Odpowiadając na obecny kryzys energetyczny, kopalnie węgla brunatnego należące do spółki PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna obecnie produkują maksymalną ilość węgla brunatnego. Andrzej Legeżyński, prezes PGE GiEK uważa, że bezpieczeństwo energetyczne państwa w kontekście sytuacji w Ukrainie, jak również trwającego procesu transformacji energetycznej, zapewnią w okresie przejściowym elektrownie węglowe, będące wówczas w rezerwie. Należy zadbać, aby jednostki konwencjonalne były zawsze dostępne na potrzeby operatora sieci elektroenergetycznej.
– Energetyka konwencjonalna pozostaje podstawą stabilności systemu energetycznego, od jej powstania w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Nasz obecny miks energetyczny bazuje w około 70 procentach na węglu, a energetyka odnawialna wciąż jest branżą rozwijającą się. Aby zmienić te proporcje potrzebne jest przejście z energetyki węglowej na OZE, co w praktyce oznacza, że od węgla należy odchodzić stopniowo, a nie drastycznie – powiedział prezes PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna Andrzej Legeżyński podczas konferencji Energy Business Matchmaking w Karpaczu.
– W obliczu trwającej wojny w Ukrainie, której konsekwencją jest globalny kryzys energetyczny, dostrzegamy renesans węgla, który będzie musiał zastąpić miejsce paliwa przejściowego zaplanowanego wcześniej dla gazu. Nasza spółka, która jest operatorem dwóch największych kopalń węgla brunatnego, odpowiedziała na potrzeby rynku zapewniając paliwo elektrowniom konwencjonalnym w Bełchatowie i Turowie, które łącznie dostarczają do Krajowego Systemu Elektroenergetycznego prawie 27 procent energii elektrycznej. Dzięki dostępnemu surowcowi, możemy odpowiadać na zapotrzebowanie operatora systemu tak aby zarówno w Polsce, jak i w krajach ościennych, energii nie zabrakło. To ważne w kontekście trangranicznym, ponieważ pracujemy w połączonych systemach energetycznych i współpraca na tym polu jest bardzo silna – wyliczał Legeżyński.
– Przewiduję, że do 2044 roku wyznaczonego w koncesji wydobywczej w Turowie będziemy stopniowo zmniejszać obciążenie naszych jednostek lub ewentualnie, czasowo wyłączać poszczególne bloki. Już dziś powinna pojawić się jednak dyskusja, o tym jak dysponować takimi jednostkami wytwórczymi. Bloki energetyczne, które są jeszcze dostępne z punktu widzenia technicznego i dostępności paliw, mogłyby być utrzymywane w rezerwie – przekonywał prezes PGE GiEK. – W Turowie mówimy o zakończeniu produkcji energii elektrycznej w 2044 roku, a w Bełchatowie ten proces ma zakończyć się, zgodnie z założeniami, w 2036 roku. O tym, który docelowo będzie to rok, zdecyduje wypadkowa wydobycia i zapotrzebowanie systemu na stabilną energię, która dziś produkowana jest wyłącznie z węgla. Dlatego kluczowe obecnie są prognozy wydobycia węgla brunatnego w ciągu następnych czterech lat. Wiemy, że proces transformacji energetycznej w Polsce będzie postępował w kierunku zmniejszenia zapotrzebowania na energię elektryczną wytwarzaną w źródłach węglowych, więc zakładam, że wydobycie w Turowie i Bełchatowie zakończy się w czasie zakładanym w koncesjach.
Opracował Wojciech Jakóbik
Raport: Największa elektrownia węglowa w Europie jest do zastąpienia