icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Norwegia nie chce porzucać węglowodorów. Baltic Pipe ma pompować gaz do Polski do 2037 roku

Premier Norwegii Erna Solberg walcząca o trzecią reelekcję powiedziała, że odmówiła dostosowania się do sugestii Międzynarodowej Agencji Energii wzywającej do powstrzymania się przed rozwojem nowych projektów węglowodorowych, ponieważ na świecie wciąż jest popyt na norweską ropę i gaz, a w przyszłości, pojawi się również popyt na wodór. Polacy zarezerwowali już moc Baltic Pipe na import gazu z Norwegii do 2037 roku. 

Norwegia jest podzielona w sporze o węglowodory

– Zachodzi duża zmiana, która i tak się wydarzy. Pozostaje do odpowiedzi tylko pytanie o to, jak szybko to pójdzie. Nie zamierzamy tego przyspieszać politycznie – powiedziała Solberg podczas wywiadu. Według niej przemysł wydobywczy może, dzięki posiadanemu kapitałowi, być ważnym ogniwem transformacji energetycznej, a przedsiębiorcy świadczący usługi na rzecz wydobycia węglowodorów mogą przebranżowić się w nowych kierunkach, jak serwisowanie morskich farm wiatrowych. Te zmiany muszą jednak według Solberg nastąpić w sposób ewolucyjny i zaplanowany.

Przyszłość norweskiego sektora węglowodorowego jest jednym z głównych tematów kampanii wyborczej, której zwieńczenie ma nastąpić 13 września. Solberg, stojąca na czele konserwatywnego rządu mniejszościowego, jak i główna partia opozycyjna – socjaldemokratyczna Partia Pracy, opowiadają się za utrzymaniem wydobycia, przeciw są jednak mniejsze partie, jak Zieloni, które uzależniają poparcie od deklaracji o odejściu od paliw kopalnych.

Norwegia jest jednym z największym producentów ropy i gazu na świecie. W odróżnieniu od Danii, nie zdecydowała się na ogłoszenie odejścia od wydobycia węglowodorów. Polacy mają sprowadzać gaz norweski z pomocą gazociągu Baltic Pipe na mocy umowy rezerwacyjnej PGNiG do 2037 roku.

FT/Mariusz Marszałkowski

Equinor znany z offshore bierze na celownik farmy fotowoltaiczne w Polsce

Premier Norwegii Erna Solberg walcząca o trzecią reelekcję powiedziała, że odmówiła dostosowania się do sugestii Międzynarodowej Agencji Energii wzywającej do powstrzymania się przed rozwojem nowych projektów węglowodorowych, ponieważ na świecie wciąż jest popyt na norweską ropę i gaz, a w przyszłości, pojawi się również popyt na wodór. Polacy zarezerwowali już moc Baltic Pipe na import gazu z Norwegii do 2037 roku. 

Norwegia jest podzielona w sporze o węglowodory

– Zachodzi duża zmiana, która i tak się wydarzy. Pozostaje do odpowiedzi tylko pytanie o to, jak szybko to pójdzie. Nie zamierzamy tego przyspieszać politycznie – powiedziała Solberg podczas wywiadu. Według niej przemysł wydobywczy może, dzięki posiadanemu kapitałowi, być ważnym ogniwem transformacji energetycznej, a przedsiębiorcy świadczący usługi na rzecz wydobycia węglowodorów mogą przebranżowić się w nowych kierunkach, jak serwisowanie morskich farm wiatrowych. Te zmiany muszą jednak według Solberg nastąpić w sposób ewolucyjny i zaplanowany.

Przyszłość norweskiego sektora węglowodorowego jest jednym z głównych tematów kampanii wyborczej, której zwieńczenie ma nastąpić 13 września. Solberg, stojąca na czele konserwatywnego rządu mniejszościowego, jak i główna partia opozycyjna – socjaldemokratyczna Partia Pracy, opowiadają się za utrzymaniem wydobycia, przeciw są jednak mniejsze partie, jak Zieloni, które uzależniają poparcie od deklaracji o odejściu od paliw kopalnych.

Norwegia jest jednym z największym producentów ropy i gazu na świecie. W odróżnieniu od Danii, nie zdecydowała się na ogłoszenie odejścia od wydobycia węglowodorów. Polacy mają sprowadzać gaz norweski z pomocą gazociągu Baltic Pipe na mocy umowy rezerwacyjnej PGNiG do 2037 roku.

FT/Mariusz Marszałkowski

Equinor znany z offshore bierze na celownik farmy fotowoltaiczne w Polsce

Najnowsze artykuły