Nord Stream 2 w Monachium: Niemcy za. Francja, Litwa i USA ostrzegają

20 lutego 2017, 06:15 Alert

Niemcy nadal popierają projekt Nord Stream 2. Przekonują, że nie ma on charakteru politycznego, a opór przeciwko niemu to polityka. Innego zdania są przedstawiciele Francji, Litwy i USA.

Rury Nord Stream. fot. Gazprom
Rury Nord Stream. fot. Gazprom

Niemcy za Nord Stream 2 „wbrew polityce”

– Unia Europejska podjęła decyzję o liberalizacji rynku gazu i należy ją wspierać. Europa jest zainteresowana dywersyfikacją dostaw surowca – powiedział w trakcie 53. Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium nowy minister spraw zagranicznych Niemiec Sigmar Gabriel. Jego zdaniem nie należy z politycznych przyczyn rezygnować z projektu gazociągu Nord Stream 2.

– Europa podjęła decyzję o liberalizacji swojego rynku gazu i stworzyła w tym celu odpowiednie przepisy. Proponuje się ich trzymać. Uważam, że nie należy pod naciskiem politycznych interesów, rezygnować z liberalizacji rynku gazu – stwierdził Gabriel.

Według niego obecnie, gdy stosunki z Rosją są napięte, omawiane jest porzucenie Nord Stream 2. – Moim zdaniem jest to niewłaściwa interpretacja trzeciego pakietu energetycznego. Sprzeciwiam się takim działaniom. Uważam, że naszym zadaniem jest zbudowanie takiej infrastruktury, aby nikt nie mógł nas szantażować – dodał szef niemieckiej dyplomacji.

Jego wypowiedź na temat projektu Nord Stream 2 nie jest zaskoczeniem. Jeszcze jako minister gospodarki i energetyki Gabriel wielokrotnie wyrażał swoje wsparcie dla wspomnianego, kontrowersyjnego gazociągu z Rosji i to wbrew sprzeciwowi państw Europy Środkowo-Wschodniej.

Według tych krajów gazociąg w jeszcze większym stopniu uzależni Stary Kontynent od dostaw rosyjskiego gazu, zwiększając możliwość oddziaływania Kremla w ich regionie. Ponadto jest niezgodny z wspartym przez kraje członkowskie projektem Unii Energetycznej i niesie za sobą ryzyko geopolitycznej destabilizacji.

Warto wspomnieć, że wybudowany gazociąg Nord Stream i planowany Nord Stream 2 są częścią forsowanego przez Rosję Północnego Korytarza Gazowego. Dokończenie tego projektu z pomocą Nord Stream 2 może pozbawić Polskę oraz Ukrainę roli państw tranzytowych dla dostaw paliwa z Rosji do Europy. Należy odnotować wypowiedź premier Beaty Szydło, która podczas niedawnej wizyty kanclerz Niemiec Angeli Merkel w Warszawie jasno stwierdziła, że projekt Nord Stream 2 jest dla Polski nie do zaakceptowania.

Zdaniem Sigmara Gabriela Nord Stream 2 nie jest projektem politycznym, lecz ekonomicznym, który leży w interesie gospodarczym Starego Kontynentu. Znane jest również stanowisko samego Berlina na temat Nord Stream 2. Niemcy nie zamierzają być przeszkodą przy realizacji projektu Gazpromu.

Co ciekawe, następczyni Gabriela na funkcji ministra gospodarki i energetyki Brigitte Zypries spotkała się z prezesem rosyjskiego Gazpromu, Aleksiejem Millerem.

21 lutego ma dojść do spotkania unijnego komisarza ds. energetyki i zmian klimatu Miguela Ariasa Cañete z przedstawicielami kierownictwa spółki Nord Stream 2 AG – Matthiasem Warnigiem oraz Gerhardem Schröderem.

Krytyka Nord Stream 2

W trakcie monachijskiej konferencji wypowiedź Gabriela nie była jedyną dotyczącą Nord Stream 2. Głos w sprawie zabrał także francuski minister spraw zagranicznych Jean-Marc Ayrault.

Zapytany o kontrowersyjny projekt stwierdził, że „dla Europy bezpieczeństwo dostaw jest kwestią strategiczną, a nie handlową”. Jego zdaniem tym państwom, które tego nie rozumieją, należy to wytłumaczyć.

Według prezydent Litwy Dali Grybauskaitė Nord Stream 1 i Nord Stream 2 nigdy nie były projektami stricte ekonomicznymi, lecz miały polityczny charakter. – Chodziło o politykę i wpływy – przekonywała litewska prezydent.

– Jak wynika z naszego doświadczenia, gdy mieliśmy jednego dostawcę gazu – Rosję, to oczywistym było, że energetyka nigdy nie była tylko tematem ekonomicznym. Zawsze była to geopolityka i polityka. Jest ona (energetyka – przyp. red.) głównie wykorzystywana jako instrument politycznej dominacji. Rosja zawsze tak działała – mówiła Grybauskaitė.

Podkreśliła również, że w związku z tym dla Litwy głównym zadaniem była dywersyfikacja zarówno źródeł i dostawców surowców energetycznych.

– Byliśmy zależni nie tylko od ceny. Te „energetyczne pieniądze” były wykorzystywane do tego, aby osłabić nasz system polityczny i wpływać na nasze życie polityczne. Dlatego też chcę podkreślić, że nie wszystko jest wyłącznie kwestią pieniędzy, nawet w europejskiej ekonomii nie wszystko jest ekonomiczne. W wielu przypadkach, zwłaszcza gdy mamy do czynienia z nieprzyjaznym zachowaniem państwa trzeciego, jest to geopolityka i polityka – powiedziała Grybauskaitė.

W podobnym tonie wypowiedział się William Silkworth, szef Biura Surowców Energetycznych na Europę, zachodnią półkulę i Afrykę, podczas konferencji Central and Eastern European Gas Conference w Zagrzebiu, stolicy Chorwacji.

Podkreślił on, że opór wobec projektu Nord Stream 2 nie ma „antyrosyjskiego” charakteru, ale ma związek z polityką dywersyfikacji źródeł dostaw gazu, której nowy gazociąg z Rosji nie zapewnia, a nawet – zdaniem krytyków – osłabia ją poprzez podkopywanie alternatywnych projektów dostaw spoza terytorium rosyjskiego do Europy.

Śmiałe plany Gazpromu

Przypomnijmy, że gazociąg Nord Stream 1 został oddany do eksploatacji 5 lat temu. Jego przepustowość wynosi 55 mld m3. Zgodnie ze wstępnymi założeniami po zakończeniu budowy Nord Stream 2 po dnie Bałtyku do niemieckiego wybrzeża będzie płynąć w sumie do 110 mld m3 rosyjskiego gazu rocznie.

Interfax/TASS/RIA Novosti/Ukrinform

OPAL i Nord Stream. Grafika: BiznesAlert.pl

OPAL i Nord Stream. Grafika: BiznesAlert.pl