Na temat zamieszania w górnictwie, które jeszcze niedawno miało problemy z nadmiarem zapasów węgla, a teraz paliwa zaczyna brakować – pisze „Parkiet”.
Gazeta giełdy zwraca uwagę, że mimo iż strategia PGG powstał w 2016 r. i była już w tym roku aktualizowana, to założono w niej nierealny plan wydobycia 32 mln ton węgla. „Parkiet” zaznacza, że biorąc pod uwagę ograniczane w ostatnich latach inwestycje we fronty wydobywcze zakładanie takie poziomu wydobycia jest niezrozumiałe.
Z drugiej strony dziennik podkreśla, że trudno również zrozumieć dlaczego nie przewidziano zwiększonego zapotrzebowania na węgiel ze strony energetyki, skoro w dużej mierze zgłosili je udziałowcy PGG.
Jak pisze gazeta giełdy w efekcie atmosfera między PGG a jej udziałowcami robi się coraz bardziej napięta. Źródła zbliżone do górniczej grupy zwracają uwagę, ze kopalnie nie są w stanie zareagować na skokowy wzrost zapotrzebowania na węgiel, czego firmy energetyczne powinny mieć świadomość. Jednak z drugiej strony płyną sygnały, że węglowe spółki powinny się cieszyć ze zwiększonych zamówień i wziąć się do roboty by im podołać, tym bardziej, że to pieniądze z energetyki uratowały górnictwo przed upadkiem.
W ocenie analityków, których cytuje „Parkiet” ta sytuacji doprowadzi do wzrostu importu węgla do Polski. Jednocześnie w ich ocenie w obliczu problemów z zaspakajaniem potrzeb na węgiel na krajowym rynku spółki górnicze będą musiały przyspieszyć inwestycje w wydobycie.
Jak zwraca uwagę Maciej Bobrowski, analityk DM BDM, takie działania widać w PGG, które na inwestycje do 2020 chce wydać 7,2 mld zł. Według niego jeśli na inwestycje i zwiększenie planu wydobywczego zdecyduje się również Bogdanka, to możliwe, iż w drugiej połowie 2018 r. problemy z niedoborem węgla się skończą.
Parkiet/CIRE.pl