icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Perzyński: Paliwa syntetyczne – fanaberia czy konieczność?

Paliwa syntetyczne są wymieniane jako jeden ze sposobów dekarbonizacji tych sektorów gospodarki, które praktycznie od początku uznaje się za najtrudniejsze. Jednak to one stanowią jeden z punktów zapalnych w obecnym sporze o przyszłość europejskiej motoryzacji. Czy są one zatem fanaberią czy koniecznością? – pisze Michał Perzyński, redaktor BiznesAlert.pl.

Czym są paliwa syntetyczne?

W użyciu są różne definicje paliwa syntetycznego. Z jednej strony „syntetyczne” może oznaczać, że paliwo jest wytwarzane sztucznie, w przeciwieństwie do paliw konwencjonalnych, które są zazwyczaj wytwarzane poprzez rafinację ropy naftowej o złożonym składzie na poszczególne frakcje bez chemicznej zmiany składników. W produkcji paliw sztucznych można stosować różne procesy chemiczne. Z drugiej strony „syntetyczny” może być użyty do podkreślenia, że ​​paliwo powstało w procesie chemicznym znanym jako synteza, czyli produkcja wyższego związku z kilku niższych związków. Definicja ta dotyczy w szczególności paliw, w których surowiec jest najpierw rozkładany na gaz syntezowy ze związków niższych (H2, CO itp.) w celu wytworzenia z nich wyższych węglowodorów. Jednak procesy chemiczne mogą być również częścią procesu produkcji paliw konwencjonalnych – na przykład węglowodory o bardzo długich łańcuchach można rozbić na krótsze, takie jak te, które składają się na benzynę czy olej napędowy, poprzez tzw. kraking. W zależności od definicji, tutaj również może nie być możliwe dokonanie wyraźnego rozróżnienia od paliw syntetycznych. Innym przykładem jest biodiesel, który jest wytwarzany z metanolu i triacyloglicerydów, chociaż zachodzi przemiana chemiczna, ale produkt zwykle nie jest zaliczany do paliw syntetycznych.

Paliwa syntetyczne nie są czymś nowym w branży petrochemicznej – ich początki sięgają czasów Republiki Weimarskiej, kiedy firma IG Farben wytwarzała produkt znany jak Leuna-Benzin, od miejscowości, w której powstawał od 1927 roku. Systematyczne badania nad substytutami do produkcji benzyny rozpoczęto w Niemczech od razu po I wojnie światowej. Różne rządy Republiki Weimarskiej stale kwestionowały import ropy ze względu na sytuację gospodarczą i coraz częściej podkreślano potrzebę samowystarczalności, jeśli chodzi o dostawy paliw. W tym samym czasie na całym świecie panowało przekonanie, że globalne zasoby ropy naftowej szybko się wyczerpią w miarę rozpowszechniania się motoryzacji. Dlatego też przy wsparciu państwa naukowcy i firmy poświęcili mnóstwo pracy na badania nad źródłem energii, którego Niemcy miały pod dostatkiem, czyli węglem. Niemiecki chemik Friedrich Bergius zarejestrował pierwszy patent na otrzymywanie wodoru z węgla o wiele wcześniej, bo już w 1913 roku, za zresztą co wraz z Carlem Boschem otrzymał Nagrodę Nobla. Późniejsza historia niemieckich paliw syntetycznych wraz z ze zmianami politycznymi w latach 30. nie jest zbyt chlubna, jednak oddać trzeba, że stanowiło to podstawę do dalszych prac; ważne jest to, że idea samodzielnej produkcji paliw w miejsce importu ropy zyskała wagę polityczną i naukową.

Paliwa syntetyczne wchodzą na rynek

Syntetyczne paliwa neutralne pod względem emisji dwutlenku węgla można wytwarzać na dwa sposoby. Pierwszym z nich jest wykorzystanie dwutlenku węgla lub tlenku węgla wychwyconego z atmosfery lub procesu przemysłowego (Carbon Capture and Storage – CCS – przyp. red.), na przykład przy pracy rafinerii, i synteza ich z zielonym wodorem uzyskanym z wody w drodze elektrolizy przy wykorzystaniu energii ze źródeł odnawialnych. Jedną z firm, która pracuje nad paliwami syntetycznymi, które jednocześnie są neutralne pod względem emisji dwutlenku węgla, jest Bosch. Koncern zwraca uwagę, że około połowa samochodów, które będą jeździły po drogach w 2030 roku, została już sprzedana, większość z silnikami benzynowymi lub wysokoprężnymi, a zatem również starsze pojazdy będą musiały mieć swój udział w ograniczaniu emisji CO2. Produkcja paliw syntetycznych w przyszłych latach będzie rosnąć, będą one mogły mieć zastosowanie w produkowanych obecnie silnikach benzynowych i diesla, więc zmieszane z tradycyjnymi paliwami będą mogły przyczynić się do zmniejszenia emisji CO2. Z punktu widzenia państw, w których przemysł motoryzacyjny odgrywa istotną rolę w gospodarce, jak Niemcy czy Czechy, stanowi to argument, że silników spalinowych będzie można używać jeszcze przez długi czas, w miarę zaostrzania unijnej polityki klimatycznej z biegiem lat.

Na polskim rynku paliwami syntetycznymi chce zająć się PKN Orlen, który po połączeniu z Lotosem, PGNiG i Energą ma zwiększyć swoje moce produkcyjne w tym zakresie, co pomoże mu w dążeniu do neutralności klimatycznej. Mówił o tym dyrektor ds. energetyki Jarosław Dybowski. – Jeśli chcemy wytwarzać wodór, musimy wykorzystywać zieloną energię. Ma być on sposobem magazynowania energii, paliwem do samochodów, czy mieć zastosowanie w procesach petrochemicznych i rafineryjnych. Jeśli połączymy ten wodór z dwutlenkiem węgla, którego mamy nadmiar i nie wiemy co z nim zrobić, możemy produkować paliwa syntetyczne. W tym momencie zaciera się granica pomiędzy energetyką a obszarem paliwowym – powiedział. Podkreślił również, że “paliwa syntetyczne to tak naprawdę zamknięty obieg CO2”. – Dwutlenek węgla będzie wytwarzany na przykład w procesach przemysłowych. Będziemy go wyłapywać i wykorzystywać go do produkcji paliw syntetycznych. W wyniku spalania tych paliw znowu powstanie CO2, które znowu będziemy wyłapywać. Paliwa syntetyczne można wykorzystywać przede wszystkim w lotnictwie. Z punktu widzenia producentów samochodów, przestawianie się na wodór i elektromobilność jest o wiele dłuższą ścieżką niż dostosowanie silników spalinowych do spalania paliw syntetycznych. Jest to przyszłościowe rozwiązanie, jeśli chodzi o rozwój energetyki – ocenił.

Gdzie można zastosować paliwa syntetyczne?

Paliwa syntetyczne mogą przyczynić się do osiągnięcia celu neutralności klimatycznej przede wszystkim w sektorach, które będzie trudno zdekarbonizować za pomocą akumulatorów czy technologii wodorowych. Takimi przykładami są lotnictwo, żegluga i logistyka; biorąc pod uwagę obecne tempo rozwoju technologii, upłynie jeszcze dużo czasu, zanim pojawią się samoloty dalekiego zasięgu lub ogromne kontenerowce napędzane elektrycznie, a być może także pojazdy ciężarowe. W przypadku samolotów pasażerskich, akumulatory potrzebne do wzniesienia maszyny w powietrze i zapewnienia jej wystarczająco dużo mocy, by przelecieć dystans kilku tysięcy kilometrów, byłyby zbyt duże i zbyt ciężkie. Znacznie bardziej prawdopodobne jest pojawienie się samolotu hybrydowego do lotów krótkodystansowych i regionalnych. Airbus, Rolls-Royce i Siemens współpracują nad projektem samolotu, w którym jeden z czterech silników został zastąpiony silnikiem elektrycznym Siemensa o mocy 2700 KM, podłączonym do akumulatorów, które ważą około dwóch ton. Jest nadzieja, że napęd elektryczny może być wykorzystywane do startów, co doprowadzi do zmniejszenia emisji i zanieczyszczenia hałasem. Jednak to loty długodystansowe odpowiadają za 80 procent emisji z lotnictwa, a istniejące technologie nie są w stanie sprawić, że osiągnięty zostanie cel wyznaczony przez Komisję Europejską dla lotnictwa do 2050 roku, a ten zakłada 75-procentową redukcję emisji CO2 i 90-procentową redukcję emisji tlenków azotu. Wydaje się więc, że w tym przypadku najbardziej rozsądnym rozwiązaniem będą paliwa syntetyczne.

Obecnie powstają też prototypy elektrycznych ciężarówek, które zastąpią olej napędowy na krótkich i średnich trasach, ale wydaje się, że tylko Tesla wierzy w elektryfikację długodystansowego transportu drogowego. W 2017 roku firma Elona Muska zaprezentowała model ciężarówki elektrycznej o nazwie Semi, według producenta ma ona zasięg 800 kilometrów, czyli o połowę mniejszy, niż będące obecnie w użytku ciężarówki z silnikami diesla. Ponadto ładowanie baterii pojazdu, by był on zdolny przejechać 640 kilometrów, miałoby trwać zaledwie 30 minut, co jednak spotkało się z krytyką co do tego, czy jest to wykonalne z punktu widzenia fizyki, dlatego bardziej realistycznym rozwiązaniem wydaje się zastosowanie paliw syntetycznych. Podobnie sprawa wygląda, jeśli chodzi o żeglugę – pierwszy na świecie elektryczny kontenerowiec, Yara Birkeland ma mieć pojemność 120 kontenerów. Jest on stosunkowo mały i będzie podróżować powoli na trasie o długości zaledwie 50 kilometrów między portami w Norwegii. Dla porównania, dzisiejsze kontenerowce o tradycyjnym napędzie mogą przewozić 4000 kontenerów, czyli 150 razy więcej, na 400 razy większe odległości z prędkością trzy do czterech razy większą. Aby płynąć bez przerwy z Azji do Europy w 31 dni, taki statek spala ponad 4500 ton paliwa. Aby statek elektryczny odbył tę samą podróż, musiałby przewozić około 100 000 ton akumulatorów litowo-jonowych, co zajęłoby około 40 procent przestrzeni ładunkowej.

Paliwa syntetyczne są wymieniane jako jeden ze sposobów dekarbonizacji tych sektorów gospodarki, które praktycznie od początku uznaje się za najtrudniejsze. Jednak to one stanowią jeden z punktów zapalnych w obecnym sporze o przyszłość europejskiej motoryzacji. Czy są one zatem fanaberią czy koniecznością? – pisze Michał Perzyński, redaktor BiznesAlert.pl.

Czym są paliwa syntetyczne?

W użyciu są różne definicje paliwa syntetycznego. Z jednej strony „syntetyczne” może oznaczać, że paliwo jest wytwarzane sztucznie, w przeciwieństwie do paliw konwencjonalnych, które są zazwyczaj wytwarzane poprzez rafinację ropy naftowej o złożonym składzie na poszczególne frakcje bez chemicznej zmiany składników. W produkcji paliw sztucznych można stosować różne procesy chemiczne. Z drugiej strony „syntetyczny” może być użyty do podkreślenia, że ​​paliwo powstało w procesie chemicznym znanym jako synteza, czyli produkcja wyższego związku z kilku niższych związków. Definicja ta dotyczy w szczególności paliw, w których surowiec jest najpierw rozkładany na gaz syntezowy ze związków niższych (H2, CO itp.) w celu wytworzenia z nich wyższych węglowodorów. Jednak procesy chemiczne mogą być również częścią procesu produkcji paliw konwencjonalnych – na przykład węglowodory o bardzo długich łańcuchach można rozbić na krótsze, takie jak te, które składają się na benzynę czy olej napędowy, poprzez tzw. kraking. W zależności od definicji, tutaj również może nie być możliwe dokonanie wyraźnego rozróżnienia od paliw syntetycznych. Innym przykładem jest biodiesel, który jest wytwarzany z metanolu i triacyloglicerydów, chociaż zachodzi przemiana chemiczna, ale produkt zwykle nie jest zaliczany do paliw syntetycznych.

Paliwa syntetyczne nie są czymś nowym w branży petrochemicznej – ich początki sięgają czasów Republiki Weimarskiej, kiedy firma IG Farben wytwarzała produkt znany jak Leuna-Benzin, od miejscowości, w której powstawał od 1927 roku. Systematyczne badania nad substytutami do produkcji benzyny rozpoczęto w Niemczech od razu po I wojnie światowej. Różne rządy Republiki Weimarskiej stale kwestionowały import ropy ze względu na sytuację gospodarczą i coraz częściej podkreślano potrzebę samowystarczalności, jeśli chodzi o dostawy paliw. W tym samym czasie na całym świecie panowało przekonanie, że globalne zasoby ropy naftowej szybko się wyczerpią w miarę rozpowszechniania się motoryzacji. Dlatego też przy wsparciu państwa naukowcy i firmy poświęcili mnóstwo pracy na badania nad źródłem energii, którego Niemcy miały pod dostatkiem, czyli węglem. Niemiecki chemik Friedrich Bergius zarejestrował pierwszy patent na otrzymywanie wodoru z węgla o wiele wcześniej, bo już w 1913 roku, za zresztą co wraz z Carlem Boschem otrzymał Nagrodę Nobla. Późniejsza historia niemieckich paliw syntetycznych wraz z ze zmianami politycznymi w latach 30. nie jest zbyt chlubna, jednak oddać trzeba, że stanowiło to podstawę do dalszych prac; ważne jest to, że idea samodzielnej produkcji paliw w miejsce importu ropy zyskała wagę polityczną i naukową.

Paliwa syntetyczne wchodzą na rynek

Syntetyczne paliwa neutralne pod względem emisji dwutlenku węgla można wytwarzać na dwa sposoby. Pierwszym z nich jest wykorzystanie dwutlenku węgla lub tlenku węgla wychwyconego z atmosfery lub procesu przemysłowego (Carbon Capture and Storage – CCS – przyp. red.), na przykład przy pracy rafinerii, i synteza ich z zielonym wodorem uzyskanym z wody w drodze elektrolizy przy wykorzystaniu energii ze źródeł odnawialnych. Jedną z firm, która pracuje nad paliwami syntetycznymi, które jednocześnie są neutralne pod względem emisji dwutlenku węgla, jest Bosch. Koncern zwraca uwagę, że około połowa samochodów, które będą jeździły po drogach w 2030 roku, została już sprzedana, większość z silnikami benzynowymi lub wysokoprężnymi, a zatem również starsze pojazdy będą musiały mieć swój udział w ograniczaniu emisji CO2. Produkcja paliw syntetycznych w przyszłych latach będzie rosnąć, będą one mogły mieć zastosowanie w produkowanych obecnie silnikach benzynowych i diesla, więc zmieszane z tradycyjnymi paliwami będą mogły przyczynić się do zmniejszenia emisji CO2. Z punktu widzenia państw, w których przemysł motoryzacyjny odgrywa istotną rolę w gospodarce, jak Niemcy czy Czechy, stanowi to argument, że silników spalinowych będzie można używać jeszcze przez długi czas, w miarę zaostrzania unijnej polityki klimatycznej z biegiem lat.

Na polskim rynku paliwami syntetycznymi chce zająć się PKN Orlen, który po połączeniu z Lotosem, PGNiG i Energą ma zwiększyć swoje moce produkcyjne w tym zakresie, co pomoże mu w dążeniu do neutralności klimatycznej. Mówił o tym dyrektor ds. energetyki Jarosław Dybowski. – Jeśli chcemy wytwarzać wodór, musimy wykorzystywać zieloną energię. Ma być on sposobem magazynowania energii, paliwem do samochodów, czy mieć zastosowanie w procesach petrochemicznych i rafineryjnych. Jeśli połączymy ten wodór z dwutlenkiem węgla, którego mamy nadmiar i nie wiemy co z nim zrobić, możemy produkować paliwa syntetyczne. W tym momencie zaciera się granica pomiędzy energetyką a obszarem paliwowym – powiedział. Podkreślił również, że “paliwa syntetyczne to tak naprawdę zamknięty obieg CO2”. – Dwutlenek węgla będzie wytwarzany na przykład w procesach przemysłowych. Będziemy go wyłapywać i wykorzystywać go do produkcji paliw syntetycznych. W wyniku spalania tych paliw znowu powstanie CO2, które znowu będziemy wyłapywać. Paliwa syntetyczne można wykorzystywać przede wszystkim w lotnictwie. Z punktu widzenia producentów samochodów, przestawianie się na wodór i elektromobilność jest o wiele dłuższą ścieżką niż dostosowanie silników spalinowych do spalania paliw syntetycznych. Jest to przyszłościowe rozwiązanie, jeśli chodzi o rozwój energetyki – ocenił.

Gdzie można zastosować paliwa syntetyczne?

Paliwa syntetyczne mogą przyczynić się do osiągnięcia celu neutralności klimatycznej przede wszystkim w sektorach, które będzie trudno zdekarbonizować za pomocą akumulatorów czy technologii wodorowych. Takimi przykładami są lotnictwo, żegluga i logistyka; biorąc pod uwagę obecne tempo rozwoju technologii, upłynie jeszcze dużo czasu, zanim pojawią się samoloty dalekiego zasięgu lub ogromne kontenerowce napędzane elektrycznie, a być może także pojazdy ciężarowe. W przypadku samolotów pasażerskich, akumulatory potrzebne do wzniesienia maszyny w powietrze i zapewnienia jej wystarczająco dużo mocy, by przelecieć dystans kilku tysięcy kilometrów, byłyby zbyt duże i zbyt ciężkie. Znacznie bardziej prawdopodobne jest pojawienie się samolotu hybrydowego do lotów krótkodystansowych i regionalnych. Airbus, Rolls-Royce i Siemens współpracują nad projektem samolotu, w którym jeden z czterech silników został zastąpiony silnikiem elektrycznym Siemensa o mocy 2700 KM, podłączonym do akumulatorów, które ważą około dwóch ton. Jest nadzieja, że napęd elektryczny może być wykorzystywane do startów, co doprowadzi do zmniejszenia emisji i zanieczyszczenia hałasem. Jednak to loty długodystansowe odpowiadają za 80 procent emisji z lotnictwa, a istniejące technologie nie są w stanie sprawić, że osiągnięty zostanie cel wyznaczony przez Komisję Europejską dla lotnictwa do 2050 roku, a ten zakłada 75-procentową redukcję emisji CO2 i 90-procentową redukcję emisji tlenków azotu. Wydaje się więc, że w tym przypadku najbardziej rozsądnym rozwiązaniem będą paliwa syntetyczne.

Obecnie powstają też prototypy elektrycznych ciężarówek, które zastąpią olej napędowy na krótkich i średnich trasach, ale wydaje się, że tylko Tesla wierzy w elektryfikację długodystansowego transportu drogowego. W 2017 roku firma Elona Muska zaprezentowała model ciężarówki elektrycznej o nazwie Semi, według producenta ma ona zasięg 800 kilometrów, czyli o połowę mniejszy, niż będące obecnie w użytku ciężarówki z silnikami diesla. Ponadto ładowanie baterii pojazdu, by był on zdolny przejechać 640 kilometrów, miałoby trwać zaledwie 30 minut, co jednak spotkało się z krytyką co do tego, czy jest to wykonalne z punktu widzenia fizyki, dlatego bardziej realistycznym rozwiązaniem wydaje się zastosowanie paliw syntetycznych. Podobnie sprawa wygląda, jeśli chodzi o żeglugę – pierwszy na świecie elektryczny kontenerowiec, Yara Birkeland ma mieć pojemność 120 kontenerów. Jest on stosunkowo mały i będzie podróżować powoli na trasie o długości zaledwie 50 kilometrów między portami w Norwegii. Dla porównania, dzisiejsze kontenerowce o tradycyjnym napędzie mogą przewozić 4000 kontenerów, czyli 150 razy więcej, na 400 razy większe odległości z prędkością trzy do czterech razy większą. Aby płynąć bez przerwy z Azji do Europy w 31 dni, taki statek spala ponad 4500 ton paliwa. Aby statek elektryczny odbył tę samą podróż, musiałby przewozić około 100 000 ton akumulatorów litowo-jonowych, co zajęłoby około 40 procent przestrzeni ładunkowej.

Najnowsze artykuły