Krytkowski: Po co Polsce amerykańska broń jądrowa?

30 marca 2024, 16:00 Bezpieczeństwo

– Ostatnimi czasy głośno się zrobiło o aspiracjach Polski do przystąpienia do programu NATO nuclear sharing. Składowanie amerykańskiej broni jądrowej na terenie naszego kraju nie przyniosłoby jednak takiego efektu, jaki najpewniej niektórzy mają na myśli – pisze Michał Krytkowski, współpracownik BiznesAlert.pl oraz członek studenckiego Koła Młodego Menadżera Akademii Marynarki Wojennej.

Bomba atomowa Mark VI w Narodowym Muzeum Sił Powietrznych USA. Źródło: Wikimedia Commons
  • Przekazanie Polsce broni atomowej w ramach programu NATO nuclear sharing teoretycznie nic by jednak nie zmieniało w tym kontekście, gdyż nadal potrzebowalibyśmy autoryzacji czy kodów do ich użycia w razie potrzeby.
  • Warto zwrócić uwagę na granice państw spoza NATO z tymi z sojuszu. Od północy Europy nie ma takich państw (gdyż Szwecja właśnie dołączyła do sojuszu). Od zachodu jest teoretycznie Irlandia, choć broń wówczas posiada Wielka Brytania, Francja, Belgia i Niderlandy. Od strony południa i Bałkanów broń jądrowa rozlokowana jest w Turcji i we Włoszech.
  • Rola i wpływ elekcji prezydenckich w Stanach Zjednoczonych na kształtowanie się polityki i relacji międzynarodowych na następujące lata jest oczywisty. Nie dziwi zatem fakt uważnej ich obserwacji (a także ciągłych zmian nastrojów politycznych w USA) przez świat. Obecnie swój cień na przyszłość wojny na Ukrainie, czy też potencjalne zmniejszenie znaczenia strategicznego Sojuszu Północnoatlantyckiego dla Ameryki w nadchodzących latach rzuca Donald Trump, którego widmo wygranej w następnych wyborach rysuje się coraz mocniej.

Po co Polsce broń jądrowa?

No właśnie, do czego Polsce jest w ogóle potrzebna broń jądrowa na jej terytorium, skoro i tak jesteśmy już pod ochronnym parasolem nuklearnym NATO? Rola, jaką broń ta odgrywa w polityce bezpieczeństwa państw-posiadaczy jest złożona, a w jej skład wchodzą zadania takie jak odstraszanie potencjalnych wrogów (nuclear deterrence), niszczenie celów, gwarancja bezpieczeństwa i ochrona sojuszników, czy też zabezpieczenie przed niepewną przyszłością. Ostatni z elementów jest szczególnie aktualny w obliczu ostatnich wydarzeń na Bliskim Wschodzie. Przekazanie Polsce broni atomowej w ramach programu NATO nuclear sharing teoretycznie nic by jednak nie zmieniało w tym kontekście, gdyż nadal potrzebowalibyśmy autoryzacji czy kodów do ich użycia w razie potrzeby. Nie zachodzą więc w takiej sytuacji prawidłowości tożsame z wybudowaniem i posiadaniem broni jądrowej, a na pewno nie w takim samym stopniu. Wejście w ich posiadanie drogą konstrukcji budzi niepokój i całkowicie zmienia sposób postępowania z takim krajem, ponieważ może ono niezależnie nimi zarządzać, co nie jest stwierdzeniem prawdziwym w przypadku jej udostępnienia i składowania.

Jednym z argumentów na relokację broni jądrowej na teren Polski, a tym samym na wysunięcie ich dalej na wschodnią granicę NATO, może być odpowiedź na analogiczne posunięcie ze strony Rosji, która to przecież rozmieściła część swojego arsenału jądrowego na Białorusi. Niektórzy sugerują, że mogłoby to być ruchem prowokatywnym, należy jednak zauważyć, że w przeciwnym wypadku ruch Vladimira Putina pozostaje bez odpowiedzi, a w przyszłości trudniej będzie uargumentować takową relokację (choć prawdę mówiąc już teraz mogłoby to być trudne). Głównymi argumentami wciąż pozostają jednak:

  • adaptacja do nowych realiów geopolitycznych;
  • zwiększenie efektywności odstraszania jądrowego;
  • zmniejszenie dystansu do terenów granicznych sojuszu oraz optymalizacja jej dostarczania w miejsca docelowe w razie potrzeby;
  • lepsza ochrona sojuszników i gwarancja ich bezpieczeństwa.

Nie należy jednak zapominać, że udostępnienie broni samo w sobie nie byłoby elementem końcowym, a początkowym. Należałoby wówczas rozpocząć szkolenia pilotów w zakresie jej dostarczania, a także jeszcze bardziej zwiększyć wydatki, bądź przekierować niektóre z nich na budowę miejsc przeznaczonych do jej składowania i utrzymywania. Na dzień obecny nic nie wskazuje jednak na zmianę i akceptację polskiego wniosku o dołączenie do krajów składujących amerykańską broń jądrową. Wymagałoby to dodatkowo zgody wszystkich 32 członków NATO.

(Nie)bezpieczny wschód

Warto zwrócić uwagę na granice państw spoza NATO z tymi z sojuszu. Od północy Europy nie ma takich państw (gdyż Szwecja właśnie dołączyła do sojuszu). Od zachodu jest teoretycznie Irlandia, choć broń wówczas posiada Wielka Brytania, Francja, Belgia i Niderlandy. Od strony południa i Bałkanów broń jądrowa rozlokowana jest w Turcji i we Włoszech. Jest to jednak skrajnie ekstremalne teoretyzowanie, gdyż nie sposób przyrównywać relacji krajów NATO z Irlandią czy Austrią do relacji z Białorusią czy Rosją. Wschodnia flanka pozostaje bez wspomnianego wyposażenia, pomimo znacznie realniejszego zagrożenia od tej właśnie strony. Ośrodek Studiów Wschodnich wydaje się potwierdzać obawy o eskalację wojny w opracowaniu na temat drugiego roku wojny rosyjsko-ukraińskiej. Teza ta postawiona została poprzez analizę charakteru i historii zachowań Rosji, takich jak upatrywanie swojej siły w słabościach i wewnętrznych konfliktach zachodu, potencjalnym objęciu stanowiska prezydenta USA przez Donalda Trumpa, czy też błędne odczytywanie działań zachodu, co mogłoby z kolei sprzyjać chęci przetestowania (po raz kolejny) odporności i wiarygodności tej części świata. Relokacja broni jądrowej na państwa członkowskie NATO bardziej wysunięte na wschód mogłaby być jedną z odpowiedzi na to zagrożenie.

Widmo Trumpa

Rola i wpływ elekcji prezydenckich w Stanach Zjednoczonych na kształtowanie się polityki i relacji międzynarodowych na następujące lata jest oczywisty. Nie dziwi zatem fakt uważnej ich obserwacji (a także ciągłych zmian nastrojów politycznych w USA) przez świat. Obecnie swój cień na przyszłość wojny na Ukrainie, czy też potencjalne zmniejszenie znaczenia strategicznego Sojuszu Północnoatlantyckiego dla Ameryki w nadchodzących latach rzuca Donald Trump, którego widmo wygranej w następnych wyborach rysuje się coraz mocniej. Udostępnione w styczniu tego roku przez Gallup badania dotyczące poparcia dla obecnego prezydenta Joe Bidena i jego rywala, Donalda Trumpa, wskazują na trzy procentowy spadek poparcia dla Trumpa, ale i jednoczesny ośmio procentowy spadek dla Bidena (względem 2020 roku ), pozostawiając w ostatecznym rozrachunku Trumpa z przewagą procenta.

W (bardzo możliwym) przypadku wygranej poprzedniego prezydenta Stanów Zjednoczonych, Europa musi być w stanie polegać na samej sobie. Słowa Trumpa, w których zasugerował, że USA może nie być w stanie wypełnić swojego zobowiązania względem krajów NATO wynikających z artykułu 5, mogą być odebrane zarówno jako przestroga, jak i prowokacja względem Rosji. Niezależnie od tego, czym one w rzeczywistości są, poskutkowały one pojawieniem się debaty o wspólnych europejskich siłach nuklearnych, zwiększeniu wydatków na obronność, czy też poszukiwaniem nowych rozwiązań w tym zakresie. Czas na wybudzenie się z długiego snu o braku zagrożenia dla Unii i krajów NATO.

Kacprzyk: Broń jądrowa USA w Polsce może odstraszyć Rosję (ROZMOWA)