Najważniejsze informacje dla biznesu

Oddaję głos delegatom rządu RP. Konferencja klimatyczna ONZ w Bonn przed COP 21 w Paryżu

KOMENTARZ

Hanna Schudy*

Polska delegacja na konferencji klimatycznej ONZ w Bonn reprezentuje interesy rządu RP i stoi na stanowisku, że wiodącym źródłem energii w Polsce pozostanie węgiel. Tymczasem niektóre kraje rozwijające się, doświadczające zmian klimatu, zdecydowały się na znaczącą redukcję emisji gazów cieplarnianych. Jaka będzie rola Polski w międzynarodowych staraniach na rzecz ochrony klimatu w Paryżu na COP 21 oraz w ciągu kolejnych lat?

Podczas negocjacji ONZ na większość spotkań delegatów nie ma wstępu dla obserwatorów. Negocjacje odbywają się za zamkniętymi drzwiami. Organizacje pozarządowe i przedstawiciele społeczeństwa obywatelskiego zostali wyproszeni z głównych obrad drugiego dnia negocjacji w Bonn. Reakcją był m.in. happening  „KEEP US IN THE ROOM”.  („Zostawcie nas na sali obrad”). Organizacje pozarządowe wypowiadają się zatem wyraźnie i wprost, nie tylko w przestrzeni Światowego Centrum Konferencyjnego w Bonn, gdzie odbywają się negocjacje przed COP21 w Paryżu, ale też w relacjach prasowych. Na organizowanych konferencjach bez ogródek mówi się, że poszczególne kraje bądź grupy krajów takie jak np. OPEC czy Australia wspierają paliwa kopalne a nie porozumienie klimatyczne. Z kolei np. Kenia jest jednym z państw, z którego przykład mogą brać kraje rozwinięte jeżeli chodzi o redukcję emisji gazów cieplarnianych. Ze strony organizacji pozarządowych z całego świata, jednak szczególnie z tych europejskich, słychać też mocne wypowiedzi na temat Polski. Otóż nasz kraj postrzegany jest jako jeden z najbardziej konserwatywnych, jeżeli chodzi o podejście do kopalnych źródeł energii i redukcję gazów cieplarnianych. Z kolei zdaniem polskich delegatów trudno ocenić na jakich konkretnie podstawach osoby te opierają swoje zdanie. Jedno jest pewne – nie jest to opinia odosobniona. Chcąc zrozumieć to zjawisko, ale też obecną politykę Polski wobec COP 21 w Paryżu postanowiłam porozmawiać z przedstawicielami delegacji naszego kraju.

Trzeba na samym wstępie zaznaczyć, że zespół reprezentujący Polskę jest stosunkowo liczny pod względem ekspertów z tak skomplikowanej dziedziny jaką jest polityka klimatyczna. Polskę reprezentuje grupa wydelegowana przez Ministerstwo Środowiska, Ministerstwo Spraw Zagranicznych oraz Ministerstwo Finansów. Jej stanowisko jest zależne od rządu, a ten jak wiadomo, może się zmienić do czasu konferencji w Paryżu. Rząd polski jest też pochodną wyborów obywateli. Co prawda korpus specjalistów powinien zostać ten sam, jednak jak już zostało wielokrotnie podkreślone przez przedstawicieli partii PiS, Polska będzie chciała rewizji pakietu klimatycznego, nawet jeżeli wydaje się to być formalnie niemożliwe. A zatem kto będzie nas reprezentować na konferencji w Paryżu? Tego nie można dziś przewidzieć. Jednak stanowisko Polski, przynajmniej w odniesieniu do klimatycznych negocjacji ONZ,  nie powinno się zmienić.  Jeżeli zatem pewne kwestie są znane i raczej nie ulegną zmianie, warto wiedzieć co na temat przypisywanego Polsce „konserwatywnego” i „blokującego” stanowiska mają do powiedzenia delegaci.

Przede wszystkim na pytanie odnośnie „złej marki” Polski uzyskałam odpowiedź, że jest to raczej stanowisko formułowane ze strony organizacji pozarządowych.  Zdaniem polskich delegatów, przedstawiciele delegacji innych krajów mają raczej inne zdanie na ten temat a sama współpraca z Polską układa się im dobrze. Z kolei o znaczeniu i pozytywnej roli naszego kraju na gruncie UNFCCC może świadczyć to, że Polska w ciągu ostatnich lat była dwukrotnie gospodarzem szczytu klimatycznego – w Poznaniu COP 14 oraz COP 19 w Warszawie. Według polskich delegatów Polska zgłosiła się, a następnie została oficjalnie nominowana do tej roli nieprzypadkowo – „umieliśmy podołać tak ogromnemu przedsięwzięciu logistycznemu, poza tym jesteśmy uznani za jednego z ważniejszych strategicznie aktorów w zakresie polityki klimatycznej”. Nasz kraj jest z pewnością  w sytuacji, która nie ułatwia rozwiązań w tej dziedzinie. Polska energetyka w 90% opiera się na węglu i  jak usłyszałam: „ze względów zarówno historycznych jak i geologicznych naturalnym jest, że ten sektor jeszcze długo opierać się będzie na węglu”. Energetyka jest dodatkowo kluczowa dla przemysłu i gospodarki. Poza tym energetyka i przemysł oparte na węglu od lat stanowią też ważną kwestię polityczną, przez co problem ten nie zawsze rozpatrywany jest tylko z czysto ekonomicznego punktu widzenia. Polityka klimatyczna i stanowisko Polski w jej sprawie są również zależne od decyzji politycznych i opinii publicznej. Jednakże, jak wiemy, premier Ewa Kopacz zgodziła się w 2014 r. na unijny pakiet klimatyczny po 3 latach wetowania przez polski rząd i ogłosiła, że czas finansowania kolejnych, nowych inwestycji węglowych się skończył.

Szefowa delegacji polskiej na negocjacjach klimatycznych ONZ Katarzyna Snyder oceniła obecne przygotowane porozumienie: „Konferencja COP 21 w Paryżu będzie początkiem nowej, ale też trudnej drogi. Kończy się czas obowiązywania protokołu z Kioto, którym nieobjęci byli najwięksi obecni emitenci gazów cieplarnianych. Dotychczas wiążącymi zobowiązaniami prawno-międzynarodowymi w zakresie redukcji emisji objęte były kraje, które odpowiadały tylko za 12% światowych emisji. Była to głównie Unia Europejska. Teraz się to zmieni, ponieważ postanowieniami porozumienia paryskiego objęte będą wszystkie kraje świata. Już dzisiaj deklaracje redukcyjne (INDC) złożyły kraje odpowiedzialne za ok. 90% światowych emisji. Podczas negocjacji gra toczy się m.in. o poziom i trwałość deklaracji redukcyjnych. Kolejnym kluczowym punktem jest kwestia wsparcia finansowego i technologicznego tak dla realizacji tych redukcji jak i dla adaptacji do zmian klimatu. Negocjatorzy pracują też nad zapisami o monitorowaniu, raportowaniu i weryfikacji zadeklarowanych działań państw. Ważne jest bowiem, aby można było budować wzajemne zaufanie oraz wzmacniać transparencję działań widząc, że wszystkie strony w pełni realizują zadeklarowane zobowiązania. Zrozumiałe jest zatem, że dla Polski porozumienie w Paryżu będzie bardziej korzystne, tak pod względem ograniczania zmian klimatycznych jak i wyrównywania szans gospodarek objętych celami redukcyjnymi. Wcześniej bowiem przystąpiliśmy, w ramach UE, do protokołu z Kioto, ale jednocześnie zabrakło w nim udziału takich emitentów jak USA czy Chiny”.

Zdaniem polskich delegatów na  niekorzystną opinię dotyczącą Polski wpływ może mieć również to, że nasza delegacja w zdecydowanym stylu „broni interesów kraju”. Bywa bowiem, że niektóre strony podczas negocjacji działają bardzo miękko, obawiając się głównie o swoja reputację. Tymczasem polscy negocjatorzy negocjują w sposób bezpośredni i stanowczy, broniąc stanowiska, które nie zawsze jest popularne szczególnie wśród organizacji pozarządowych. Niskoemisyjna transformacja polskiej energetyki i gospodarki wymagać będzie bowiem poniesienia ogromnych nakładów. Według naszych delegatów zrozumiałe jest więc, że nasz kraj „oczekuje sprawiedliwego potraktowania, a więc uwzględnienia naszej specyficznej sytuacji”. Poza tym zostało podkreślone, że na tą wyjątkową sytuację wpływ ma to, że Polska ze względu na swoje położenie geograficzne oraz zasoby geologiczne jest silnie związana z węglem. Stąd plany całkowitej dekarbonizacji są po prostu na tym etapie „niemożliwe do zrealizowania”. Dodatkowo, jak twierdzą delegaci,  trzeba zwrócić uwagę na fakt, że Polska „nie posiada takich możliwości w zakresie odnawialnych źródeł energii jak słońce czy wiatr jak np. Dania, która może pozwolić sobie na produkcję prądu z wiatru a nawet przejście w 100% na energetykę opartą na źródłach odnawialnych”. Z kolei w przypadku Niemiec, które prowadzą negocjacje w ramach UE, na „transformację energetyczną przeznaczono tam ogromne subsydia”. To wszystko sprawia, że sytuacja w Polsce jest diametralnie inna. Polityka klimatyczna Polski polegałaby raczej na neutralizacji emisji poprzez np. ochronę lasów, przeciwdziałanie wylesianiu, zwiększanie efektywności energetycznej. Innym sposobem wprowadzenia redukcji emisji gazów cieplarnianych są według polskiego rządu „niskoemisyjne źródła energii takie jak gaz, atom, biomasa i do pewnego stopnia wiatr i słońce. Ważne jest także inwestowanie w technologie ograniczające emisje dwutlenku węgla”. Tak więc Polska skutecznie „dba o własne interesy” i nie chce dopuścić do tego, abyśmy byli porównywani do takich krajów jak Niemcy, które nie tylko są krajem bogatszym, ale też społeczeństwo niemieckie ma inne priorytety. Stanowisko polskiego rządu jest więc uzależnione od polityki i preferencji wyborców. Zdaniem delegatów dla przeciętnego Polaka, czyli też potencjalnego wyborcy, liczy się istotnie spełnienie potrzeb materialnych takich jak np. własne mieszkanie, samochód, możliwość wyjazdu na wakacje i niskie rachunki. Poza tym transformacja energetyczna będzie kosztować podatnika sporo pieniędzy tak więc można się domyślić, że ta problematyka jest nie tylko skomplikowana, ale też postrzegana jako coś kosztownego i wymagającego od nas sporo nakładów.

Na co zatem Polska będzie stawiać? „Olbrzymi potencjał drzemie w efektywności energetycznej”. Delegaci zdają sobie sprawę także, że ostatnia susza w Polsce, która przyczyniła się do konieczności ograniczenia pracy elektrowni postawiła pod znakiem zapytania polskie bezpieczeństwo energetyczne oparte na węglu. Jednak nie oznacza to, że era elektrowni węglowych w Polsce szybko się skończy. Aczkolwiek oczywistym jest, że transformacja energetyczna w Polsce jest konieczna. Wielokrotnie zostało podkreślone, że ze względu na nasze położenie geograficzne oraz rodzime zasoby, węgiel pozostanie surowcem dominującym. Ciekawa była też wypowiedź odnośnie gazu łupkowego. Otóż surowiec ten, z którym wcześniej wiązano duże nadzieje okazał się technologią niepewną ze względu na niejasności ekspertyz dotyczących zasobów oraz kwestie dotyczące wpływów obcych koncernów, które zainteresowane były wydobyciem. Nie padło ani jedno słowo na temat protestów społeczności lokalnych ani problemów z zasobami wód podziemnych, które w wyniku wydobycia gazu łupkowego uległy by zanieczyszczeniu.

Podsumowując, na podstawie przeprowadzonych rozmów z polskimi delegatami można stwierdzić, że Polska znajduje się w sytuacji, w której ochrona energetyki opartej na złożach rodzimych rozumiana jest jako ochrona interesów gospodarczych. Poza tym trudno nas porównywać do krajów bogatych, ale też biednych – takich jak np. Kenia, która mimo ogromnych strat powodowanych zmianami klimatu oraz niskiej emisyjności per capita decyduje się jednak na spore redukcje emisyjne – które mają inne zasoby naturalne, np. są bardziej predystynowane do energetyki słonecznej. Delegaci zwracali też uwagę, że Polska nie jest jedynym krajem na konferencji klimatycznej, który można by uznać za „blokujący”. O blokowaniu raczej nie powinno być mowy, raczej o „zdecydowanej i uzasadnionej merytorycznie ochronie interesów gospodarki”. Ważna jest też odpowiedź na potrzeby Polaków. Na podstawie rozmów, które przeprowadziłam można wyprowadzić wniosek, że według naszego rządu polscy obywatele nie zdają sobie sprawy z tego, że kwestia ochrony klimatu może być wyzwaniem dla rozwoju technologicznego, ochrony zdrowia oraz bezpieczeństwa energetycznego. Jeżeli zatem społeczeństwo nie jest świadome zagrożeń oraz wyzwań jakie implikuje polityka energetyczna, to organizacje ekologiczne i społeczne powinny się raczej zając edukacją obywateli a nie ciągłym krytykowaniem rządu.  

Zdaniem delegatów poczyniliśmy wiele starań na rzecz polityki klimatycznej. Mamy dobre stosunki z pozostałymi negocjatorami z UE oraz spoza niej i jesteśmy jedną z najbardziej aktywnych delegacji. Unia Europejska jest istotnym graczem, „budowniczym mostów”, stroną wskazującą na przełomową rolę porozumień w Paryżu. Jednak wszyscy delegaci reprezentują przede wszystkim interesy własnych gospodarek. I raczej wątpliwe jest, że kierują nimi tylko pobudki moralne. „Polityka klimatyczna jest bowiem bardzo skomplikowaną sprawą, wiążącą się z szeregiem sektorów. Stąd decyzje muszą być zawsze poparte wnikliwymi analizami”.

Z rozmów jakie przeprowadziłam wynika zatem, że nasi delegaci, jak sami twierdzą, reprezentują interesy naszego kraju , ale przede wszystkim stanowisko rządu. Interesy te są przedmiotem długich dyskusji, mimo że w głównych negocjacjach będziemy występować jako UE. Sprawą, która na pewno szybko się nie zmieni, jeżeli chodzi o stanowisko naszego rządu, jest przekonanie, że paliwa kopalne i energetyka oparta na węglu nadal będą w Polsce odkrywać istotną rolę, mimo że czas funduszy na elektrownie węglowe w ramach UE się kończy. Na negocjacjach w Paryżu skład delegacji, a w przyszłości sama strategia delegacji może się istotnie zmienić. Wiele zależy od tego, jaki rząd wybiorą w Polacy. Jeżeli delegaci na konferencji COP 21 reprezentować będą rząd, a ten z kolei w pewnym stopniu zależy od tego kogo w wyborach do parlamentu wybierają polscy obywatele to znaczy, że stanowisko może ulec diametralnej zmianie. Może być zatem bardziej zielone, zachowawcze albo blokujące i konserwatywne. Czas pokaże. Jedno jest pewne – zmiany klimatu, jak twierdzi m.in. Naomi Klein w swojej najnowszej książce „To zmienia wszystko” mogą sprawić, że ulegnie fundamentalnej zmianie, i de facto dzieje się to już teraz, świat w jakim żyjemy.  Wraz z ekonomią, przemysłem, rolnictwem, energetyką czy stosunkami międzynarodowymi.  I bardzo prawdopodobne, że stanie się to jeszcze za naszego życia. Śledząc obrady podczas konferencji w Bonn oraz doniesienia z krajów dotkniętych zmianami klimatu można uznać, że prawdopodobnie będzie musiało się zmienić coś tak naturalnego i oczywistego dla wielu jak dbanie przede wszystkim o interes własny. I, paradoksalnie, będzie się to musiało zmienić właśnie ze względu na interes własny.

Komentarz autorki: Starałam się wiernie oddać sposób myślenia polskiej delegacji. Wypowiedź przewodniczącej  pani Synder została autoryzowana. Większość cytatów w tekście to wypowiedzi przedstawicieli delegacji. Ograniczałam się w tym tekście co do własnych komentarzy, choć wiele tez polskiej delegacji ale też rządu wydaje się bardzo dyskusyjnych.  Poproszę organizacje społeczne polskie i zagraniczne o skomentowanie  tego  sposobu myślenie polskich delegatów. Skoro nie ma otwartości  podczas negocjacji w Bonn, niech pojawi się w tych tekstach. Mam nadzieję, że ten tekst otworzy nie jedną dyskusję i stanie się pretekstem do zabrania głosu przez polskie społeczeństwo.

*Dr nauk humanistycznych w zakresie filozofii (etyka środowiskowa), mgr ochrony środowiska, tłumaczka doniesień prasowych dotyczących kopalni węgla brunatnego po niemieckiej stronie Łużyc, współautorka Informatora Lubuskiego „Pod prąd”, badaczka, edukatorka, współpracuje z EKO-UNIĄ i Pracownią na rzecz wszystkich istot oraz Dolnośląskim Alarmem Smogowym.

KOMENTARZ

Hanna Schudy*

Polska delegacja na konferencji klimatycznej ONZ w Bonn reprezentuje interesy rządu RP i stoi na stanowisku, że wiodącym źródłem energii w Polsce pozostanie węgiel. Tymczasem niektóre kraje rozwijające się, doświadczające zmian klimatu, zdecydowały się na znaczącą redukcję emisji gazów cieplarnianych. Jaka będzie rola Polski w międzynarodowych staraniach na rzecz ochrony klimatu w Paryżu na COP 21 oraz w ciągu kolejnych lat?

Podczas negocjacji ONZ na większość spotkań delegatów nie ma wstępu dla obserwatorów. Negocjacje odbywają się za zamkniętymi drzwiami. Organizacje pozarządowe i przedstawiciele społeczeństwa obywatelskiego zostali wyproszeni z głównych obrad drugiego dnia negocjacji w Bonn. Reakcją był m.in. happening  „KEEP US IN THE ROOM”.  („Zostawcie nas na sali obrad”). Organizacje pozarządowe wypowiadają się zatem wyraźnie i wprost, nie tylko w przestrzeni Światowego Centrum Konferencyjnego w Bonn, gdzie odbywają się negocjacje przed COP21 w Paryżu, ale też w relacjach prasowych. Na organizowanych konferencjach bez ogródek mówi się, że poszczególne kraje bądź grupy krajów takie jak np. OPEC czy Australia wspierają paliwa kopalne a nie porozumienie klimatyczne. Z kolei np. Kenia jest jednym z państw, z którego przykład mogą brać kraje rozwinięte jeżeli chodzi o redukcję emisji gazów cieplarnianych. Ze strony organizacji pozarządowych z całego świata, jednak szczególnie z tych europejskich, słychać też mocne wypowiedzi na temat Polski. Otóż nasz kraj postrzegany jest jako jeden z najbardziej konserwatywnych, jeżeli chodzi o podejście do kopalnych źródeł energii i redukcję gazów cieplarnianych. Z kolei zdaniem polskich delegatów trudno ocenić na jakich konkretnie podstawach osoby te opierają swoje zdanie. Jedno jest pewne – nie jest to opinia odosobniona. Chcąc zrozumieć to zjawisko, ale też obecną politykę Polski wobec COP 21 w Paryżu postanowiłam porozmawiać z przedstawicielami delegacji naszego kraju.

Trzeba na samym wstępie zaznaczyć, że zespół reprezentujący Polskę jest stosunkowo liczny pod względem ekspertów z tak skomplikowanej dziedziny jaką jest polityka klimatyczna. Polskę reprezentuje grupa wydelegowana przez Ministerstwo Środowiska, Ministerstwo Spraw Zagranicznych oraz Ministerstwo Finansów. Jej stanowisko jest zależne od rządu, a ten jak wiadomo, może się zmienić do czasu konferencji w Paryżu. Rząd polski jest też pochodną wyborów obywateli. Co prawda korpus specjalistów powinien zostać ten sam, jednak jak już zostało wielokrotnie podkreślone przez przedstawicieli partii PiS, Polska będzie chciała rewizji pakietu klimatycznego, nawet jeżeli wydaje się to być formalnie niemożliwe. A zatem kto będzie nas reprezentować na konferencji w Paryżu? Tego nie można dziś przewidzieć. Jednak stanowisko Polski, przynajmniej w odniesieniu do klimatycznych negocjacji ONZ,  nie powinno się zmienić.  Jeżeli zatem pewne kwestie są znane i raczej nie ulegną zmianie, warto wiedzieć co na temat przypisywanego Polsce „konserwatywnego” i „blokującego” stanowiska mają do powiedzenia delegaci.

Przede wszystkim na pytanie odnośnie „złej marki” Polski uzyskałam odpowiedź, że jest to raczej stanowisko formułowane ze strony organizacji pozarządowych.  Zdaniem polskich delegatów, przedstawiciele delegacji innych krajów mają raczej inne zdanie na ten temat a sama współpraca z Polską układa się im dobrze. Z kolei o znaczeniu i pozytywnej roli naszego kraju na gruncie UNFCCC może świadczyć to, że Polska w ciągu ostatnich lat była dwukrotnie gospodarzem szczytu klimatycznego – w Poznaniu COP 14 oraz COP 19 w Warszawie. Według polskich delegatów Polska zgłosiła się, a następnie została oficjalnie nominowana do tej roli nieprzypadkowo – „umieliśmy podołać tak ogromnemu przedsięwzięciu logistycznemu, poza tym jesteśmy uznani za jednego z ważniejszych strategicznie aktorów w zakresie polityki klimatycznej”. Nasz kraj jest z pewnością  w sytuacji, która nie ułatwia rozwiązań w tej dziedzinie. Polska energetyka w 90% opiera się na węglu i  jak usłyszałam: „ze względów zarówno historycznych jak i geologicznych naturalnym jest, że ten sektor jeszcze długo opierać się będzie na węglu”. Energetyka jest dodatkowo kluczowa dla przemysłu i gospodarki. Poza tym energetyka i przemysł oparte na węglu od lat stanowią też ważną kwestię polityczną, przez co problem ten nie zawsze rozpatrywany jest tylko z czysto ekonomicznego punktu widzenia. Polityka klimatyczna i stanowisko Polski w jej sprawie są również zależne od decyzji politycznych i opinii publicznej. Jednakże, jak wiemy, premier Ewa Kopacz zgodziła się w 2014 r. na unijny pakiet klimatyczny po 3 latach wetowania przez polski rząd i ogłosiła, że czas finansowania kolejnych, nowych inwestycji węglowych się skończył.

Szefowa delegacji polskiej na negocjacjach klimatycznych ONZ Katarzyna Snyder oceniła obecne przygotowane porozumienie: „Konferencja COP 21 w Paryżu będzie początkiem nowej, ale też trudnej drogi. Kończy się czas obowiązywania protokołu z Kioto, którym nieobjęci byli najwięksi obecni emitenci gazów cieplarnianych. Dotychczas wiążącymi zobowiązaniami prawno-międzynarodowymi w zakresie redukcji emisji objęte były kraje, które odpowiadały tylko za 12% światowych emisji. Była to głównie Unia Europejska. Teraz się to zmieni, ponieważ postanowieniami porozumienia paryskiego objęte będą wszystkie kraje świata. Już dzisiaj deklaracje redukcyjne (INDC) złożyły kraje odpowiedzialne za ok. 90% światowych emisji. Podczas negocjacji gra toczy się m.in. o poziom i trwałość deklaracji redukcyjnych. Kolejnym kluczowym punktem jest kwestia wsparcia finansowego i technologicznego tak dla realizacji tych redukcji jak i dla adaptacji do zmian klimatu. Negocjatorzy pracują też nad zapisami o monitorowaniu, raportowaniu i weryfikacji zadeklarowanych działań państw. Ważne jest bowiem, aby można było budować wzajemne zaufanie oraz wzmacniać transparencję działań widząc, że wszystkie strony w pełni realizują zadeklarowane zobowiązania. Zrozumiałe jest zatem, że dla Polski porozumienie w Paryżu będzie bardziej korzystne, tak pod względem ograniczania zmian klimatycznych jak i wyrównywania szans gospodarek objętych celami redukcyjnymi. Wcześniej bowiem przystąpiliśmy, w ramach UE, do protokołu z Kioto, ale jednocześnie zabrakło w nim udziału takich emitentów jak USA czy Chiny”.

Zdaniem polskich delegatów na  niekorzystną opinię dotyczącą Polski wpływ może mieć również to, że nasza delegacja w zdecydowanym stylu „broni interesów kraju”. Bywa bowiem, że niektóre strony podczas negocjacji działają bardzo miękko, obawiając się głównie o swoja reputację. Tymczasem polscy negocjatorzy negocjują w sposób bezpośredni i stanowczy, broniąc stanowiska, które nie zawsze jest popularne szczególnie wśród organizacji pozarządowych. Niskoemisyjna transformacja polskiej energetyki i gospodarki wymagać będzie bowiem poniesienia ogromnych nakładów. Według naszych delegatów zrozumiałe jest więc, że nasz kraj „oczekuje sprawiedliwego potraktowania, a więc uwzględnienia naszej specyficznej sytuacji”. Poza tym zostało podkreślone, że na tą wyjątkową sytuację wpływ ma to, że Polska ze względu na swoje położenie geograficzne oraz zasoby geologiczne jest silnie związana z węglem. Stąd plany całkowitej dekarbonizacji są po prostu na tym etapie „niemożliwe do zrealizowania”. Dodatkowo, jak twierdzą delegaci,  trzeba zwrócić uwagę na fakt, że Polska „nie posiada takich możliwości w zakresie odnawialnych źródeł energii jak słońce czy wiatr jak np. Dania, która może pozwolić sobie na produkcję prądu z wiatru a nawet przejście w 100% na energetykę opartą na źródłach odnawialnych”. Z kolei w przypadku Niemiec, które prowadzą negocjacje w ramach UE, na „transformację energetyczną przeznaczono tam ogromne subsydia”. To wszystko sprawia, że sytuacja w Polsce jest diametralnie inna. Polityka klimatyczna Polski polegałaby raczej na neutralizacji emisji poprzez np. ochronę lasów, przeciwdziałanie wylesianiu, zwiększanie efektywności energetycznej. Innym sposobem wprowadzenia redukcji emisji gazów cieplarnianych są według polskiego rządu „niskoemisyjne źródła energii takie jak gaz, atom, biomasa i do pewnego stopnia wiatr i słońce. Ważne jest także inwestowanie w technologie ograniczające emisje dwutlenku węgla”. Tak więc Polska skutecznie „dba o własne interesy” i nie chce dopuścić do tego, abyśmy byli porównywani do takich krajów jak Niemcy, które nie tylko są krajem bogatszym, ale też społeczeństwo niemieckie ma inne priorytety. Stanowisko polskiego rządu jest więc uzależnione od polityki i preferencji wyborców. Zdaniem delegatów dla przeciętnego Polaka, czyli też potencjalnego wyborcy, liczy się istotnie spełnienie potrzeb materialnych takich jak np. własne mieszkanie, samochód, możliwość wyjazdu na wakacje i niskie rachunki. Poza tym transformacja energetyczna będzie kosztować podatnika sporo pieniędzy tak więc można się domyślić, że ta problematyka jest nie tylko skomplikowana, ale też postrzegana jako coś kosztownego i wymagającego od nas sporo nakładów.

Na co zatem Polska będzie stawiać? „Olbrzymi potencjał drzemie w efektywności energetycznej”. Delegaci zdają sobie sprawę także, że ostatnia susza w Polsce, która przyczyniła się do konieczności ograniczenia pracy elektrowni postawiła pod znakiem zapytania polskie bezpieczeństwo energetyczne oparte na węglu. Jednak nie oznacza to, że era elektrowni węglowych w Polsce szybko się skończy. Aczkolwiek oczywistym jest, że transformacja energetyczna w Polsce jest konieczna. Wielokrotnie zostało podkreślone, że ze względu na nasze położenie geograficzne oraz rodzime zasoby, węgiel pozostanie surowcem dominującym. Ciekawa była też wypowiedź odnośnie gazu łupkowego. Otóż surowiec ten, z którym wcześniej wiązano duże nadzieje okazał się technologią niepewną ze względu na niejasności ekspertyz dotyczących zasobów oraz kwestie dotyczące wpływów obcych koncernów, które zainteresowane były wydobyciem. Nie padło ani jedno słowo na temat protestów społeczności lokalnych ani problemów z zasobami wód podziemnych, które w wyniku wydobycia gazu łupkowego uległy by zanieczyszczeniu.

Podsumowując, na podstawie przeprowadzonych rozmów z polskimi delegatami można stwierdzić, że Polska znajduje się w sytuacji, w której ochrona energetyki opartej na złożach rodzimych rozumiana jest jako ochrona interesów gospodarczych. Poza tym trudno nas porównywać do krajów bogatych, ale też biednych – takich jak np. Kenia, która mimo ogromnych strat powodowanych zmianami klimatu oraz niskiej emisyjności per capita decyduje się jednak na spore redukcje emisyjne – które mają inne zasoby naturalne, np. są bardziej predystynowane do energetyki słonecznej. Delegaci zwracali też uwagę, że Polska nie jest jedynym krajem na konferencji klimatycznej, który można by uznać za „blokujący”. O blokowaniu raczej nie powinno być mowy, raczej o „zdecydowanej i uzasadnionej merytorycznie ochronie interesów gospodarki”. Ważna jest też odpowiedź na potrzeby Polaków. Na podstawie rozmów, które przeprowadziłam można wyprowadzić wniosek, że według naszego rządu polscy obywatele nie zdają sobie sprawy z tego, że kwestia ochrony klimatu może być wyzwaniem dla rozwoju technologicznego, ochrony zdrowia oraz bezpieczeństwa energetycznego. Jeżeli zatem społeczeństwo nie jest świadome zagrożeń oraz wyzwań jakie implikuje polityka energetyczna, to organizacje ekologiczne i społeczne powinny się raczej zając edukacją obywateli a nie ciągłym krytykowaniem rządu.  

Zdaniem delegatów poczyniliśmy wiele starań na rzecz polityki klimatycznej. Mamy dobre stosunki z pozostałymi negocjatorami z UE oraz spoza niej i jesteśmy jedną z najbardziej aktywnych delegacji. Unia Europejska jest istotnym graczem, „budowniczym mostów”, stroną wskazującą na przełomową rolę porozumień w Paryżu. Jednak wszyscy delegaci reprezentują przede wszystkim interesy własnych gospodarek. I raczej wątpliwe jest, że kierują nimi tylko pobudki moralne. „Polityka klimatyczna jest bowiem bardzo skomplikowaną sprawą, wiążącą się z szeregiem sektorów. Stąd decyzje muszą być zawsze poparte wnikliwymi analizami”.

Z rozmów jakie przeprowadziłam wynika zatem, że nasi delegaci, jak sami twierdzą, reprezentują interesy naszego kraju , ale przede wszystkim stanowisko rządu. Interesy te są przedmiotem długich dyskusji, mimo że w głównych negocjacjach będziemy występować jako UE. Sprawą, która na pewno szybko się nie zmieni, jeżeli chodzi o stanowisko naszego rządu, jest przekonanie, że paliwa kopalne i energetyka oparta na węglu nadal będą w Polsce odkrywać istotną rolę, mimo że czas funduszy na elektrownie węglowe w ramach UE się kończy. Na negocjacjach w Paryżu skład delegacji, a w przyszłości sama strategia delegacji może się istotnie zmienić. Wiele zależy od tego, jaki rząd wybiorą w Polacy. Jeżeli delegaci na konferencji COP 21 reprezentować będą rząd, a ten z kolei w pewnym stopniu zależy od tego kogo w wyborach do parlamentu wybierają polscy obywatele to znaczy, że stanowisko może ulec diametralnej zmianie. Może być zatem bardziej zielone, zachowawcze albo blokujące i konserwatywne. Czas pokaże. Jedno jest pewne – zmiany klimatu, jak twierdzi m.in. Naomi Klein w swojej najnowszej książce „To zmienia wszystko” mogą sprawić, że ulegnie fundamentalnej zmianie, i de facto dzieje się to już teraz, świat w jakim żyjemy.  Wraz z ekonomią, przemysłem, rolnictwem, energetyką czy stosunkami międzynarodowymi.  I bardzo prawdopodobne, że stanie się to jeszcze za naszego życia. Śledząc obrady podczas konferencji w Bonn oraz doniesienia z krajów dotkniętych zmianami klimatu można uznać, że prawdopodobnie będzie musiało się zmienić coś tak naturalnego i oczywistego dla wielu jak dbanie przede wszystkim o interes własny. I, paradoksalnie, będzie się to musiało zmienić właśnie ze względu na interes własny.

Komentarz autorki: Starałam się wiernie oddać sposób myślenia polskiej delegacji. Wypowiedź przewodniczącej  pani Synder została autoryzowana. Większość cytatów w tekście to wypowiedzi przedstawicieli delegacji. Ograniczałam się w tym tekście co do własnych komentarzy, choć wiele tez polskiej delegacji ale też rządu wydaje się bardzo dyskusyjnych.  Poproszę organizacje społeczne polskie i zagraniczne o skomentowanie  tego  sposobu myślenie polskich delegatów. Skoro nie ma otwartości  podczas negocjacji w Bonn, niech pojawi się w tych tekstach. Mam nadzieję, że ten tekst otworzy nie jedną dyskusję i stanie się pretekstem do zabrania głosu przez polskie społeczeństwo.

*Dr nauk humanistycznych w zakresie filozofii (etyka środowiskowa), mgr ochrony środowiska, tłumaczka doniesień prasowych dotyczących kopalni węgla brunatnego po niemieckiej stronie Łużyc, współautorka Informatora Lubuskiego „Pod prąd”, badaczka, edukatorka, współpracuje z EKO-UNIĄ i Pracownią na rzecz wszystkich istot oraz Dolnośląskim Alarmem Smogowym.

Najnowsze artykuły