OSW: Gazprom używa gazu do uderzenia w prounijną politykę Mołdawii (ANALIZA)

14 października 2021, 07:20 Energetyka

Jest w zasadzie pewne, że obecna sytuacja wynika w znacznym stopniu z celowych działań Rosji wymierzonych w nowe władze w Kiszyniowie i ich prounijną politykę, zaś brak możliwości rezerwacji przepustowości, którym Gazprom tłumaczy spadek dostaw do Mołdawii, jest wyłącznie pretekstem – piszą Kamil Całus i Agata Łoskot-Strachota, eksperci Ośrodka Studiów Wschodnich.

Parlament Mołdawii. Fot. Oficjalna strona Mołdawii
Parlament Mołdawii. Fot. Oficjalna strona Mołdawii

Utrzymujące się rekordowe ceny gazu wraz z możliwym deficytem tego surowca oraz zaburzeniami w dostawach energii elektrycznej w okresie jesienno-zimowym niewątpliwie wpłyną negatywnie na notowania prozachodniego rządu Partii Działania i Solidarności (PAS), który ukonstytuował się w Mołdawii po przedterminowych wyborach parlamentarnych 11 lipca 2021 roku. Jest w zasadzie pewne, że obecna sytuacja wynika w znacznym stopniu z celowych działań Rosji wymierzonych w nowe władze w Kiszyniowie i ich prounijną politykę, zaś brak możliwości rezerwacji przepustowości, którym Gazprom tłumaczy spadek dostaw do Mołdawii, jest wyłącznie pretekstem – piszą eksperci OSW.

– Mołdawii jak dotąd nie udało się zdywersyfikować źródeł dostaw i rozpocząć importu gazu zbudowanym w 2014 roku interkonektorem Jassy–Ungheni o przepustowości 1,5 mld m3 rocznie, łączącym kraj z Rumunią. Choć budowa odcinka z Ungheni do Kiszyniowa zakończyła się rok temu, to nadal istnieje wiele przeszkód utrudniających przesył surowca: sieć wewnątrzmołdawska pozostaje pod kontrolą Gazpromu, a Rumunia nie rozpoczęła jeszcze wydobycia z planowanych nowych złóż na Morzu Czarnym (gaz ten ma być eksportowany m.in. do Mołdawii). Pojawiają się też informacje, jakoby gazociąg po stronie rumuńskiej wciąż nie został formalnie oddany do użytku (brak jest potwierdzenia ze strony rumuńskiego operatora Transgaz). Strona mołdawska twierdzi, że szlak może działać komercyjnie od 4 października br. W rezultacie pomimo istniejącej alternatywnej infrastruktury gazociągowej Mołdawia pozostaje całkowicie uzależniona od dostaw surowca z Rosji. Kraj nie ma też własnych magazynów gazu – zaznaczają analitycy.

Problemy Kiszyniowa

– Problemy z łącznikiem rumuńskim są jedną z zasadniczych przyczyn utrudniających, trwające od lata 2020 roku, rozmowy mołdawsko-rosyjskie dotyczące nowego kontraktu na dostawy gazu. W sytuacji pełnego uzależnienia od jednego dostawcy Kiszyniów ma niewielkie możliwości wynegocjowania korzystniejszych warunków. Dodatkowo w ramach rozmów Gazprom podnosi kwestie mołdawskiego długu za dostawy surowca w ostatniej dekadzie (wynoszącego obecnie wraz z doliczonymi karami, ale z wyłączeniem długu Naddniestrza, 722 mln dolarów) oraz wdrażania w Mołdawii unijnego trzeciego pakietu energetycznego. Problemy Kiszyniowa znacząco pogłębia sytuacja na europejskim rynku gazu i rekordowa wartość surowca. W konsekwencji cena, którą płaci Mołdawia za rosyjski gaz, od września jest kilkukrotnie wyższa od ubiegłorocznej – komentują.

– Spadek importu surowca wpływa negatywnie na stabilność dostaw energii elektrycznej w Mołdawii. Znajdujące się na terenie prawobrzeżnej części kraju (tj. kontrolowanej przez Kiszyniów) trzy elektrociepłownie zasilane są gazem. Są one w stanie zaspokoić jedynie 20 procent zapotrzebowania kraju na energię elektryczną, zaś pozostałe 80 procent importowane jest głównie z elektrowni Mołdawska GRES, położonej w Naddniestrzu i kontrolowanej przez rosyjski państwowy koncern Inter RAO UES. Ta jednak również jest zasilana gazem kontraktowanym przez Moldovagaz. 7 października kierownictwo elektrowni poinformowało, że w związku ze zmniejszeniem dostaw paliwa może ograniczyć produkcję energii elektrycznej – podkreślają.

– Utrzymujące się rekordowe ceny gazu wraz z możliwym deficytem tego surowca oraz zaburzeniami w dostawach energii elektrycznej w okresie jesienno-zimowym niewątpliwie wpłyną negatywnie na notowania prozachodniego rządu Partii Działania i Solidarności (PAS), który ukonstytuował się w Mołdawii po przedterminowych wyborach parlamentarnych 11 lipca br. Jest w zasadzie pewne, że obecna sytuacja wynika w znacznym stopniu z celowych działań Rosji wymierzonych w nowe władze w Kiszyniowie i ich prounijną politykę, zaś brak możliwości rezerwacji przepustowości, którym Gazprom tłumaczy spadek dostaw do Mołdawii, jest wyłącznie pretekstem. Według informacji ukraińskiego operatora OGTSU, przekazanych przez branżowy portal ICIS, Gazprom ma już zarezerwowane przepustowości wychodzące z Ukrainy w kierunku Mołdawii i powinien jedynie zabukować je w punktach wejścia do mołdawskiego systemu. OGTSU miał też zaproponować Gazpromowi wykorzystanie przepustowości zarezerwowanych do przesyłu gazu na Węgry, który ustał 1 października 2021 roku Dodatkowo w ramach unijnego systemu aukcji (stosowanego również przez Mołdawię) przepustowości mogą być rezerwowane nie tylko w formie produktów rocznych, kwartalnych czy miesięcznych, lecz także dziennych – piszą.

Próba polityki unijnej wobec Mołdawii

– Obecna sytuacja jest ważną próbą dla unijnej polityki wobec Mołdawii. Stanowi szansę na pogłębienie dwustronnych relacji, w tym integracji energetycznej w sytuacji kryzysowej w newralgicznym sektorze gazowym. Tymczasem trudno przewidzieć, czy i w jaki sposób UE będzie mogła pomóc Mołdawii, gdyż problemem dla Kiszyniowa jest nie tylko brak surowca, lecz przede wszystkim jego bardzo wysoka cena (szczególnie w kontekście nadchodzącego sezonu zimowego). Wyzwaniami pozostają wciąż niewystarczające dostawy na rynek europejski, trwające zapełnianie magazynów w UE, rekordowe ceny surowca oraz fakt, że Rosja od lata br. nie zwiększa eksportu do Unii. W konsekwencji nie widać, by Bruksela miała jakikolwiek bezpośredni wpływ na doraźne działania Gazpromu i strony rosyjskiej. Tymczasem Mołdawia potrzebuje relatywnie niewielkich objętości surowca, aby zbilansować sytuację wewnętrzną – to ułamek procenta eksportu Gazpromu do Europy. Nie można wykluczyć działań ze strony instytucji unijnych w celu udrożnienia istniejących mołdawsko-rumuńskich i mołdawsko-ukraińskich połączeń gazociągowych. Należy jednak pamiętać, że problemy na rynku gazu widoczne są także w Rumunii i na Ukrainie, co może utrudnić sprawne wdrożenie mechanizmu wsparcia dla Kiszyniowa. Wreszcie, nawet uruchomienie importu z Rumunii w obecnych warunkach rynkowych nie będzie oznaczać dostaw gazu tańszego niż rosyjski – podsumowują eksperci.

Źródło: Ośrodek Studiów Wschodnich