Koniec wakacji jest już raczej bliżej niż dalej, ale sezon turystyczny będzie trwał o wiele dłużej. Turystyka staje się teraz zjawiskiem masowym, co z jednej strony świadczy o tym, że wiedzie się nam coraz lepiej, ale z drugiej strony cierpi przez to środowisko naturalne. Wystarczy jednak przestrzegać kilku prostych zasad, by cieszyć się udanym urlopem i mieć czyste sumienie, że nie jest się zbędnym obciążeniem dla i tak już nadwyrężonej planety – pisze Michał Perzyński, redaktor BiznesAlert.pl.
Zjawisko masowe
Podróżowanie nigdy nie było tak proste jak teraz – wewnątrz Unii Europejskiej praktycznie nie ma już granic, rynek usług turystycznych jest coraz większy i bardziej konkurencyjny, lawinowo rośnie też odsetek osób, które mogą sobie pozwolić na zagraniczny wypoczynek. Turystyka staje się coraz ważniejszą gałęzią lokalnych gospodarek w przybrzeżnych, ciepłych albo wypełnionych unikatowymi zabytkami regionach. Z państw europejskich to cały czas Hiszpania jest bezsprzecznym liderem – w 2017 roku odwiedziło ją niemalże 306 milionów turystów. Na drugim miejscu była Wielka Brytania (279 mln), później Włochy (210 mln), Francja (133 mln) i Grecja (89 mln). Dla porównania, w 2017 roku Polskę odwiedziło 16,7 mln turystów – mniej niż Bułgarię (17 mln), ale więcej niż Irlandię (16,4 mln). Turyści najbardziej lubią hiszpańskie Wyspy Kanaryjskie, Baleary, Andaluzję, włoską Wenecję, francuskie Lazurowe Wybrzeże czy chorwacki Adriatyk.
Degradacja
Żeby obsłużyć tak gigantyczną liczbę gości, potrzebna jest budowa całej infrastruktury turystycznej – lotnisk, dworców, dróg i autostrad, restauracji, hoteli. W tym momencie pojawia się pierwszy niejednoznaczny konflikt interesów między chęcią zysku, a troską o środowisko – bo budowa nowych wielkich hoteli zajmujących znaczną przestrzeń powoduje nieodwracalne zmiany w krajobrazie i degradację środowiska przez wyrąb lasów. Przykładowo, kiedy do pustego poza sezonem małego miasteczka na południu Hiszpanii gwałtownie zjeżdża się kilkadziesiąt tysięcy osób, zaburzona zostaje chociażby gospodarka wodna – w ogromnej ilości wodę zużywają mieszkający w hotelach turyści, co nierzadko skutkuje istną powodzią ścieków. Każdy turysta przywozi ze sobą laptopa, telefon, ogląda telewizję, pali światło – to z kolei przyczynia się do niespotykanie dużego zużycia energii elektrycznej. Wzmożony ruch samochodowy sprawia, że w zagłębiach turystycznych nie da się oddychać. Poza tym dochodzi do erozji i skażenia gleb, zmian linii brzegowej nad morzami, cierpią żyjące tam naturalnie zwierzęta.
Overtourism
Wszystko to przyczyniło się do ukucia jeszcze nieprzetłumaczalnego na polski, jakkolwiek zrozumiałego pojęcia „overtourism” – w najogólniejszym sensie jest to zjawisko, kiedy wskutek wzrostu liczby turystów jakość życia dla lokalnych społeczności w znaczący sposób spada. Dotyczy to nie tylko nadmorskich kurortów na południu Europy, ale również dużych miast jak Amsterdam, gdzie notorycznie pijani i załatwiający swoje potrzeby fizjologiczne w miejscach publicznych turyści skłonili władze lokalne wszczęcia kampanii informacyjnej o wymownym tytule „Enjoy and Respect”. Władze Barcelony zakazały budowy nowych hoteli w mieście i walczą z tanimi noclegami dostępnymi za pośrednictwiem aplikacji airBnB. Paryski Luwr bywał czasowo zamykany przez utrudnione warunki pracy dla pracowników, spowodowane tłokiem ludzi pragnących zobaczyć Mona Lisę. Władze Rzymu chcą zakazać siadania na słynnych Schodach Hiszpańskich, bo inaczej nie da się przez nie przejść. Nawet mieszkańcy polskich miast – przede wszystkim Krakowa, ale również Warszawy, Gdańska, Poznania, Wrocławia – potwierdzą, że kończący imprezy o wczesnych godzinach porannych zagraniczni i głośno śpiewający goście są coraz częstszym i uciążliwym zjawiskiem.
Ekoturystyka
Oczywiście każdy ma prawo spędzać urlop jak mu się żywnie podoba, byle nie łamać zasad dobrego wychowania, ale warto zastanowić się jak wykorzystać pieniądze i czas wolny na odpoczynek, jednocześnie balansując zjawisko overtourismu. Tutaj kłania się przeciwne pojęcie ekoturystyki. Polega ona na bardziej świadomym wyborze miejsca, w którym chcemy spędzić urlop, sposobie dotarcia do tego miejsca i sposobie spędzania wolnego czasu. Zastępując na przykład lot samochodem jazdą pociągiem i wybierając bogate przyrodniczo i kulturowo miejsca zamiast wielkich zagłębi turystycznych, które i tak w najbliższych dekadach nie splajtują. Uboższe, dziewicze regiony zachęcają do aktywnej formy wypoczynku, która staje się coraz bardziej atrakcyjna dla zmęczonych pracą za biurkiem mieszkańców dużych, szarych, hałaśliwych miast. Dzięki temu można też przyczynić się do polepszenia warunków życiowych mieszkańców takich regionów – zastępując kompleksy hotelowe nie mniej wygodnymi pensjonatami, a zatłoczone plaże zastępować parkami narodowymi czy krajobrazowymi.
Polacy dysponują coraz większym budżetem na urlop – średnio jest to 3,4 tysiąca złotych. Pieniądze dają przyjemność wyboru, warto więc upiec kilka pieczeni na jednym ogniu – postawić na zatłoczonej plaży o jeden parawan mniej, poznać nowe, mniej oczywiste miejsca, wspomóc ich rozwój, ratować planetę, a przy okazji porządnie wypocząć.