Minister Tomasz Siemoniak poinformował o reakcji polskiego rządu na przewożenie przez Niemców migrantów i zostawianie ich w Polsce. Berlin przeprosił za swoje służby, które postąpiły wbrew prawu. W razie powtórzenia się incydentu Polska rozważa dalsze kroki.
Tomasz Siemoniak, minister spraw wewnętrznych i administracji, na antenie Radia Zet odniósł się do sytuacji zwożenie przez niemiecką policję migrantów do Polski. Powiedział, że spotkało się to zarówno z reakcją premiera Donalda Tuska, który odbył rozmowę z kanclerzem Olafem Scholzem jak i stanowczą odpowiedzią Polski na szczeblu ministerstw.
Siemoniak stwierdził, że w razie konieczności Polska wprowadzi kontrolę na granicy z Niemcami, jednak Berlin zobowiązał się do zajęcia się sprawą zwożenie migrantów z Niemiec do Polski.
– Byliśmy bardzo stanowczy. Nie ma nic bardziej stanowczego, niż ostra reakcja premiera w rozmowie z kanclerzem Niemiec i moja rozmowa z szefową ministerstwa spraw wewnętrznych Niemiec – powiedział na antenie radia.
Na pytanie czy niemieckie służby łamią prawo odpowiedział:
– Oczywiście, że tak. I za to mnie niemiecka minister przeprosiła. Przeproszona została też straż graniczna i policja, przez swoich odpowiedników.
Tomasz Siemoniak poinformował także o stworzeniu polsko-niemieckiej grupy pod przewodnictwem wiceministrów, w celu rozwiązania problemu.
Minister zaproponował rozmowy o kolejkach na granicy i przyspieszeniu przejścia osób mieszkających w jej pobliżu lub pracujących w Niemczech.
Migranci pokonują wschodnią granicę Unii Europejskiej, między innymi na strzeżonym obszarze polsko-białoruskim. Następnie udają się w głąb Europy. Policja niemiecka parokrotnie zatrzymała takie osoby i zawiozła je do Polski.
Radio Zet / Marcin Karwowski