Na początku szczytu w Katowicach w dokumencie zwanym Regułami Katowickimi, czyli materiale stanowiącym wdrożenie Porozumienia paryskiego znajdowało się ponad 2 tys. punktów spornych. Po intensywnych negocjacjach ograniczono ich liczbę do 600. Nadal jednak trwają prace nt. dokumentu końcowego – poinformowało PAP źródło zbliżone do polskiej prezydencji.
Pierwszy tydzień konferencji w Katowicach poświęcony był pracom na szczeblu technicznym. Negocjacje w tej sprawie prowadzone były przez organy pomocnicze konwencji klimatycznej. Polska prezydencja przewodnictwo nad negocjacjami przejęła w sobotę 8 grudnia. W środę rano polska prezydencja przedstawiła stronom nową propozycję negocjacyjną. Było to spowodowane – jak wyjaśniło źródło – brakiem zdecydowanych postępów w bieżących negocjacjach. Najpierw prezydent COP Michał Kurtyka dał stronom czas do soboty 8 grudnia na wypracowanie jednego dokumentu, następnie przedłużył go o dwa dni. „Mimo postępów w negocjacjach na szczycie klimatycznym w Katowicach, pozostało jeszcze wiele do zrobienia; kluczowe kwestie nie zostały jeszcze rozwiązane” – mówił w środę sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres. Przyznaje to również rozmówca PAP.
„Po pierwszym tygodniu odnotowano znaczny postęp w ponad 30 tematach negocjacyjnych tzw. ścieżkach. Pomimo to pozostało jeszcze wiele do zrobienia. Wypracowane wcześniej dokumenty zostały przekazane do dalszych prac już tylko na szczeblu ministrów” – wyjaśniło źródło. Kurtyka, aby przyspieszyć i usprawnić negocjacje powołał również grupy robocze pod przewodnictwem ministrów obecnych na COP. Tworzą je dwójki ministrów jeden z kraju rozwiniętego drugi z państwa rozwijającego się. Każda dwójka prowadzi negocjacje w innym zakresie tematycznym np. finanse, adaptacja, czy nowe cele po 2020 roku. W środę zakończyła się też polityczna faza Dialogu Talanoa, podczas którego zaapelowano do państw o zwiększenie ambicji klimatycznych, tak by były one zgodne z raportem IPCC. Źródło w prezydencji wskazało, że wciąż trwają ustalenia, w jaki sposób należy odnieść się do raportu IPCC w sprawie globalnego ocieplenia o 1,5 stopnia. Choć żadne państwo nie neguje ustaleń raportu, to różnią się one gotowością do komunikowania jego wyników. IPCC bowiem przestrzega, że globalne ocieplenie na poziomie 1,5 stopnia osiągniemy znacznie wcześniej niż to uprzednio zakładano, bo w 2030 roku. Raport wzywa też do podjęcia większych zobowiązań przez kraje niż to wynika z Porozumienia paryskiego.
Źródło PAP poinformowało ponadto, że kolejnymi obszarami, w których państwa jeszcze się nie porozumiały są transparencja oraz finanse. W pierwszym przypadku chodzi o ustalenie jednolitych zasad raportowania przez poszczególne państwa wypełniania swoich zobowiązań klimatycznych. To z kolei pociąga za sobą kwestie sporne w finansach. Podczas COP w Kopenhadze strony zobowiązały się do przeznaczenia 100 mld dolarów na rzecz państw rozwijających się. Obecnie trwa dyskusja nie tylko o tym, czy rzeczywiście uda się uzyskać tyle środków, ale także na temat ich dostępności czy sposobów wydatkowania. Rozmówca dodał, że w czwartek ministrowie przekażą swoje propozycje do dokumentu końcowego, czyli rule booka. Następnie tekst zostanie skonsultowany ze wszystkimi stronami. Negocjacje, na wzór poprzednich COP-ów, najprawdopodobniej zostaną przedłużone. Tradycją szczytów stało się już, że obrady kończą się w weekend.
Polska Agencja Prasowa