Piotr Naimski przedstawił jawne informacje na temat projektu Baltic Pipe. Jeżeli się powiedzie, Polska będzie mogła zmniejszyć zakupy z Rosji, które wiążą się z zależnością polityczną.
Baltic Pipe to gazociąg z Polski do Danii, który jest elementem Korytarza Norweskiego. Ma zapewnić dostawy gazu ziemnego z szelfu norweskiego do Polski i jej sąsiadów w Europie Środkowo-Wschodniej. Jednak Polacy mogą doprowadzić do realizacji tego projektu nawet wyłącznie z wykorzystaniem polskiego PGNiG.
W materiałach prasowych biura Naimskiego można przeczytać, że koszty są symetryczne i zależne od potencjalnych korzyści stron, a zatem Gaz-System zapłaci za magistralę „nieco ponad połowę” z szacowanych 1,7 mld euro. Nakłady naszego operatora gazociągów przesyłowych mają wynieść „Zaledwie jedną trzecią” nakładów inwestycyjnych w latach 2017-2022, co ma oznaczać, że nie będzie to duże obciążenie dla budżetu spółki.
Z informacji BiznesAlert.pl wynika, że koszt tłoczni duńskiej mający według danych portalu 65 mln euro, został rozłożony po połowie między Polaków i Duńczyków. To stąd może pochodzić zwrot „nieco ponad” w informacji o kosztach.
Pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski poinformował, że projekt budowy gazociągu Baltic Pipe nie będzie dofinansowany z Narzędzia „Łącząc Europę” (Connecting Europe Facility – CEF). – Nie będzie dofinansowania z CEF dla Baltic Pipe, bo kwalifikują się do niego projekty ekonomicznie nieopłacalne. Baltic Pipe jest dla Polski i Danii absolutnie opłacalny. Wykazało to studium wykonalności – powiedział Naimski.
Przypomniał, że zainteresowanie na 10 mld m3 rocznie wymienione w studium wykonalności jako warunek opłacalności „na 99 procent” się pojawi. Pytany przez dziennikarzy o to, czy PGNiG mógłby sam to zapewnić, odparł: „no właśnie”.
Oznacza to, że w razie potrzeby PGNiG może samodzielnie zakontraktować dostawy 7,5 mld m3 rocznie na okres od 15 lat. Wiązałoby się to być może z koniecznością obniżenia dostaw od obecnych dostawców, ale odbiór surowca z Norwegii miałby ruszyć w 2022 roku, kiedy kończy się kontrakt jamalski na 10 mld m3 rocznie, więc można będzie go zmniejszyć do 2,5 mld m3 rocznie lub w ogóle zrezygnować z dostaw z tego kierunku, w zależności od polskich potrzeb.
W razie pojawienia się zapotrzebowania na wystarczającą ilość, a biuro Naimskiego podaje, że zgodnie z warunkami open season potrzeba 7,5 mld m3 rocznie na okres 15 lat, dojdzie do realizacji Baltic Pipe w ramach Szybkiej Ścieżki Projektu w celu uruchomienia dostaw do 1 października 2022 roku. W razie niewystarczającego zapotrzebowania, najwcześniejsza data uruchomienia dostaw to 1 października 2024 roku. Na początku października każdego roku rozpoczyna się rok gazowy.
W drugiej fazie open season, która odbędzie się od 5 września do 24 października tego roku, będą preferowane umowy na dłuższą rezerwację, czyli do 15 lat. W drugiej fazie wezmą udział podmioty, które zgłosiły się w pierwszej, ale będą mogły do nich dołączyć także nowe.
Po zakończeniu obu faz open season dojdzie do tzw. testu ekonomicznego, który na podstawie wyników procedury pozwoli ustalić opłacalność Baltic Pipe.
Z tego względu najpóźniej do 30 listopada 2018 roku strony są zobowiązane do podjęcia ostatecznej decyzji inwestycyjnej, która da możliwość pozyskania pozwolenia na budowę. – Z dużym prawdopodobieństwem podjęcie pozytywnych decyzji inwestycyjnych przez strony w 2018 roku będzie gwarantowało powstanie Baltic Pipe – czytamy w materiałach ministerstwa.
Celem umowy o budowie Baltic Pipe jest jego ukończenie w 2022 roku. Umowa wejdzie w życie pod warunkiem podjęcia pozytywnych decyzji inwestycyjnych.
Trwają już prace zmierzające do wytyczenia trasy podmorskiej odcinka gazociągu przez Morze Bałtyckie. Będzie zależał od raportu oddziaływania na środowisko. Raport ma zostać ukończony pod koniec przyszłego roku.