(TASS/Wojciech Jakóbik)
Wbrew spekulacjom części mediów, minister energetyki Rosji Aleksander Nowak poinformował, że nie została dotąd podjęta decyzja o przyszłości projektu gazociągu Turkish Stream. Turcja zestrzeliła rosyjski samolot po naruszeniu przez niego jej przestrzeni powietrznej. Rosjanie rozważają w odpowiedzi wprowadzenie sankcji gospodarczych.
– Na ten moment nie ma konkretnych rozwiązań, dziś (26 listopada) premier zlecił rządowi rozważenie i przedstawienie propozycji prawa o specjalnych środkach ekonomicznych. Te propozycje będą niebawem przedstawione i będziemy mogli ostatecznie powiedzieć jakie decyzje zapadną w rządzie – powiedział minister. Przyznał, że mogą dotyczyć projektu Turkish Stream.
Gazociąg miał połączyć Rosję z Turcją, dając alternatywny do ukraińskiego szlak dostaw gazu dla Turków i krajów bałkańskich. Początkowo mówiono o przepustowości 63 mld m3. Potem projekt zredukowano do 15,75 mld m3 rocznie.
Zestrzelenie rosyjskiego myśliwca przez Turków stawia pod znakiem zapytania projekt gazociągu Turkish Stream, czyli nowego szlaku dostaw rosyjskiego gazu do Turcji. Ze względów ekonomicznych nie jest to najgorsza wiadomość dla Gazpromu.
Gazociąg Turkish Stream to projekt będący następcą South Stream – gazociągu zablokowanego przez fakt, że Komisja Europejska wymogła od Gazpromu, aby podlegał on bez wyjątków prawu unijnemu, co podważało jego rentowność. Rosjanie chcieliby mieć monopol na eksport tą magistralą, aby szybko uzyskać zwrot. Taką możliwość wyklucza prawo unijne, które wprowadza rozdział właścicielski i wolny dostęp do przepustowości.
Turkish Stream miał być pozbawiony tego problemu, bo omijałby terytorium Unii Europejskiej, która mogłaby skorzystać z dostaw tym szlakiem pod warunkiem dobudowania odpowiedniej infrastruktury. Zabrakło jakiejkolwiek wiążącej umowy w tej sprawie, więc Rosjanie zaczęli lansować zredukowaną z czterech do jednej nitki wersję Turkish Stream, który miał być poświęcony już jedynie dostawom do Turcji. Problemem było jednak niejasne stanowisko Turcji, która przechodziła okres niestabilności politycznej. Nowy rząd miał przyjąć wiążącą decyzję w tej sprawie. Jednakże na kilka dni przed jego powołaniem doszło do incydentu lotniczego, który zaognił relacje turecko-rosyjskie.
Turcy mają alternatywę w postaci planowanego uruchomienia dostaw surowca azerskiego, z których część powędruje dalej do Europy. W obliczu sporu politycznego z Rosją, realizacja unijnej koncepcji Korytarza Południowego, który miałby to umożliwić przy udziale Turcji, wydaje się tym bardziej prawdopodobna. Projekt Turkish Stream musi poczekać na lepsze czasy, o ile te dla niego nadejdą.
Gazprom zapowiedział już rewizję studium opłacalności projektu. Jego anulowanie oznaczałoby, że Rosja będzie nadal skazana na eksport gazu na Bałkany i do Turcji poprzez infrastrukturę ukraińską. Należy jednak zaznaczyć, że część dostaw dla Turków Rosjanie realizują za pomocą istniejącego gazociągu przez Morze Czarne o nazwie Blue Stream.