Ukraina jest między młotem a kowadłem i może podpisać pakt z diabłem

10 września 2024, 07:25 Bezpieczeństwo

Śmiała ukraińska ofensywa w obwodzie kurskim podnosi na duchu przyjaciół Ukrainy, ale nie jest to raczej polityczny gamechanger. Polska racja stanu to rzecz jasna trwanie przy Ukrainie do samego końca, wspieranie jej politycznie, moralnie, czy wojskowo, natomiast logika nakazuje zacząć zastanawiać się nad kilkoma rzeczami, które nie są przyjemne, ale mogą się pojawić na scenie politycznej.

Kijów. Źródło: freepik
Kijów. Źródło: freepik

Ukraiński pakt z diabłem

Po pierwsze, co jeśli Ukraina zostanie zmuszona do zawarcia zgniłego paktu z Rosją, i jak taki pakt mógłby wyglądać? Zamrożenie de facto konfliktu zapewne będzie oznaczało powtórkę z rozrywki za 5-10 lat po przegrupowaniu Rosji, zwłaszcza po zniesieniu sankcji, a potem ponowną inwazję tylko już znacznie lepiej przygotowaną, zorganizowaną oraz dowodzoną.

Historia pokazuje, jak Rosjanie traktują porozumienia. Jeśli będą mogli, jeśli im się pozwoli, to złamią je bez mrugnięcia okiem. Z Putinem czy bez u władzy. Ustanowienie z Donbasu jakiegoś drugiego Nadniestrza będzie w zasadzie pewnie oznaczać brak wejścia do NATO Ukrainy. Żaden kraj na miejscu Ukrainy nie zgodziłby się też, nie powinien zgodzić, ani na redukcję armii do 80.000 choćby w sytuacji, gdy armia Ukrainy będzie musiała jakoś zagospodarować swoich żołnierzy po demobilizacji ani redukcję sprzętu. Ukraina w roku 2024 nie jest tym samym krajem, którym była w 2022 roku.

Po drugie, na ile realny jest powrót do business as usual z Rosją przy niesprzyjających wiatrach polityki? Polscy decydenci muszą przygotować się też na takie scenariusze, że za rok, czy dwa, dojdzie do spotkania na szczycie liderów niemieckich, na przykład już z AfD (obecnie mainstream niemiecki odrzuca jakiekolwiek sojusze z AfD, ale czy tak będzie zawsze?) z Donaldem Trumpem, którzy będą rozmawiali o perspektywach Europy Wschodniej, a nie tylko Ukrainy.

Można snuć scenariusze i takie, że w dłuższej perspektywie doszłoby do jakiegoś silniejszego wstrząsu w Rosji, ale nie sądzę, by oznaczało to ani rozpad, ani poważniejszą zmianę kierunku decydentów kremlowskich. Na rozpad Rosji nie pozwolą zresztą tak czy inaczej Chiny. Rosja jest wygodnym instrumentem dla Pekinu, choćby po to by testować zachód, ale przestanie nim być, gdyby się rozpadła na małe państewka, skorumpowane do cna, rządzone przez różne kliki ze służb i mafii.

Wielka Smuta po wypędzeniu polskiej załogi z Kremla skończyła się nadejściem Romanowów. Upadek Imperium Rosyjskiego przyniósł jednak Stalina, a po upadku Związku Radzieckiego (co do dzisiaj przez sporą część Rosjan jest uważane za tragedię narodową) pojawił się Władimir Putin. Reszta, jak to mówią, jest już historią. To oczywiście uproszczenie, natomiast raczej niestety należałoby myśleć o Europie z Rosją, niż bez niej. Zarówno powinien o tym myśleć Kijów (i jestem pewien, że w Kijowie myśli się już o tym, jak będą wyglądały relacje Kijowa z Moskwą po wejściu Ukrainy do Unii Europejskiej, także gdyby nie doszło do kolejnej wojny za 5-10 lat).

Kiedy (a pewnie dojdzie) dojdzie do podpisania paktu z Kremlem, Polacy muszą być gotowi na różne jego wersje, także z uwagi na nasze nadzieje biznesowe na zarobienie przy odbudowie Ukrainy. Począwszy od takiej, gdzie Ukraina zostaje zmuszona do oddania Donbasu w zamian za możliwość wejścia do Unii Europejskiej, i wprowadzenia jakiegoś rodzaju finlandyzacji kraju, albo szerokiej autonomii dla regionów. Trzeba przeanalizować na spokojne różne scenariusze, od poszerzenia autonomii regionów w Ukrainie po sytuację, w której Ukraina do NATO po prostu nie wejdzie ani teraz, ani w dającej przewidzieć sie przyszłości.

A jeśli wejdzie i do Unii, i do NATO, jaka będzie nasza pozycja w takim układzie? I co zrobić, żeby była jak najsilniejsza w sytuacji gdy mamy sporo punktów spornych z Ukrainą, a może pojawić niesprzyjająca konstelacja u nas samych, pchająca nas także na kurs kolizyjny z głównymi siłami w Brukseli. Okres prezydencji w 2025 to moim zdaniem dobry moment na wypracowanie sobie przyszłości i dobrych relacji ze wszystkimi, z Ukrainą łącznie.

Ukraina na wejście do NATO i Unii Europejskiej zasługuje jak mało kto, należy jednak przygotować się także i na ten scenariusz, który jest najgorszy. Że decydenci zachodni błędnie uznają, że nie należy wpuszczać Ukrainy do NATO bo doprowadzi to do zaognienia i tak napiętych stosunków z Rosją, albo wręcz wojny pełnoskalowej z NATO, choć właściwą drogą jest wspieranie Kijowa tak długo jak trzeba, i czym trzeba, wzmacniając w ten sposób presję na Rosję, także umożliwiając Ukrainie obronę poprzez korzystanie ze sprzętu zachodniego na terytorium wroga.

Rosnąca rola Południa. Chińskie gwarancje?

 W kontekście pojawiających się ostatnio w mediach doniesieniach o próbach powrotu do negocjacji z Putinem warto rzucić okiem na kwestie Globalnego Południa. Chociażby z racji zmian klimatycznych rola Globalnego Południa będzie rosnąć.

Ukraina wydaje się zaczyna rozumieć, a nie jestem pewien na ile my jako państwo rozumiemy, że sytuacja na południu globu wpływa bezpośrednio na zaangażowanie świata w inne rejony, a Rosja, jako gracz globalny także tam działa destabilizując, kolonizując politycznie, poszerzając swoje wpływy i rywalizując o nie z Chinami. Ukraina też już próbuje działać globalnie, a my, jeśli nie chcemy wypaść z odbudowy Ukrainy, bo to są systemy naczyń połączonych, także powinniśmy śledzić ruchy polityczne na południu globu i układ sił między Rosją a Kijowem. Polskie firmy o odbudowę Ukrainy mogą lada moment rywalizować nie tylko z niemieckimi czy francuskimi koncernami, ale także graczami z Indii, RPA czy Chin.

Plan pokojowy Kijowa może zresztą obejmować szersze porozumienie uwzględniające stabilizację polityczną globu w zamian za pewne ustępstwa, czy to wojskowe czy terytorialne. Kiedy siadłem do tego tekstu ukraiński prezydent ogłosił, że ma plan pokojowy obejmujący sprawy globalne, który najpierw zamierza przekazać nie tylko prezydentowi Bidenowi, ale także jego możliwym następcom. Dobrze to świadczy o wyczuciu Zelenskiego, a sam plan może być podstawą do stworzenia nowej architerktury globalnego systemu bezpieczeństwa, co zainteresuje i wschód, i zachód, i południe.

Potrafię sobie wyobrazić na przykład sytuację kiedy częścią planu pokojowego w ramach globalnego przetasowania układu sił byłaby sytuacja, w której Ukraina razem z na przykład Indiami, Brazylią czy RPA dołączyłaby do Rady Bezpieczeństwa ONZ jako reprezentant Europy Wschodniej. Od dawna mówi się o reformie ONZ, zakończenie wojny w Ukrainie mogłoby oznaczać pojawienie się momentu na stworzenie nowego porządku światowego uwzględniającego także budowę systemu bezpieczeństwa w taki sposób, aby nie pojawiła się kolejna wojna z Rosją w tle.

Drugim pomysłem, jaki Ukraina oraz zachód mogłyby rozważyć w zamian za jakąś formę zrzeczenia się kontroli nad częścią terytoriów i formę neutralności to powrót do posiadania przez Ukrainę broni jądrowej. Atomowy arsenał mógłby stanowić ostateczny straszak w ramach systemu nowych gwarancji. Dołączenie do nuclear-sharing bez dołączania do NATO przy jednoczesnym opracowaniu modelu samoobrony na wzór art 5.

Inne rzeczy, takie jak wymiana więźniów, oddanie elektrowni Zaporoskiej czy status Krymu są prostsze do ustalenia. W przypadku Krymu można by skorzystać zresztą z chińskich wzorców opracowanych jeszcze przez Deng Xiaopinga, w ramach jakiejś mutacji jeden kraj, dwa systemy. Specjalny region autonomiczny Krym byłby w takim układzie odpowiednikiem Hongkongu. Same Chiny zaś mogły by swoim autorytetem oraz możliwością wywierania wpływu na Rosję być gwarantem, ze porozumienia tym razem przynajmniej chwilowo będą respektowane.

Jan Żerański

Dwie twarze atomu w wojnie rosyjsko-ukraińskiej: Kursk i Zaporoże