Poprawa: Niskie ceny ropy to okazja dla Polaków

4 maja 2020, 07:30 Bezpieczeństwo

Ceny ujemne na rynku ropy są krótkotrwałą anomalią. Także obecne bardzo niskie poziom cen nie może jednak utrzymać się dłużej. Wyłącza one z produkcji te firmy, które mają wysokie koszty. Dojdzie więc do naturalnej, ekonomicznej selekcji i ograniczenia podaży. To także dobry moment na zapewnienie dywersyfikacji i atrakcyjnych cenowo kontraktów na dostawę ropy przez Polskę – mówi Paweł Poprawa, ekspert ds. rynku energii z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, w komentarzu dla BiznesAlert.pl.

Tankowiec z ropą PKN Orlen z USA cumujący w Naftoporcie. Fot. PKN Orlen
Tankowiec z ropą PKN Orlen z USA cumujący w Naftoporcie. Fot. PKN Orlen

Ujemne ceny ropy to efekt spekulacji

Paweł Poprawa podkreślił, że na realnym rynku nie ma cen ujemnych. To efekt, nie obrotu ropą, co spekulacji. – Są papiery spekulacyjne, podobnie jak na rynku walutowym, mamy do czynienia z opcjami walutowymi. Nie powinniśmy tego odnosić do realnego rynku ropy. Na nim jednak ropa jest bardzo tania. Mówimy o granicy 20 dolarów. Najdroższa jest ropa typu Brent, tańsza amerykańska WTI, a najtańsza rosyjska Urals, co jest efektem jej wysokiego zasiarczenia. Ceny, które obserwujemy są szokujące dla producentów. Pociągnie to za sobą szereg konsekwencji – powiedział. Są tacy producenci, których koszty wydobycia i transportu są wyższe niż cena surowca. – Oni muszą próbować dotrwać do odbicia się cen, lub zamknąć działalność – dodał.

To jednak jest jego zdaniem sytuacja krótkotrwała. Tak niski poziom cen będzie wyłączał z produkcji te firmy, które mają najwyższe koszty. – Cięcie wydobycia ropy będzie następował w wyniku czynników ekonomicznych. Dojdzie do redukcji wydobycia w skali miesięcy, głównie amerykańskiej ropy łupkowej. Jej wydobycie jest droższe niż jej koszt. Najlepiej do tej sytuacji wydaje się być przygotowana Arabia Saudyjska. Duży dylemat będą mieli rosyjscy dostawcy, którzy z trudem będą ograniczać biznesplany. Arabia Saudyjska ma najniższe koszty wydobycia. Nawet przy tych ekstremalnie niskich cenach jest w stanie jeszcze liczyć na niewielki, ale wciąż zysk – podkreślił Paweł Poprawa.

Arabia Saudyjska jest zresztą – zdaniem Pawła Poprawy – w pełni świadomym sprawcą tej sytuacji. Weszła w konflikt z partnerami z Rosji i USA. – Chcieli rozszerzyć swój wpływ na rynku. Skutek ich działań jednak przerósł ich samych. Załamanie cen jest znacznie większe niż się spodziewali. Zwiększyli wydobycie ropy z 9-10 mln do 12 mln baryłek. To rozpoczęło destabilizację. Ale prawdziwym ciosem było wyhamowanie światowych gospodarek i indywidualnego popytu w efekcie epidemii koronawirusa. To było całkowite załamanie rynku – powiedział. Dotychczas rynek zmagał się z turbulencjami na poziomie zmian podaży i popytu w graniach 1-2 procent, a obecnie mówimy o zmianach na poziomie 25-30 procent. – To załamanie, którego światowe gospodarki nie doświadczyły jeszcze po II wojnie światowej. To jednak zjawisko krótkotrwałe. Po odmrożeniu gospodarek ponownie zaczniemy korzystać z transportu. Popyt będzie rósł, jednak nie wróci do czasu sprzed epidemii ze względu na recesję – wyjaśnił ekspert.

Niskie ceny ropy to szansa dla Polski

Sytuacja na rynku ropy naftowej, nadpodaży tankowców pełnych tego surowca, to zdaniem Pawła Poprawy szansa na zakupy atrakcyjne cenowo, pozwalające zwiększyć dywersyfikację źródeł i kierunków dostaw, w tym także do Polski. – To już się dzieje. Producenci, tacy jak Arabia Saudyjska stosują atrakcyjną politykę cenową względem odbiorców. Saudi Aramco zaoferowała zniżki od czterech do ośmiu dolarów na aryłce w stosunku do ropy Brent, przy odbiorze ich ropy przez Polskę. Jednocześnie pojawiła się oferta przesunięcia o trzy miesiące terminu płatności za ropę naftową. Są to świadome działania rynkowe, aby przekonać Polskę, i to się udaje. Polskie rafinerie przerabiają coraz więcej ropy z tego kierunku – powiedział ekspert. Wyjaśnił, że wzrost importu ropy naftowej drogą morską (Naftoport odebrał w 2019 roku rekordowy wolumen 16,8 mln ton, co oznacza wzrost o 12,6 procent rok do roku – przy. red.) pokazuje jak istotna i potrzebna jest rozbudowa infrastruktury, takiej jak naftoport i magazyny ropy naftowej. – Także budowa drugiej nitki ropociągu łączącego port w Gdańsku i rafinerią w Płocku. Prace trwają. Kiedy inwestycja zostanie zakończona (ma być gotowa do 2025 roku – przyp. red.) wówczas w znaczący sposób zwiększymy elastyczność odbioru między Naftoportem a tą rafinerią. To bardzo istotne, aby wykorzystywać opcję dywersyfikacji ropy naftowej. Poza czynnikami ekonomicznymi dochodzą czynniki polityczne. Jesteśmy krajem, w którym głównym zagrożeniem jest polityka Rosji – dodał.

Zdaniem Pawła Poprawy, skutecznym narzędziem w rozmowach z Rosją jest stopniowe tworzenie możliwości odejścia od importu ropy naftowej z tego kraju. – Jesteśmy dużym importerem ropy naftowej. Mając wybór między dostawcami z USA, Arabii Saudyjskiej, a Rosją zmuszamy tych ostatnich na zabieganie o nasz rynek, zarówno w aspekcie cenowym, jak i politycznym. Przykładem są pozytywne słowa o Polsce, które ostatnio wypowiedział szef rosyjskiej dyplomacji Sergiej Ławrow. Raczej byśmy ich nie usłyszeli, gdyby nie rosyjskie problemy ze sprzedażą swojego surowca – zakończył.

Opracował Bartłomiej Sawicki

Jakóbik: Rosja apeluje o zbliżenie z Polską. Czy to skutek wojny cenowej na rynku ropy?