Fedorska: Czy niemiecki podatnik zapłaci za szatańską grę na ruletce Nord Stream 2?

11 lipca 2022, 07:30 Energetyka

W Niemczech panuje lęk przed upadkiem Unipera. Obecnie, gdy firma stoi na krawędzi upadku, rząd niemiecki w szybkim tempie stara się ją ratować. Środki finansowe na ten cel będą prawdopodobnie pochodziły ze specjalnie stworzonych funduszy – pisze Aleksandra Fedorska, redaktor BiznesAlert.pl.

Rury. fot. Nord Stream 2
Rury. Fot. Nord Stream

Koncern Uniper jest jednym z największych producentów i dostawców energii w Niemczech. Firma, która w 76 procentach należy do fińskiego holdingu Fortum, posiada w Niemczech wiele elektrociepłowni, takich jak np. kontrowersyjna elektrociepłownia węglowa w Datteln. Uniper zajmuje się także handlem gazem na skalę ogólnokrajową, co z pewnością było jedną z przyczyn jej zaangażowania się w budowę gazociągu Nord Stream 2. Jednak w ostatnich miesiącach, gdy ceny gazu ziemnego na giełdach międzynarodowych znacznie wzrosły, Uniper musiał się zmierzyć z trudną sytuacją finansową. Już na początku tego roku konieczna była dla utrzymania płynności finansowej państwowa pożyczka rzędu 2 miliardów euro. Wcześniej Uniper zadłużył się już u Fortum, gdzie zaciągnięto kredyt w wysokości aż 8 miliardów euro.

W Niemczech panuje lęk przed upadkiem Unipera. Niemiecki dziennik telewizyjny “Tagesschau” wyraził nawet obawy przed scenariuszem takim, jaki miał miejsce w amerykańskim systemie bankowym po upadku banku Lehman Brothers w 2008 roku.

Znaczenie systemowe Unipera polega na jego roli jako pośrednika między produkcją energii a jej lokalnymi dostawcami. Z racji obecnych regulacji prawnych koncern nie może przelać kosztów zakupu drogiego gazu na lokalnych dostawców i producentów energii, bo to oni muszą, zgodnie z literą prawa, gwarantować obecnie względnie tanie ceny odbiorcom indywidualnym. Do tego dochodzi fakt, że lokalni dostawcy energii są w warunkach niemieckich w większości zakładami należącymi do majątku miast lub powiatów, których wpływ polityczny jest znaczący. Jednocześnie struktury te mogłyby się całkowicie załamać, jeśli Uniper zniknąłby z rynku.

Najważniejszy problem w tej panice umyka jednak uwadze niemieckiej opinii publicznej, a jest to bardzo prosty fakt, że Uniper postawił wszystko na jedną kartę i zamierzał olbrzymią część gazu, którym handluje, sprowadzać przez Nord Stream 2. Nie przygotowano żadnych innych scenariuszy, mimo że oczywiste było, iż istnieje ryzyko, że Nord Stream 2 nie zostanie uruchomiony np. ze względu na sankcje Stanów Zjednoczonych. Ale Uniper wydawał się tego całkowicie nie uwzględniać i był zupełnie ślepo pewny swego. Czyżby miał ku temu powody, na przykład w postaci ewentualnych gwarancji ze strony niemieckich polityków? Na te pytania i na rozliczenie z odpowiedzi na nie Niemcy absolutnie nie są jeszcze gotowe. To błąd, który w przyszłości może się zemścić.

Sytuacja jest o tyle skomplikowana, jak zaznaczają analitycy rynkowi w rozmowie z niemiecką gazetą Handelsblatt, że Uniper doskonale wie, że bez względu na to, co by zrobił, może zawsze liczyć na pomoc niemieckiego państwa.

– Wiem, że niemieckie państwo zaangażuje się w sprawy Unipera, bo jesteśmy sklasyfikowani jako ważni systemowo i potrzebujemy długoterminowego rozwiązania – cytuje gazeta Handelsblatt wypowiedź szefa rady zakładowej koncernu, Haralda Seegatza.

Wszystkiego tego jest świadomy także fiński właściciel Unipera, fiński Fortum. Co gorsza Uniper wpada każdego dnia w kolejne tarapaty, tracąc dziennie kwoty rzędu ponad 40 milionów euro – jak pisze Handelsblatt.

Obecnie, gdy Uniper stoi na krawędzi upadku, rząd niemiecki w szybkim tempie stara się go ratować, gdyż jest ważnym elementem struktury dostaw energii. Środki finansowe na ten cel będą prawdopodobnie pochodziły ze specjalnie stworzonych funduszy. Będą one, podobnie jak to miało miejsce w czasie pandemii, dedykowane na stabilizację pojedynczych elementów i struktur gospodarczych, które są konieczne dla funkcjonowania państwa. Niemiecki rząd chce jednocześnie zobowiązać Uniper do rychłej poprawy sytuacji i lepszego gospodarowania w przyszłości. Dlatego też mówi się o cichym udziale niemieckiego państwa w Uniperze. Ponadto, oprócz dwóch miliardów, które firma już otrzymała, dyskutuje się o udostępnieniu przez państwo nawet do pięciu miliardów euro dodatkowych linii kredytowych.

W ostatnich tygodniach pod lupą znalazły się także inne duże koncerny energetyczne w Niemczech, takie jak RWE. Ich sytuacja jest także trudna, jednak nie aż tragiczna jak w przypadku Uniperu. RWE nie uzależnił całego swojego planu biznesowego od Nord Stream 2 i może nadal polegać na swoich aktywach węglowych, co w obecnej sytuacji bardzo temu koncernowi pomaga.

Upadający partner Nord Stream 2 w Niemczech sięga ekspresowo po LNG