Łukaszewska-Trzeciakowska: Jest przestrzeń nie na jeden, a dwa porty instalacyjne offshore w Polsce (ROZMOWA)

1 czerwca 2022, 07:35 Energetyka

– Ważne jest, by w Polsce szybko powstał nie jeden, a dwa porty instalacyjne, przy czym pierwszy już na początku 2025 roku – mówi Anna Łukaszewska-Trzeciakowska, prezes Orlen Neptun i Baltic Power.

Anna Łukaszewska-Trzeciakowska. Fot. Baltic Power.
Anna Łukaszewska-Trzeciakowska. Fot. Baltic Power.

Biznes Alert: Czy morskie farmy wiatrowe mogą pomóc Polsce i naszemu regionowi uniezależnić się od Rosji?

Anna Łukaszewska-Trzeciakowska: Bezpieczeństwo energetyczne Polski i uniezależnienie się od dostaw surowców ze Wschodu to dziś absolutny priorytet. Dlatego intensyfikujemy działania w tym kierunku. Bardzo mocno rozwijamy zero- i niskoemisyjną energetykę, w szczególności morskie farmy wiatrowe, które są najstabilniejszym odnawialnym źródłem energii, ponieważ na Bałtyku zawsze wieje. Chcemy być liderem offshoru. To jeden z kluczowych obszarów inwestycyjnych nie tylko z perspektywy Polski. Istotnie zwiększy bezpieczeństwo energetyczne także państw bałtyckich, zwłaszcza Litwy, Łotwy i Estonii. Państwa te są świadome, że odłączenie ich od systemu elektroenergetycznego BRELL może nastąpić wcześniej niż same zaplanowały. Oznacza to, że dla Litwy, Łotwy i Estonii rozwój morskiej energetyki wiatrowej to kwestia nie tylko ekonomiczna, ale także kwestia bezpieczeństwa energetycznego.

Widzimy potencjał synergii pomiędzy farmami wiatrowymi a produkcją rafineryjną i petrochemiczną.  W Płocku produkujemy kilkadziesiąt ton wodoru z gazu ziemnego. Efektem nowej synergii byłaby produkcja zielonego wodoru która obniżyłaby zużycie gazu ziemnego, obniżałaby emisję dwutlenku węgla przyczyniając się do realizacji strategicznego celu dekarbonizacji naszej produkcji. Wstępne rozmowy na ten temat już trwają. Kabel do elektrolizerów to lepsze rozwiązanie niż rurociągi z wodorem.  PKN Orlen chce być liderem morskiej energetyki wiatrowej, patrzymy szeroko, nie tylko na rynek polski, którego to potencjał może jeszcze wzrosnąć.

Oczywiście, jak każde OZE, morskie farmy wiatrowe potrzebują bilansowania źródłem elastycznym lub magazynem energii, tak aby dla systemu stanowić dyspozycyjne źródło wytwarzania – to kluczowe dla stabilności Krajowego Systemu Elektroenergetycznego. Obecnie najlepszym rozwiązaniem bilansującym moce zainstalowane w źródłach odnawialnych są bloki gazowe, w przyszłości mogą to być SMR-y. Grupa Orlen inwestuje i w jedno, i w drugie.

Czy to bezpieczne rozwiązanie?

Ważne jest to, że jako odpowiedzialny koncern multienergetyczny wiemy, że OZE trzeba bilansować. Trzeba jednak podkreślić, że bezpieczeństwo energetyczne Polski będzie w dużej mierze zależało od dynamiki rozwoju morskich farm wiatrowych. Potencjał wytwórczy polskiej części Bałtyku to nawet 29 GW, ale ostateczny wynik będzie zależał od wszystkich interesariuszy, także branży rybołówczej i wojska. To kompetencje ustawodawcy, który jest odpowiedzialny za wdrożenie odpowiednich regulacji. Liczę na to, że Ministerstwo Infrastruktury niebawem przedstawi uzgodnione plany na III fazę. Z kolei Polskie Sieci Elektroenergetyczne stoją przed decyzją, czy i jak włączyć się w projekty wysp energetycznych.

Jak kryzys energetyczny wpływa na Państwa działania?

Projekt Baltic Power realizowany jest zgodnie z założeniami, mimo niestabilnej sytuacji makroekonomicznej, na którą miała wpływ najpierw pandemia, a następnie konflikt w Ukrainie. Przyjęty harmonogram zakłada instalację turbin w 2025 roku i tego się trzymamy.

Branża offshore wnioskuje o zmiany legislacyjne pozwalające na waloryzację uzyskanej kwoty wsparcia w kontraktach różnicowych z uwzględnieniem inflacji za rok 2021 bez odniesienia do terminu notyfikacji wsparcia w Komisji Europejskiej. Obecnie projekt musi zakładać indeksację kontraktu od roku 2022 z ryzykiem indeksacji od 2023 w przypadku opóźnień w procedurach. Regulacja ta stanowić może kluczowy zewnętrzny element wsparcia dla rentowności projektów offshore.

Dla Baltic Power i – prawdopodobnie – również dla innych projektów, ważne jest też, aby waluta długu była zbieżna z walutą przychodów. Należy zwrócić uwagę, że nie jest możliwe sfinansowanie wszystkich projektów w oparciu o wyłącznie lokalne instytucje bankowe. Wyzwaniem jest również fakt, że znaczna część nakładów inwestycyjnych denominowana jest w euro podczas gdy projekty w Polsce uzyskają przychody w złotych. Prowadzi to do znaczących kosztów zabezpieczenia ryzyka kursowego i w efekcie wzrostu całkowitego kosztu finansowania. Problematycznymi czynnikami są również zawirowania w łańcuchu dostaw oraz dynamika kosztów surowców i materiałów.

Jakie jeszcze bariery utrudniają realizację nowych projektów?

Nigdy nie patrzymy przez pryzmat barier, lecz wyzwań, którym musimy sprostać. Jednym z nich są krótkie terminy. Dziś już wiemy, że w Ministerstwie Infrastruktury są złożone 132 wnioski o nowe koncesje. Wpłynęły od kilkunastu liczących się graczy. To obszerne dokumenty, które wymagają dogłębnej analizy. Tymczasem inwestorzy liczą na szybkie wydanie decyzji lokalizacyjnych w odniesieniu do aukcji zaplanowanych na  2025 i 2027 rok, by móc w nich wystartować. Dla nas najpóźniejszy termin to  trzeci kwartał tego roku, a ministerstwo mówi o końcu roku

Ważne jest też, by harmonogram działań uwzględniał potrzeby wszystkich inwestorów. Chodzi m.in. o to, by badania środowiskowe nie ruszyły jednocześnie na zbyt wielu obszarach, ponieważ utrudni to ich wykonawcom realizację zleceń. Optymalne byłoby stworzenie takiego harmonogramu, który maksymalnie wykorzystywałby polski potencjał, uwzględniał możliwości otoczenia i ekonomiczne interesy państwa. Pamiętajmy przy tym, że firmy z całego kraju podpisały porozumienie sektorowe, którego nadrzędnym celem jest zapewnienie maksymalnego udziału krajowych firm w łańcuchu dostaw dla morskich farm wiatrowych powstających w polskiej wyłącznej strefie ekonomicznej. Obowiązuje nas transparentność i konkurencja w realizowaniu planów strategicznych wynikających z Polityki Energetycznej Polski do 2040 roku.

Jak się Państwo podzielą z ulubionym konkurentem z rynku, czyli PGE Baltica?

Nie możemy z nikim „się dzielić” i nikt rzecz jasna o tym nie myśli. Konkurujemy o koncesje w przejrzystym procesie z wieloma podmiotami, które złożyły wnioski. Każdy z nas chciałby uzyskać jak najwięcej. Jest to jednak zdrowa konkurencja, wymagająca wysiłku i podnosząca jakość projektów. Finalnie skorzysta na tym nie tylko nasza branża, lecz cała polska gospodarka.

Jeżeli zaś chodzi o nasze relacje z Grupą PGE, to jest wiele pól na których współpracujemy. Prowadzimy wspólne rozmowy o porcie instalacyjnym, rozmawiamy z potencjalnymi partnerami o łańcuchach dostaw w ramach Rady ds. offshore. Chcemy  wspólnie osiągnąć cele rozwoju potencjału polskich morskich farm wiatrowych. Jesteśmy po jednej stronie barykady. Jeżeli nie będzie w Polsce portu instalacyjnego i odpowiednich fabryk tworzących komponent krajowy, to trudno będzie wykorzystać koncesje  do skutecznej realizacji inwestycji.

Czy polski port instalacyjny i fabryki będą gotowe w 2025 roku?

Intensyfikujemy działania, mając na uwadze przede wszystkim nasz biznes. Nie zapominamy jednak o impulsie rozwojowym krajowych łańcuchów dostaw, czyli udziale w rozwoju morskiej energetyki wiatrowej polskich podmiotów zainteresowanych wzrostem krajowej gospodarki. Na przykład porozumienie podpisane z General Electric, dotyczące drugiej fazy rozwoju offshore, zakłada realizację inwestycji w Polsce. Zacieśnienie współpracy z Amerykanami będzie możliwie, jeśli zostanie zagwarantowane, że w Polsce powstanie fabryka komponentów, która na konkurencyjnych warunkach zapewni ewentualne przyszłe dostawy dla PKN Orlen. Podobnie rozmawiamy z każdym potencjalnym partnerem, który da impuls do rozwoju polskiej gospodarki.

W Polsce kluczowe jest, żeby powstał przynajmniej jeden port instalacyjny, stanowiący zaplecze w postaci nowych usług, technologii, dostawców komponentów i klientów. To przedsięwzięcie, które pociągnie za sobą kolejne inwestycje w obszarze usług, nowych zakładów przemysłowych. Chcemy, żeby port instalacyjny w Polsce powstał już w 2025 roku i mógł obsłużyć pierwsze inwestycje realizowane na Bałtyku.

Czy póki co kontraktują państwo porty zagraniczne?

Przede wszystkim koncentrujemy się na budowie polskiego portu instalacyjnego. To priorytet. Z pewnością można też znaleźć na mapie potencjalne miejsca budowy jeszcze kilku portów instalacyjnych. Podpisaliśmy wstępne porozumienie, w ramach którego prowadziliśmy rozmowy z PGE i DCT Gdańsk. Kluczowym jest termin realizacji tej inwestycji. Potencjalne opóźnienia w operacyjności portu instalacyjnego zagroziłyby wszystkim inwestycjom pierwszej fazy rozwoju offshore. Przesuniecie harmonogramu wykorzystania portu przez jednego z inwestorów  powoduje opóźnienia u innych, których harmonogramy zakładają instalację nieco później i tym samym zmiana jednego harmonogramu – wymusza zmianę kolejnych. Dodatkowo fakt, że tak wiele krajów ogłasza plany budowy offshore sprawiło, że inwestorzy muszą dostosowywać się do mocy produkcyjnych i terminów dostawców komponentów. Zmiany w harmonogramach są kosztowne, a często po prostu niemożliwe. Dlatego tak ważne jest, by w Polsce szybko powstał nie jeden, a dwa porty instalacyjne, przy czym pierwszy już na początku 2025 roku.

Rozmawiał Wojciech Jakóbik