Chmiel: Czy Europa sama uratuje świat od emisji CO2?

25 marca 2019, 09:30 Energetyka

Prognozy Energy Information Administration (EIA) dla USA na rok 2050 przewidują, że emisja CO2 pozostanie na poziomie 2018 roku. Emisja CO2 wyniesie 5 019 mln ton w 2050 roku, czyli będzie tylko o 4 procent mniejsza niż w 2018 roku. Chociaż następuje spadek zużycia węgla i ropy naftowej to rośnie zużycie gazu ziemnego i rosną potrzeby energetyczne – pisze Piotr Chmiel, współpracownik BiznesAlert.pl.

Komin. Fot. Wikimedia Commons
Komin. Fot. Wikimedia Commons

Gaz ziemny jest paliwem kopalnym o najniższej emisji CO2 i przez dziesięciolecia stanowił najmniejszą część emisji związanej z energetyką w USA. Jednak od roku 2015 emisja CO2 z gazu ziemnego będzie znacznie rosła wraz ze wzrostem jego zużycia. Sektor elektroenergetyczny USA – obecnie największy sektor konsumpcyjny gazu ziemnego – w ostatnich latach zwiększył moce produkcję gazu ziemnego i częściej korzystał z niego w elektrowniach. Gaz ziemny w 2018 roku wyprzedził węgiel w emisji CO2 pomimo, że emituje tylko 1/3 tego co węgiel., aby stać się najbardziej rozpowszechnionym paliwem wykorzystywanym do wytwarzania energii elektrycznej w Stanach Zjednoczonych od 2016 roku.

Sektor przemysłowy również zwiększy zużycie gazu ziemnego. Do połowy 2020 roku przewiduje się, że ponownie stanie się największym konsumentem gazu ziemnego wykorzystując gaz ziemny jako surowiec w przemyśle chemicznym, do zastosowań w przemyśle i ciepłownictwie oraz do produkcji gazu skroplonego. Oczekuje się również, że sektory mieszkaniowe i komercyjne będą wykorzystywać więcej gazu ziemnego. Na przykład piece gazowe i kotły na gaz ziemny będą wykorzystane w 55 procentach domów w USA w 2050 roku i nastąpiłby wzrost o 49 procent w stosunku do 2018 roku.

Emisje CO2 z węgla w Stanach Zjednoczonych prawie wszystkie pochodzą z sektora elektroenergetycznego. Tylko około 10 procent emisji CO2 z węgla pochodziło z sektora przemysłowego w 2018 roku i oczekuje się, że odsetek ten pozostanie taki sam do 2050 roku. Chociaż przewiduje się, że prawie 1/3 istniejących mocy wytwórczych energii elektrycznej z węgla ulegnie wycofaniu w następnej dekadzie ale pozostała będzie bardziej wykorzystana. To oznacza, że przewidywany spadek produkcji energii elektrycznej z węgla będzie mniejszy niż sugerowałyby możliwości wycofania infrastruktury „węglowej” z eksploatacji.

Europa emituje ok. 3 500 mln ton CO2 rocznie i ma ambicję na ograniczenie jego emisji w 2050 roku niemal do zera ale jak widać USA nie mają takich ambicji (2050 rok – 5 019 mln ton). W USA za 30 lat emisja CO2 pozostanie na podobnym poziomie jak dziś. CO2 nie pyta o granice tylko sam „bez pozwolenia” rozprzestrzenia się po świecie. Aby za 30 lat się nie okazało, że Europa (której symbolem OZE jest wiatrak) nie stała się przysłowiowym Don Kichotem (który zresztą „pochodził” z Europy) w tej samotnej walce o redukcje emisji CO2. Jest jeszcze nadzieja, że Chiny (największy światowy emitent CO2) i „reszta świata” wesprze działania UE ponieważ chęć przeżycia człowieka na całym świecie jest właściwie taka sama.