Niemieckie koncerny motoryzacyjne Volkswagen i Daimler mają zaległości w ograniczaniu emisji CO2 w swoich samochodach poniżej dopuszczalnych wartości. Grożą im za to wysokie kary. Tymczasem Stowarzyszenie Niemieckiego Przemysłu Samochodowego oświadczyło, że niedawne zwiększenie celu ograniczenia emisji CO2 przez Unię Europejską o co najmniej 55 procent do 2030 roku jest niewykonalne.
Kary za emisje samochodów
Wprawdzie niemieckie koncerny motoryzacyjne chcą uchodzić za „bardziej zielone” (Daimler ogłosił ostatnio, że do 2030 roku chce, by samochody elektryczne stanowiły 50 procent jego sprzedaży), lecz uznają one nowe restrykcje emisyjne za niemożliwe do spełnienia. W Unii Europejskiej emisje z nowych samochodów (rok produkcji 2020 i 2021) nie mogą przekraczać 95 gram na kilometr. Wszystkie niemieckie firmy oprócz BMW będą miały problem z osiągnięciem tego celu – w Daimlerze jest on przekroczony o 9 gramów na kilometr, w Volkswagenie o 5 gramów.
Oznacza to, że oprócz poważnego ciosu, jaki przyniosła za sobą pandemia koronawirusa, dwóm czołowym przedsiębiorstwom grożą surowe kary – wynoszą one 95 euro za każdy przekroczony gram na pojazd. Niemieckie media obliczyły, że w takim wypadku Volkswagen będzie musiał zapłacić ponad miliard euro kar, a Daimler pół miliarda, a i tak oba koncerny korzystnie wyjdą na tym, że 5 procent z floty o najwyższej emisji nie będzie brane pod uwagę. Co ciekawe, ci dwaj producenci to czarne owce w branży – francuski koncern PSA, w skład którego wchodzą Peugeot, Citroen i Opel osiągnął restrykcyjne cele emisyjne, podobnie jak Volvo i Fiat-Chrysler.
Wyniki europejskich koncernów motoryzacyjnych i tak są o wiele lepsze, niż jeszcze niedawno ostrzegali eksperci. Branża na całym kontynencie twierdziła, że normy te są niemożliwe do spełnienia, Volkswagen obliczył, że będzie musiał zapłacić 4,5 mld euro kar za rok 2021. Mimo to okazało się, że emisje z nowych samochodów gwałtownie spadają, w 2019 roku średnio wynosiły one 122,4 grama na kilometr do 111,2 grama na kilometr w pierwszej połowie tego roku. Głównym powodem jest wzrost sprzedaży samochodów elektrycznych – ich udział w rynku europejskim wynosił zaledwie 3 procent w zeszłym roku, do końca bieżącego ma wzrosnąć do 10 procent i 14 procent w 2021 roku.
Chociaż Daimler i Volkswagen boją się kar, to wbrew pozorom może im się udać ich uniknąć. Wyniki koncernu z Wolfsburga mogą się polepszyć przez wprowadzanie do sprzedaży modeli elektrycznych, takich jak ID.3 i ID.4, natomiast Daimler mógłby sprzedawać więcej hybryd typu plug-in Klasy E, Klasy C, czy Klasy A. Unia Europejska dopuszcza ponadto pewne „pule” zaoszczędzonych emisji, którymi mogłyby ze sobą handlować koncerny motoryzacyjne i dzięki temu Daimler czy Volkswagen mogłyby zapłacić za to firmom, którym udało się spełnić normy emisyjne, by uniknąć wysokich kar.
Sueddeutsche Zeitung/Michał Perzyński