terenie Niemiec 10 miliardów ton CO2. Odpowiada to całości emisji dwutlenku węgla w Niemczech przez 12 lat. Jednak, jak zaznacza urząd, badania w tym kierunku są w Niemczech nadal prawnie zakazane. Możliwe są natomiast ograniczone naukowe projekty w tej dziedzinie. Napotykają jednak one często na głośne protesty lokalnych społeczności, jak wskazuje doświadczenie Instytutu Geologicznego w Poczdamie. Instytut ten chciał we współpracy z koncernami Vattenfall i RWE próbnie magazynować 60 000 ton CO2. Protesty i trudności techniczne w końcu nie pozwoliły na finalizację tego projektu.

Pierwsze zapisy w jeszcze nieoficjalnym programie wyborczym niemieckich Chadeków świadczą o tym, że przyszły rząd federalny jest technologią CCS zainteresowany, ale magazyny dwutlenku węgla powinny być poza granicami kraju. Kolejny warunek to ukłon w stronę niemieckiego przemysłu i pstryczek w nos dla energetyki: w zagranicznych magazynach ma być przechowywany CO2 pochodzący wyłącznie z przemysłu. Rząd chce w ten sposób zapobiec ewentualnej kontynuacji wysokich emisji w energetyce węglowej i gazowej dzięki dostępowi do CCS.

Niemieckie plany związane są z międzynarodową konwencją w sprawie ochrony oceanów, zwaną także „Protokołem londyńskim”, do którego przystąpiły Niemcy oraz kraje leżące nad Morzem Północnym – Norwegia, Belgia, Wielka Brytania i Holandia. Kraje te już dziś przygotowują się do magazynowania dużych ilości gazów cieplarnianych pod dnem morza. Niemcy planują skorzystać w przyszłości z tej możliwości.

Walka z wiatrakami w Niemczech skrajnej prawicy z Francji

Najnowsze artykuły