W naszym wspólnym europejskim interesie leży to, by do zamknięcia ostatnich niemieckich elektrowni jądrowych w ogóle nie doszło, tym bardziej, że w czasie walki z każdą wyemitowaną toną CO2 do atmosfery jest to zbrodnia klimatyczna, za którą zapłacimy wszyscy – mówi posłanka Partii Razem Paulina Matysiak w rozmowie z BiznesAlert.pl.
BiznesAlert.pl: Delegacja Partii Razem udała się do Berlina, złożyli Państwo wizytę w niemieckim Ministerstwie Gospodarki i Klimatu. Jaki był cel tej podróży?
Paulina Matysiak: Przyjechaliśmy do Niemiec żeby odwiedzić w Berlinie jeden z zagranicznych okręgów naszej partii. To część wakacyjnej trasy, podczas której odwiedzamy kolejne struktury terenowe, w tym także zagraniczne. W objeździe biorą udział posłanki i członkowie Zarządu Krajowego. Na naszej liście jest prawie czterdzieści miejscowości: od Gdyni po Rzeszów, od Zielonej Góry po Białystok. Z zagranicznych miast nasza delegacja pojechała do Berlina, wybiera się także do Londynu. Za nami już spotkania w Bielsku-Białej, Częstochowie, Kielcach, Gorzowie Wielkopolskim, Zielonej Górze, Lublinie, a to nawet nie połowa wszystkich spotkań.
Zaproponowali Państwo, by Niemcy wydzierżawili pozostałe elektrownie jądrowe Polsce. Jak ma działać takie rozwiązanie?
W sprawie bezpieczeństwa energetycznego i zwalczania przyczyn globalnego ocieplenia nie możemy sobie pozwolić na załamywanie rąk i narzekanie, że jest na coś za późno. Przeciwnie, musimy robić wszystko, co w naszej mocy, żeby od paliw kopalnych odchodzić na rzecz zielonej energii wspieranej przez atom. Tutaj musimy zawsze mieć w pamięci kontekst globalny – zamykanie elektrowni jądrowych po to, by otwierać nowe węglowe nie jest sprawą tylko i wyłącznie Niemiec, ale całego świata. Zastępowanie energii jądrowej energią ze spalania węgla stoi w sprzeczności z wyznaczonymi przez Unię Europejską celami klimatycznymi, a także w naglącej potrzebie uniezależnienia się od rosyjskich surowców. Szczęśliwie najnowsze doniesienia prasowe wskazują, że najprawdopodobniej Niemcy zmienią termin zamknięcia swoich elektrowni jądrowych. W naszym wspólnym europejskim interesie leży to, by do ich zamknięcia w ogóle nie doszło, tym bardziej, że wyłączanie sprawnych elektrowni atomowych w czasie walki z każdą wyemitowaną toną CO2 do atmosfery to zbrodnia klimatyczna, za którą zapłacimy wszyscy. Z czystej odpowiedzialności za nasz wspólny los nie możemy pozwolić na ani jedną sprawną elektrownię atomową, która będzie bezczynnie niszczeć.
https://twitter.com/PolaMatysiak/status/1548617163782737921?s=20&t=e4t-C2jqS8gVxxcUdHNfOw
Czy uważa Pani, że różnica zdań Niemiec i Polski ws. ujęcia atomu w unijnej taksonomii może być przyczyną sporów w przyszłości?
Ta różnica zdań jest przedmiotem dyskusji już teraz i prawdopodobnie będzie w przyszłości, chyba że Niemcy wreszcie porzucą szkodliwy model klimatyczny oparty o miks OZE oraz gazu zamiast atomu. W demokracji spór i debata są na porządku dziennym, więc trzeba przekonywać i wywierać presję na naszych niemieckich sąsiadów, aby swoją politykę w tym zakresie zmienili. Co prawda nowa unijna taksonomia dopuszcza wykorzystywanie gazu, ale naszą politykę energetyczną musimy prowadzić przede wszystkim ze świadomością odpowiedzialności nie tylko za los nasz, ale także przyszłych pokoleń, a rozwój energetyki jądrowej pozwoli nam zdekarbonizować to, do czego OZE nie wystarczy. Tutaj warto podkreslić, że w Niemczech, podobnie jak w Polsce, przeważa społeczne poparcie dla korzystania z energii jądrowej, z tym, że w Niemczech silniejszy jest głos krytyczny wspierany przez aktualny skład rządzącej większości. To nie są jednak różnice nie do zasypania, pracujemy więc jak możemy, aby i niemiecki rząd się przeprosił z atomem.
Do której frakcji politycznej w Niemczech jest Partii Razem najbliżej, jeśli chodzi o postulat utrzymania energetyki jądrowej w systemie?
Tutaj musimy pamiętać, że w kwestii podejścia do atomu nie wyczerpuje się cała polityka energetyczna i stanowisko w sprawie energetyki jądrowej nie świadczy jeszcze o wszystkim. Naszym naturalnym partnerem do współpracy jest oczywiście niemiecka lewica, choć ubolewamy nad tym, że bliscy nam zwłaszcza po agresji Rosji Zieloni nadal utrzymują dogmatyczne stanowisko przeciw energetyce jądrowej. Nie pozostaje nam tu nic innego niż przekonywać i wywierać presję na naszych sąsiadach. Liczymy przy tym na to, że podobnie jak fińscy Zieloni zmienią oni w końcu zdanie co do tego niskoemisyjnego źródła energii i zdecydują się ją zatrzymać. Rozumiemy, że to stanowisko bierze się z głębokich tradycji Buendnis90/die Gruenen i ma źródło w historycznych traumach niemieckiego społeczeństwa, które w Polsce mogą być są niezrozumiałe. Rzecz w tym, że polityki nie należy prowadzić na podstawie sentymentów, tylko w oparciu o naukowe fakty i to tam trzeba szukać konsensusu. Proszę zauważyć, że niemiecki rząd ustami swojej rzeczniczki ogłosił, że jeszcze raz wezmą pod rozwagę kwestie elektrowni atomowych i dopuszczają ponowne ich włączenie. Nie oglądając się na Niemcy to samo powinniśmy robić w Polsce – porzucić jałowe ideologiczne spory i zabrać się za transformację energetyczną opartą o OZE wspierane i uzupełniane przez atom. Im szybciej dojdziemy do takiej struktury naszej energetyki tym szybciej będziemy cieszyć się tanim i ekologicznym prądem, jednocześnie znacznie wzmacniając naszą energetyczną suwerenność. To rozwiązanie jest niewątpliwie najlepsze w naszej obecnej sytuacji. Tu się nie ma co więcej zastanawiać, tylko trzeba działać, także wspólnie z naszymi sąsiadami. Bez dyskusji i dialogu z Niemcami w sprawach energetyki i wykorzystania np. istniejących elektrowni jądrowych w Niemczech czy to w drodze dzierżawy jak sugerujemy czy innych nowoczesnych metod pozyskiwania energii z atomu, metod wymiany, handlu, dystrybucji energii między sąsiadami w Europie tak bliskimi jak Polska i Niemcy nie mamy szans na rozwiązanie problemu zbliżającej się do nas katastrofy klimatycznej. Postawienie na atom jako pewny element uzupełniający zieloną energię jest także oczekiwaniem wychodzącym od ruchów młodych ludzi organizujących się, by artykułować swoje żądania wobec polityków (np. Fridays for Future). Ich zdanie też musimy brać pod uwagę – jesteśmy im to winni, bo przecież to także ich przyszłość dzisiaj kształtujemy.
Czy w ramach opozycji demokratycznej w Polsce, próbują Państwo znaleźć wspólne stanowisko ws. atomu?
Z pewnością agresja Rosji pod koniec lutego tego roku na Ukrainę powinna nam wybić z głowy strategię nieskutecznej transformacji opartej na modelu „OZE + gaz”. Do przeprowadzenia transformacji energetycznej i odejścia od paliw kopalnych niezbędny jest rozwój energetyki jądrowej. Jest on kluczowy obok odnawialnych źródeł energii w czystym miksie. Tutaj nikt nie musi nam wierzyć na słowo – wystarczy zajrzeć do raportów IPCC, które wprost wskazują, że atom jest niezbędny do skutecznej transformacji energetycznej, która może zatrzymać bieg w kierunku klimatycznej przepaści. Inwestycja w energetykę atomową to jednak ogromny projekt, który wymaga ciągłości i stabilności, także wykraczając poza kadencję tej czy innej władzy. To czego w Polsce brakowało przez ostatnie lata to plan, którego mogłyby się trzymać i go realizować kolejne rządy. Nie stać nas na marnotrawienie środków, nie mamy czasu, by budowę elektrowni jądrowej dłużej odwlekać. Nie możemy sobie pozwolić na drugi Żarnowiec. Przy czym powtórzmy raz jeszcze, to nie jest tak że zbudujemy jedną czy dwie elektrownie atomowe i transformację mamy za sobą. Energia jądrowa to tylko część docelowego miksu, a inwestycje w elektrownie atomowe to tylko niektóre z dużych projektów infrastrukturalnych. Takich inwestycji musi być więcej, choćby w morskie farmy wiatrowe czy w nowoczesny, wydajny i niskoemisyjny transport, w szczególności kolej. Przed nami wiele pracy, a atom to jeden z wielu z aspektów transformacji, którą trzeba zacząć wreszcie realizować znacznie bardziej dynamicznie niż dotychczas.
Rozmawiał Michał Perzyński
Matysiak: Polska potrzebuje co najmniej trzech elektrowni jądrowych (ROZMOWA)