Nord Stream 2: Polska rozumie zagrożenie. Niemcy nie

4 listopada 2016, 15:15 Energetyka

– Nord Stream-2 to szyderstwo z europejskiego programu dywersyfikacji źródeł energii – ocenia Judy Dempsey.

Nord Stream 2
(Nord Stream AG)

Nieprawdopodobna koalicja konserwatywnej chadecji kanclerz Angeli Merkel i opozycyjnych Zielonych może stać się faktem. Niektórzy czołowi politycy obu partii deklarują zgodnie konieczność wstrzymania realizacji Nord Stream-2. Sytuację dla Carnegie Europe ocenia analityk Judy Dempsey.

Sprzeciw wobec projektu Nord Stream 2 ma podstawy polityczne, nie tylko ekonomiczne – z tego założenia wychodzi Dempsey. Jej zdaniem należy zastanowić się nad kwestią następującą: dlaczego grupa europejskich europejskich przedsiębiorstw energetycznych ma sfinansować rosyjską inwestycję przesyłu i płacić za import rosyjskiego gazu, które dostarczą Putinowi środków na kampanię wojskową w Syrii i na interwencję zbrojną na Ukrainie. Dempsey powołuje się na chadeka Norberta Röttgena, przewodniczącego komisji spraw zagranicznych Bundestagu oraz na Reinharda Bütikofera, deputowanego niemieckich Zielonych do Parlamentu Europejskiego, współprzewodniczącego Europejskiej Partii Zielonych. Obaj ci politycy są zdania, że Nord Stream-2 musi zostać odrzucony ze względów politycznych i etycznych.
Siłą polityczną, która w Niemczech forsuje budowę drugiej nitki rosyjskiego gazociągu jest SPD, koalicjant partii Angeli Merkel. A filarem wspierania przez socjaldemokratów Nord Stream-2 jest były kanclerz Niemiec, Gerhard Schröder. Niedawno powołany na stanowisko prezesa zarządu Nord Stream- 2 AG. Schröder, po utracie stanowiska kanclerza po wyborach w 2005 r. przegranych przez socjaldemokratów, dzięki bardzo bliskim relacjom z Putinem i lkontaktom z Gazpromem został prezesm Nord Stream i jednocześnie niezwykle skutecznym lobbystą rosyjskich interesów energetycznych i politycznych w Niemczech. Zachował jednocześnie decydujący wpływ w niemieckiej SPD.

Autorka analizy podkreśla, że to Polska najlepiej dostrzega zagrożenia jakie niesie cała koncepcja obu nitek rosyjskiego gazociągu. Mimo silnej opozycji ze strony Polski i państw bałtyckich, pierwszy gazociąg został zbudowany. Głównym powodem sprzeciwu Polski wobec pierwszej nitki nie był fakt, że straciłaby opłaty tranzytowe za transport rosyjskiego gazu przez jej terytorium do Europy Zachodniej, lecz rosnące zagrożenie dla europejskiego bezpieczeństwa energetycznego. Polsce pomimo usilnych starań w Unii Europejskiej nie udało się zapobiec zbudowaniu pierwszej nitki Nord Stream. Obecnie podejmuje działania przeciw realizacji Nord Stream 2. Tym razem przez urząd antymonopolowy. W lipcu 2016 r polski Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów odmówił zgody na konsorcjum budowy i eksploatacji nowej nitki argumentując, że Nord Stream 2 zminimalizuje konkurencję na europejskim rynku gazu. Polskie działanie było skuteczne, konsorcjum nie powstało. Jednak Gazprom i zainteresowane firmy europejskie stwierdziły, że Nord Stream 2 zostanie zbudowany. Dempsey za punkt wyjścia przyjmuje więc fakty znane, ale znacznie ostrzej niż inni analitycy dostrzega nowe zagrożenia. Nowy projekt – podobne jak Nord Stream już zbudowany – jest realizowany przez Gazprom, który powołał konsorcjum z udziałem zachodnioeuropejskich firm energetycznych. Są to austriacka OMV, francuska Engie, niemieckie Uniper i Wintershall oraz angielsko-holenderska firma Shell. Wg planów, po oddaniu do użytku w 2019 r. gazociąg będzie dostarczać 55 mld m3 gazu rocznie do Niemiec.

– To znaczy – zauważa Dempsey – że nowy gazociąg ma uczynić Europę o wiele bardziej zależną od importu rosyjskiego gazu . Co podważa plany UE w zakresie bezpieczeństwa energetycznego. I jest szyderstwem z europejskich projektów dywersyfikacji źródeł energii.

Polska dała przykład konsekwencji i determinacji. Teraz kolej na Komisję Europejską, do której należy ostatecznie zdecydować, czy Nord Stream 2 jest zgodny z trzecim pakietem energetycznym. Z jego zasadniczym celem, czyli stworzeniem jednolitego rynku gazu i energii elektrycznej w UE. Precedens z pozytywnym rezultatem KE już ma – pod presją konieczności przestrzegania trzeciego pakietu energetycznego Rosja musiała zrezygnować z South Stream.

Zdaniem Judy Dempsey ostateczny sukces w rozgrywce politycznej o rezygnację z Nord stream 2 zależy nie tylko od Brukseli, ale również od Berlina. Sama kanclerz Merkel uważa ten gazociąg za potrzebny tylko ze względów ekonomicznych i dlatego broni tej koncepcji. Tymczasem to jest koncepcja polityczna. Niemieccy parlamentarzyści z partii chadeckiej i zielonej sugerują, że Merkel nie chce konfliktu z SPD, bo musi utrzymać koalicję. Pytanie, czy po niemieckich wyborach parlamentarnych za rok, taka koalicja będzie jeszcze potrzebna. Socjaldemokraci są słabi, mają też słabego lidera, Sigmara Gabriela, to być może za mało, żeby obronić Nord Stream 2. Tym bardziej, że młode pokolenie socjaldemokratów jest przeciwne temu projektowi. Jednak – dodaje analityczka – w SPD młode pokolenie nie jest ani liczne, ani wpływowe. Tymczasem całą partią w gruncie rzeczy rządzi wciąż Gerhard Schröder, który uważa, że Putin może sobie pozwolić, aby ignorować przepisy UE w sprawie Nord Stream-2.

Innym motywem akceptacji nowego gazociągu przez Berlin są resentymenty Ostpolitik. I w związku z tym dość powszechne przekonanie, że bliska współpraca gospodarcza z Moskwą jest dla Niemiec nadal bardzo opłacalna i ten kierunek należy podtrzymywać. Bez dostrzegania zagrożeń dla bezpieczeństwa energetycznego dla UE oraz na zwiększenie zależność Niemiec od rosyjskiego gazu.

Przy tym ostatnim wątku trzeba zauważyć pewien niedostatek analizy przedstawionej przez Judy Dempsey: interesy dużej grupy niemieckich największych firm energetycznych i finansowych. Powiązania kapitałowe i strukturalne tej grupy z rosyjskimi firmami, m.in z Gazpromem są tak głębokie i tak bardzo zaawansowane, że można wątpić w łatwe naruszenie tych interesów.

Riley: Polska broni interesu Europy. Prawo unijne musi chronić przed Gazpromem (ROZMOWA)