Kraje Europy Środkowo-Wschodniej są zdecydowanie przeciwne proponowanej ugodzie między Gazpromem a Komisją Europejską, dzięki której rosyjska spółka uniknie płacenia grzywny za nadużycia swojej pozycji rynkowej.
Jednak jest to mało prawdopodobne, żeby główne ofiary polityki Gazpromu – Bułgaria, Estonia, Łotwa, Litwa i Polska – mogły wykoleić projekt umowy.
Państwa bałtyckie są małe, a ich głosy nie są nośne. Natomiast siła dyplomatyczna Polski ulega zmniejszeniu przez spór z Komisją w sprawie zarzutów o naruszanie demokratycznych zasad państwa prawa – pisze Politico. Z drugiej strony propozycja ugody ma poparcie większości Komisji i potężnych państw członkowskich, jak Niemcy, które tradycyjnie płaciły niższą cenę za rosyjski gaz niż Europa Środkowa. Wiążą je ze spółką także duże projekty, na czele z gazociągiem Nord Stream 2.
Analitycy stosunków międzynarodowych również wskazują na te kwestie. Stosunki z Rosją i tak są już napięte przez sankcje nałożone po wkroczeniu Moskwy na Krym w 2014 roku i wojskowej interwencji na wschodniej Ukrainie. W Europie nie ma woli, aby pogarszać te relacje.
Komisja musi zatwierdzić projekt ugody jeszcze w tym roku. W międzyczasie mogłaby dążyć do dalszych ustępstw ze strony Gazpromu, ale szanse odstąpienia od umowy są odległe.
„Przeciwnicy mogą narobić dużo hałasu, ale ostatecznie Komisja będzie pamiętać o politycznych implikacjach stymulowania transakcji” – powiedział Peter Alexiadis, ekspert ds. prawa antymonopolowego, prawnik z kancelarii Gibson Dunn.
Rzecznik Komisji wyraził w oświadczeniu, że organ oceni wszystkie otrzymane uwagi „przed podjęciem decyzji co do zaakceptowania zobowiązań zaproponowanych przez Gazprom”.
Natomiast rzecznik prasowy rosyjskiego koncernu nawiązał do marcowej deklaracji firmy w sprawie projektu ugody, w którym stwierdzono, że spółka „wykazuje gotowość do zajęcia się w ramach ustalonej procedury istotnymi obawami Komisji”.
Koalicja nie działa
Kraje przeciwne nie utworzyły nawet zjednoczonego bloku w celu wykolejenia projektu porozumienia.
– Nie pomaga to, że nie mówią jednym głosem – dodaje Alexiadis.
Sprawa śledztwa antymonopolowego toczy się od 2011 r. dotykając Gazpromu i jego europejskich klientów. Dla rosyjskiej spółki mogła być bardzo bolesna. Komisja oskarżyła ją o nadużywanie swojej pozycji w Europie Środkowej poprzez niesprawiedliwą politykę cenową (w stosunku do państw mających niekorzystne relacje z Kremlem), a także uniemożliwianie im reeksportu gazu, który zakupili.
Sama Litwa szacuje, że przez nieuczciwe praktyki cenowe straciła 1,5 mld euro. Gazprom zmaga się z groźbą potencjalnych kar w wysokości do 10 procent rocznych przychodów, czyli sumy, która mogła osiągnąć około 9,5 mld euro.
Proponowane rozwiązanie ogłoszone w połowie marca przez Margrethe Vestager, unijnego komisarza ds. Konkurencji sugeruje, że Komisja „obchodzi się ze spółką jak z dzieckiem”. Rosjanie zgodzili się na porównanie niektórych cen w Europie Środkowo-Wschodniej z cenami w Europie Zachodniej i wyeliminowanie klauzul ograniczających reeksport gazu.
Perspektywa uniknięcia wysokich kar wzbudza radość Moskwy. Władimir Czyżow, ambasador Rosji w Unii Europejskiej zapytany o projekt ugody odpowiedział śmiechem i stwierdzeniem – „Komisja Europejska nie zawsze jest taka zła”.
Zwolennicy ugody argumentują że jest skuteczna, dodatkową dowodząc, że to Gazprom, a ostatecznie Rosja – respektuje tym samym pierwszeństwo prawa Unii Europejskiej.
– Reguły UE mają zastosowanie do wszystkich firm działających na rynku europejskim – niezależnie od tego, czy są europejskie, czy nie – powiedziała Vestager w marcu. – Ten przypadek dotyczy zakończenia niepożądanych działań Gazpromu – dodała.
Jednak Europa Środkowa chce czegoś więcej niż dobrego zachowania w przyszłości. Chcą żeby Gazprom zapłacił za rzekome grzechy z przeszłości. W formalnych opiniach złożonych przed 4 maja przeciwnicy mówią, że ugoda nie obejmuje żadnych gwarancji, potencjalnego powrotu do tych praktyk w przyszłości.
Osłabiona pozycja Polski
Polska ogłosiła kilka dni po tym jak planowane porozumienie stało się jawne, że w przypadku jego wejścia w życie będzie się od niego odwoływać. PGNiG złożyło nowe dowody, które wskazują, że Komisja powinna ponownie rozpocząć dyskusję.
– Jesteśmy rozczarowani postępowaniem antymonopolowym i zobowiązaniami zaproponowanymi przez Gazprom – przekazał w oświadczeniu wiceminister energii Michał Kurtyka.
Zdaniem Kurtyki zobowiązania Gazpromu nie gwarantują że w przyszłości firma nie złamie reguł konkurencji. Jednocześnie skarżył się, że rosyjska spółka nie będzie się zmagała z grzywną. – Niedopuszczalne są środki, które pozwolą Gazpromowi na nadużywanie pozycji monopolistycznej – powiedział.
Unijna procedura państwa prawa wobec Polski utrudnia jednak zawiązanie koalicji przeciwko Gazpromowi. – Polacy są jego największym wrogiem – twierdzi doradca rządu bałtyckiego. – Natomiast są tak gwałtowni i niezrozumiali, że bardzo ciężko przywiązywać dużą wagę do tego co mówią i piszą – dodaje.
Estonia również wyraziła swoje niezadowolenie z planów zawarcia porozumienia. – Postępowanie powinno zakończyć się zaprzestaniem nadużywania pozycji dominującej, a następnie grzywną –przekazał rząd estoński.
Litwa określiła szczegółowy plan, w jaki sposób można poprawić warunki ugody, aby zaspokoić ich zastrzeżenia. Litwa uznaje, że Gazprom zdołał włączyć „liczne nierozsądne i zbędne, dodatkowe warunki”. Ich usunięcie i dodanie dodatkowych zobowiązań, takich jak zapewnienie Litwie niższej ceny gazu, pomogłoby uniknąć nadużyć w przyszłości.
– Zobowiązania Gazpromu nie rekompensują tych miliardowych odszkodowań poniesionych przez konsumentów na Litwie i cały region z powodu nadużyć pozycji monopolistycznej – powiedział minister energetyki Litwy Žygimantas Vaičiūnas.
Inne kraje bezpośrednio dotknięte ugodą zachowały w odpowiedzi bardziej stonowane stanowisko. Przykładowo Bułgaria ogranicza się do sugerowania Komisji szeregu poprawek. Łotwa częściowo popiera kompromisowy projekt, jednocześnie zgłaszając propozycje pewnych mian.
Wspólnota Energetyczna, promująca prawo UE w Europie Południowo-Wschodniej przekazała, że ”generalnie popiera zobowiązania zaproponowane Gazpromowi”, ale chciałaby aby były one stosowane również do „klauzul ograniczających” w umowach o dostawy z firmami z krajów członkowskich, także do umów międzysieciowych między Bułgarią a jej członkami.
Jeden ze wschodnioeuropejskich prawników twierdzi, że wielu partnerów chciałoby poszukać zmian technicznych, a nie dążyć do całkowitego rozwiązania, chociaż niektóre strony są „wrogo nastawione” do jakiegokolwiek porozumienia. Wiele uwag dotyczyłoby „technicznego sposobu, w jaki powstało”, powiedział prawnik.
Ci, którzy chcą wykoleić ugodę mają nadzieję, że zastosują się do modelu ustalonego przez Komisję w sprawie Google Search – powiedział prawnik. Tam, w 2014 r. umowa została uchylona przez regulatorów antymonopolowych po trzech rundach usprawnień i komentarzy. Ale przepadła po napotkaniu potężnych zachodnioeuropejskich gałęzi przemysłu oraz rządów Niemiec i Francji.
Wrogowie Gazpromu nie mają takiej siły. Wręcz przeciwnie, Berlin jest jednym z najsilniejszych zwolenników umożliwiających rosyjskiemu gigantowi większy dostęp do rynku europejskiego, a zdaniem urzędnika Komisji rząd niemiecki przekazał Vestager, że jest w pełni zadowolony z kompromisu.
Narasta krytyka układu Gazprom-KE. Polska i inni chcą konkretów