Skrzypczyk: Odliczanie na budowie Nord Stream 2? (REPORTAŻ)

7 września 2020, 07:30 Energetyka

– Każdy ma swoje zdanie na temat przyszłości projektu Nord Stream 2, a Akademik Czerski jest szykowany w porcie tak, jakby jutro miał wypłynąć na wody Bałtyku – pisze Agata Skrzypczyk w reportażu dla BiznesAlert.pl. – Z nieoficjalnie uzyskanych informacji dowiedziałam się, że statek czekają przynajmniej miesięczne przygotowania zanim będzie mógł wypłynąć – dodaje. 

Cuma z portem Mukran w tle. Fot. Agata Skrzypczyk
Cuma z portem Mukran w tle. Fot. Agata Skrzypczyk

Projekt budowy rosyjskiego gazociągu eksportującego gaz ziemny z Rosji do Niemiec otrzymuje duży rozgłos medialny od paru tygodni za sprawą listu wysłanego przez trzech kongresmenów amerykańskich do burmistrza niemieckiego miasta Sassnitz. W tym niemieckim miasteczku portowym stacjonuje  rosyjski statek o nazwie Akademik Czerski, który ma kontynuować układanie rur transportujących gaz przez Morze Bałtyckie. Amerykańscy kongresmeni zagrozili burmistrzowi sankcjami skierowanymi w stronę miasta oraz w stronę wszystkich zaangażowanych firm, jeśli budowa gazociągu Nord Stream 2 będzie kontynuowana.

Groźby amerykańskich sankcji od razu wywołały spór polityczny na najwyższym poziomie. Kanclerz Niemiec Angela Merkel, wyraźnie postawiła się w obronie projektu, mówiąc, że jest on niezbędny dla energetycznego bezpieczeństwa Niemiec. Prezydent USA Donald Trump podtrzymuje zapowiedzi nałożenia kar, a kraje członkowskie Unii Europejskiej są podzielone w ocenie niemieckich planów wykraczających poza pożądaną unilateralną politykę energetyczną EU.

Z nieoficjalnych źródeł blisko związanych z Nord Stream 2, dostałam informacje o kilkudziesięciu pracownikach ściągniętych z Malezji do pracy na statku Akademik Czerski, którzy utknęli w Niemczech czekając na start wstrzymywanego projektu. Część z nich została zakwaterowana w pobliskim hotelu, pozostali czekają już na specjalnie dedykowanym statku mieszkalnym. Postanowiłam zbadać jak wygląda spór o Nord Stream 2 z lokalnej perspektywy tego niemieckiego portu. 

Doniesienia medialne zdominowała perspektywa polityki globalnej, a mnie najbardziej zaciekawiło kto podejmuje decyzję w regionie i czyje słowo może przenieść zagubionych  azjatyckich pracowników z hotelu do ich docelowego miejsca pracy. Czy aspekt środowiskowy odgrywa jeszcze znaczącą rolę i kto w regionie sprzeciwia się projektowi?

Pojechałam do Sassnitz, centrum całego zamieszania, chcąc dowiedzieć się kto pociąga za sznurki. Po paru dniach przekonałam się, że nikt nic nie wie, a wielka polityka nikogo nie interesuje. Każdy ma swoje zdanie na temat przyszłości projektu, a Akademik Czerski jest szykowany w porcie tak, jakby jutro miał wypłynąć na wody Bałtyku.

Przygotowania do budowy Nord Stream 2 zza ogrodzenia. Fot. Agata Skrzypczyk

Przygotowania do budowy Nord Stream 2 zza ogrodzenia. Fot. Agata Skrzypczyk

Przez płot portu w Mukran

Wchodzę bokiem do portu w Mukran, na obrzeżach Sassnitz. Robię sobie kładkę ze starych rur, omijając tym samym płot. Na początku trochę nieśmiało kręcę się po zabudowaniach tego komercyjnego portu, jednak kiedy widzę, że jest zamknięty na cztery spusty, przyspieszam kroku w stronę rosyjskiego statku. Już w odległości około 200 metrów od statku dostrzegam połać równo pociętych 48 calowych rur, które mają eksportować gaz w ramach Nord Stream 2. Rury mają oznaczenia w postaci pasów różnych kolorów, co symbolizuje ich przeznaczenie na inne głębokości morskie. Płaszcz betonu, w którym są zatopione daje im różną odporność na ciśnienie hydrostatyczne.

Setki rur jest już wyłożonych na piaskowych wałach, ułatwiających przenoszenie ich na mniejsze statki, które partiami będą transportować je na Akademik Czerski. Na nabrzeżu widać prowizorycznie przygotowane hangary, w których ma się rozpocząć wygładzanie zgorzeliny na końcach rur. Te wielkie rury eksportowe były przechowywane w porcie od 2 lat przez co zdążyły pokryć się rdzą na odsłoniętych końcach. Z mojej perspektywy wygląda, że pierwsza partia rur jest już gotowa na załadunek na statek. Można odebrać wrażenie, że projekt jest gotowy do startu, gdy tylko dostanie zielone światło.

W porcie nie ma nikogo, poza paroma pracownikami kręcącymi się przy statku. Z tej samej mariny zazwyczaj odchodzi prom pasażerski do szwedzkiego miasta Trelleborg. Co ciekawe, firma obsługująca prom zawiesiła te połączenie w marcu, oficjalnie z powodu pandemii koronawirusa, jednak nie przywróciła jeszcze tego kursu, jak wszystkich pozostałych. Mam nieodparte wrażenie, że chodzi tu o zamknięcie zabudowań portowych przed oczami postronnych  ludzi. 

Powoli zmierzam do wyjścia, a przy samej bramie podjeżdża do mnie ochrona na sygnale. – Co Pani tutaj robi?! – pyta strażnik. – Pracuję! – odpowiadam całkowicie zgodnie z prawdą. Już po drugiej stronie bramy słyszę jak ten sam strażnik krzyczy na ludzi stojących za płotem portu, robiących z ciekawości zdjęcia oddalonemu rosyjskiemu statkowi. – Robienie zdjęć jest zabronione! Tu nie można stać! – słyszę.

Pomimo tego, że sprawa Nord Stream 2 jest na ostrzu noża i wydaje się, że pierwsza rura może być położona na dno morskie w każdej chwili, z nieoficjalnie uzyskanych informacji dowiedziałam się, że statek Akademik Czerski czekają przynajmniej miesięczne przygotowania zanim będzie mógł wypłynąć. W przeciwieństwie do wcześniej przeznaczonego do projektu statku Solitaire, szwajcarskiej firmy Allseas, rosyjski statek nie był wykorzystywany od lat i jest niewątpliwie mniej zaawansowany technicznie.

Załoga zatrudniona na statek już częściowo przybyła do portu i znajduje się w specjalnie do tego przeznaczonym statku mieszkalnym. Jednostka cała wymalowana w biało – czarne pasy  niewątpliwie przyciąga uwagę. Kiedy ten pływający hotel zebra zacumował w porcie w Sassnitz pojawiło się sporo spekulacji na temat jego przeznaczenia. Statek jest otoczony płotem i strzeżony przez policję. Pomimo tego, że z nieoficjalnych rozmów znam doskonale przeznaczenie statku, dopytuję prowokacyjnie stewarda za płotem co się tam dzieje. – To tajne – odpowiada z poważną miną. Prawdopodobnie holenderska firma będąca właścicielem statku nie chce być oficjalnie kojarzona z projektem w obawie przed amerykańskimi sankcjami.

Rury Nord Stream 2 w Mukran. Fot. Agata Skrzypczyk

Rury Nord Stream 2 w Mukran. Fot. Agata Skrzypczyk

Burmistrz Sassnitz lokalnym bohaterem

Portowe miasto Sassnitz znalazło się w samym centum gorącego sporu politycznego. Miasto Sassnitz ma 90 procent udziałów w porcie w Mukran. Zarówno stacjonujący w nim statek oraz przechowywane kilometry rur pod gazociąg oznaczają wpływy dla spółki portowej, czyli w dużej mierze dla miasta. To 10 tysięczne rybackie miasteczko nie przywykło jednak do sławy, którą dostaje. Nie przywykł też Frank Kracht, burmistrz miasta, z którym spotykam się z samego rana w ratuszu miejskim.

Autorka tekstu rozmawia z burmistrzem Frankiem Krachtem. Fot. Agata Skrzypczyk

Autorka tekstu rozmawia z burmistrzem Frankiem Krachtem. Fot. Agata Skrzypczyk

– Przepraszam, mam jedynie pół godziny na naszą rozmowę, później muszę biec na sesję fotograficzną w centrum miasta – zaznacza na początku spotkania Kracht, nagły i niekwestionowany polityczny celebryta niemieckiej prasy. To właśnie Frank Kracht osobiście otrzymał list z groźbami sankcji od trzech amerykańskich kongresmenów. Jak zaznaczył, nie wystosuje oficjalnej odpowiedzi, żeby nie dawać im słowom zbyt dużej wagi. Czy boi się ewentualnie wprowadzonych sankcji? – Strach to zły doradca, zbędne i negatywne emocje. Pożyjemy zobaczymy! – mówi. 

To dosyć beztroskie słowa, wypowiadane przez kogoś, kto odpowiada za przyszłość tak dużego projektu oraz konsekwencje z niego wynikające. Kracht jest przekonany, że projekt dojdzie do skutku i nie ma już żadnej siły, która może go cofnąć. W końcu mają wsparcie samej kanclerz Angeli Merkel. – Czy widział się Pan z Panią Kanclerz parę dni temu kiedy pojawiła się w pobliskim porcie Straslund udzielając wywiadów dla prasy? – pytam. – Nie, ale jestem z nią w stałym kontakcie telefonicznym – odpowiada. 

Pytam burmistrza o pozwolenia na zmianę technologiczną z dynamicznego pozycjonowania statku za pomocą satelit, która miała być wykorzystywana na szwajcarskim statku Solitaire, na pozycjonowanie z pomocą kotwic przez Akademika Czerskiego. – Wydaje się, że jest to jedna z nielicznych rzeczy, która może stanąć jeszcze na drodze projektu. Ogromne kotwice wbijane w dno morskie na długości ponad 100 km mają wymierny negatywny efekt na środowisko – dzielę się swoimi informacjami. Burmistrz Fracht przysłuchuje się powtarzającej parokrotnie pytanie tłumaczce. Upewnia mnie, że Urząd Miasta nie jest zaangażowany w proces wydawania żadnych zgód i nie orientuje się w temacie. 

Akademik Czerski nie może zacząć prac przy Nord Stream 2 przez problemy z kotwicami

Co myśli o ponad 40 pracowników ściągniętych z Malezji mających pracować na statku Akademika Czerskiego, a którzy od 3 tygodni siedzą bezczynnie w miejscowym hotelu czekając na rozpoczęcie projektu? Czy częścią umowy nie powinno być na przykład zatrudnienie lokalnych pracowników do projektu, nawet jeśli miałoby to kosztować inwestora drożej? Z tego, co się dowiedziałam, ponad sto pracowników zatrudnionych na statku będzie pochodziło z całego świata, w większości z krajów rozwiniętych i próżno szukać wśród nich Niemców. – Nic nie wiem o Malezyjczykach znajdujących się w mieście – odpowiada skonfundowany. – Nie mieliśmy żadnego wpływu na logistykę i zatrudnienie przedsięwzięcia – dodaje.

Burmistrz dopytuje dla jakiej prasy piszę artykuł. Przy całej swojej naiwności, którą odbieram podczas naszego spotkania, Kracht wie jedno – musi uważać na swoje słowa, mogą być teraz cytowane na całym świecie. Mam jednak nieodparte wrażenie, że po paru dniach przebywania w Mukran i po niezwykle ciekawych rozmowach z ludźmi zaangażowanymi w projekt od środka, mam więcej wiedzy na jego temat niż burmistrz Sassniz. Niewątpliwie broni on całym sobą interesów miasta oraz jego mieszkańców, jednak pomimo dużej przypisywanej mu w mediach roli, nie wydaje się być osobą decyzyjną.

– Na zakończenie mogę Pani pokazać piękną salę ślubów w naszym ratuszu! – mówi Burmistrz. Jest piękna, z rozciągającym się widokiem na Morze Bałtyckie. Nie po to jednak tu przyjechałam. Robimy zdjęcie i żegnam się w poszukiwaniu dalszych rozmówców.

Po wyjściu z urzędu miasta pytam lokalnego żeglarza co myśli o projekcie. Nie mówię, że jestem dziennikarką, bo na te słowa wszyscy się tu płoszą. – Nord Stream 2 nie dojdzie do skutku! – odpowiada z dużą pewnością – Unia Europejska nie pozwoli na dopuszczenie rosyjskiego gazu, nie ma szans”. Notuję w pamięci kolejną skrajną zasłyszaną opinię na temat przyszłości rosyjskiego gazociągu.

Załoga w porcie Mukran. Fot. Agata Skrzypczak

Załoga w porcie Mukran. Fot. Agata Skrzypczak

Malezyjscy pracownicy w centrum sporu

Co się dzieje z ponad 40-osobową ekipą Malezyjczyków ściągniętych do pracy na statku? Czekają od paru tygodni w pobliskim hotelu i grają w bilard. Cześć z nich martwi się o ich rodziny czekające w domu na ich niepewne teraz wynagrodzenie. Gdyby projekt rozpoczął się zgodnie z planem i byliby już na statku, dostaliby pełne wyżywienie, zakwaterowanie, pranie itp. Większość z nich nie ma ze sobą nawet kart płatniczych i nie stać ich na parę tygodni życia na niemieckim lądzie. Niemiecka firma, która odpowiada za ich zatrudnienie co parę dni wysyła pieniądze w gotówce, aby mogli przeżyć dopóki polityczne spory dobiegną końca. 

Rozmowa ze mną jest dla tych pracowników niewątpliwą odskocznią. Nie za bardzo rozumieją kim jestem i czemu interesuję się projektem, ale miło im z zainteresowaniem, które w końcu dostają. Nie wiedzą skąd wynika zamieszanie przy tym projekcie oraz jaka jest przyszłość ich pracy. Jeden z nich jest przyznaje mi, że jest fanem Donalda Trumpa. Niewiele wie o tym, że to właśnie amerykański prezydent blokuje jego pracę. Ludzie pracujący w samym środku projektu wydają się zupełnie nie interesować sporem politycznym na wysokim poziomie. Mało tego, nie wierzą, że ostatecznie wpłynie on na przyszłość projektu. Jest praca do wykonania, a polityczne zamieszanie jedynie ją komplikuje. 

Kto się troszczy o środowisko

Temat Nord Stream 2 w mediach został zdominowany przez wielką politykę i niewiele mówi się o aspekcie środowiskowym tego projektu? Czy natura pozostałej części morza przeznaczonej pod gazociąg jest zagrożona? Skoro nawet Duńska Agencja Energetyczna wydała zgodę na wykorzystanie kotwic na statku Akademik Cherskiy przy wykładaniu rur, wydaje się, że nie powinno mieć to dużego wpływu na środowisko. A jednak. Pytam szefa lokalnego oddziału organizacji WWF, Jochena Lampa, o ich działania w związku z projektem. – Byliśmy bardzo aktywni w 2018 roku kiedy to byłby wydawane zgody środowiskowe na projekt. Podważaliśmy całe przedsięwzięcia w sądzie – odpowiada Lamp. – To pochłonęło nam bardzo dużo czasu. Teraz wydaje nam się, że nie ma już siły, która miałaby powstrzymać ten projekt, więc już się mniej angażujemy. Jak gazociąg powstanie, będziemy walczyć o środowiskowe rekompensaty dla regionu – dodaje. Nawet Jochen Lamp, pracujący ponad 30 lat na rzecz środowiska w regionie, wydaje się być pewny, że projekt jest przesądzony. 

Inna organizacja niemiecka zajmująca się ochroną przyrody, DUH (Deutsche Umwelthilfe) zapowiedziała złożenie pozwu przeciwko wydanym w 2018 roku godom środowiskowym. Ich zdaniem, ostatnie wycieki metanu na Morzu Północnym pokazują, że klimat zmienił się drastycznie przez ostatnie dwa lata i z tego powodu należy na nowo rozważyć wpływ projektu Nord Stream II na zmianę klimatu. Jednak według informacji zasłyszanych przeze mnie podczas niefacjalnych rozmów z ludźmi zaangażowanymi w projekt, organizacja DUH nie ma wystarczającej renomy, żeby sąd wstrzymał budowę gazociągu na podstawie ich pozwu.

—————

Większość osób pracujących przy Nord Stream 2 zdaje się nie przejmować politycznym sporem. Zapewne nie raz obserwowali już podobne zawirowania i wiedzą, że to jednak biznes i pieniądze ostatecznie dyktują zasady gry. Wielu moich rozmówców nawet nie słyszała nazwiska Nawalny, rosyjskiego opozycjonisty, o którym dużo mówi się w kontekście planowanej współpracy niemiecko-rosyjskiej. Polityczne zamieszanie jedynie komplikuje logistykę projektu, z racji tego, że część firm się z niego wycofuje. Pewne jednak jest, że na to miejsce znajdą się inne przedsiębiorstwa chętne do współpracy.

Nikt natomiast nie wie kiedy Akademik Czerski wypłynie na wody Bałtyku. Niemiecka firma zajmująca się pracownikami prawie codziennie przedłuża ważność kart wejściowych do hotelu, nie wiedząc kiedy przeniesie pracowników na statek. Co parę dni ktoś z agencji podjeżdża samochodem pod hotel, skąd przekazuje gotówkę przeznaczoną na jedzenie, która następnie ma być równo podzielona pomiędzy Malezyjczyków. Firma nie chce się ujawniać, w obawie przed amerykańskimi sankcjami. Pomimo tego, że wszystko to jest legalne, spór na linii USA-Niemcy-Rosja i działania podejmowane dookoła niego niezaprzeczalnie przywodzą na myśl czasy szpiegostwa i zimnej wojny.

Autorka reportażu w Mukran. Fot. Agata Skrzypczyk

Autorka reportażu w Mukran. Fot. Agata Skrzypczyk