– Oczywiście dobrze, że paliwo jest relatywnie tanie, ale obawiam się, że po wyborach ceny poszybują w górę – mówi Andrzej Grzyb, poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego, w rozmowie z BiznesAlert.pl.
BiznesAlert.pl: W zeszłym tygodniu Orlen ogłosił inwestycję w nową tłocznię rzepaku w Kętrzynie, która ma zwiększyć produkcję biopaliw w Polsce. Co Pan sądzi o tej inwestycji?
Andrzej Grzyb: Sama koncepcja jest dobra, ale inne miejsca w Polsce też potrzebowałyby takiej tłoczni. Wystarczy popatrzeć jakie są obszary aktywności rolników w kraju i gdzie znajdują się największe uprawy rzepaku. Rzepak stał się bardzo ważną rośliną uprawną z powodu zredukowanej powierzchni upraw buraka cukrowego.
Inwestycja jest ważna z punktu widzenia efektywności gospodarczej, które uzyskuje dane gospodarstwo rolne, choć ostatni rok pokazał, że ceny są bardzo nieprzewidywalne. Mimo zablokowania importu zbóż z Ukrainy, to olej i wytłoczyny po ekstrakcji nadal wpływają na polski rynek.
Tłocznie oleju przydałyby się również w woj. zachodniopomorskim, wielkopolskim, opolskim, gdyż tam również są wielkie uprawy rzepaku.
Z drugiej strony data ogłoszenia inwestycja nie jest przypadkowa ze względu na wybory w październiku, więc absolutnie nie jest to czysty zbieg okoliczności. Jednak jeżeli projekt tłoczni oleju zostanie zrealizowany, to będzie miało to pozytywny wpływ dla producentów rzepaku, więc na potencjalne korzyści należy patrzeć z szerszej perspektywy.
Mam nadzieję, że nie powtórzy się sytuacja jak w przeszłości z bioetanolem, gdzie mimo dobrze rozwiniętej produkcji krajowej etanolu importowaliśmy surowiec zagranicy, co spowodowało bankructwo licznych mniejszych gorzelni w Polsce.
Pod koniec sierpnia pojawiły się doniesienia rolników o problemach z dostępem do paliw na rynku hurtowym. Jak obecnie wygląda sytuacja na wsi?
Problem dotyczył firm, które zajmują się hurtową sprzedażą paliw dla rolników, firm transportowych i budownictwa drogowego.
Otrzymałem wiele interwencji z Wielkopolski, aby złożyć interpelację poselską w związku z zaistniałą sytuacją, ponieważ przedsiębiorstwa zajmujące się hurtową sprzedażą paliw mimo złożonych zamówień w bazach paliwowych Orlenu nie mogli zakupić paliwa.
Ponadto firmy nie mogły zrozumieć, że Orlen wprowadza obniżki cen paliw na stacjach benzynowy, podczas gdy podmioty nie mogą zrealizować zamówień, a w tym okresie rozpoczął się intensywny okres zbiorów rolniczych.
Sytuacja jest trudna do wytłumaczenia. Być może jest w niej jakiś ukryty zamysł decydentów, bo proszę pamiętać, że Orlen jest monopolistą w hurtowej sprzedaży paliw na rynku.
Do tej pory nie otrzymałem odpowiedzi na moją interpelację złożoną do premiera Mateusza Morawieckiego. Cała sytuacja zmusiła rolników i inne podmioty gospodarcze do kupowania paliw po cenach detalicznych, a zazwyczaj robią to od dostawców hurtowych, co z pewnością podniosło koszty.
Czy fuzja Orlenu i Lotosu miała wpływ na sytuację na rynku?
Tak. Orlen stał się głównym graczem na hurtowym rynku paliw po wchłonięciu Lotosu, a przedsiębiorstwa nie mają żadnej alternatywy jeśli chodzi o innego dostawcę, co sprawia, że Orlen wykorzystuje swoją przewagę na rynku.
Obecnie konsumenci cieszą się, że ceny paliw spadły poniżej 6 zł za litr. Oczywiście dobrze, że paliwo jest relatywnie tanie, ale obawiam się, że po wyborach ceny poszybują w górę, bowiem ceny ropy na rynkach światowych wzrosły, a jednocześnie wzrósł kurs dolara do złotówki, co jest impulsem do dalszych wzrostów cen.
Rozmawiał Jacek Perzyński
Orlen ma zgodę KE na przejęcie kontroli nad operatorem stacji paliw w Austrii