– Kolejną po LOT, czy Kompanii Węglowej państwową spółką do ratowania może stać się PGNiG. Uwalnianie polskiego rynku gazu dopiero się zaczęło, a już wymyka się spod kontroli na tyle, źe pozycja PGNiG w perspektywie najbliższych lat zdaje się zagrożona. Receptą okaże się podział koncernu? – zastanawia się Justyna Piszczatowska z WysokieNapiecie.pl.
– Polscy konsumenci na tle innych Europejczyków płacą relatywnie drogo. To efekt tego, że jedynym zewnętrznym dostawcą jest Gazprom. Model biznesowy PGNiG opiera się na tym, że dzięki tańszemu krajowemu wydobyciu (zaspokaja ono ok. 30 proc. zapotrzebowania) można obniżyć ostateczną cenę sprzedaży. To zjawisko nazywa się subsydiowaniem skrośnym – informuje dziennikarka. – Dotychczas PGNiG było relatywnie silne, bo dostawało coś za coś: w zamian za zarządzanie dostawami gazu dostawało rynkowy monopol, a wraz z nim gwarancję zbytu po taryfowanych stawkach, możliwość przerzucenia kosztu na odbiorców i niskie podatki od krajowego wydobycia. Jednak teraz priorytetem staje się wymuszane przez UE uwolnienie rynku (choć coraz więcej wskazuje, że jako kraj nie bardzo wiemy, jak ten temat ugryźć), a wszystkie obowiązki „wiszące” na PGNiG pozostają.
– W efekcie szeregu zmian prawnych i administracyjnych, które następują w ostatnich miesiącach, przed PGNiG rysuje się coraz bardziej ponura perspektywa. W horyzoncie kilkuletnim spółce zagrażają: utrata rynku na poziomie hurtowym i detalicznym, nawet do poziomu oznaczającego problem z wywiązaniem się z kontraktów take-or-pay, czyli płacenie za nieodebrany z zewnątrz gaz, utrata marż i przychodów, cięcie pieniędzy na inwestycje, problemy ze sprostaniem oczekiwaniom takim jak np. poszukiwania gazu łupkowego, mniejsze nakłady na rozwój i utrzymanie krajowych złóż, a w efekcie spadek wydobycia na terenie Polski o 4-7 proc. rocznie – wylicza Piszczatowska.
– Według naszych informacji, jedną z propozycji w dyskusji o przyszłości PGNiG może stać się podział koncernu – podaje dziennikarka WysokieNapiecie.pl. – Problem w tym, że do przyszłorocznych wyborów PGNiG z pewnością nie stanie na skraju bankructwa. W związku z tym szanse na to, by rząd skupił się na jej narastających problemach są nikłe. Jak pokazuje przykład Kompanii Węglowej, dopiero kilkaset milionów rocznej straty, widmo bankructwa i zagrożenie tysięcy miejsc pracy, stają się impulsem do realnych działań. A w przypadku PGNiG upływający czas działa na niekorzyść spółki, ponieważ firm, które chciałyby odciąć dla siebie kawałek tego tortu, jakim jest krajowy rynek gazu nie brakuje już dziś, a z pewnością będzie jeszcze przybywać.
Źródło: WysokieNapiecie.pl