Wójcik: Podwyżki zamiast oszczędności w Polskiej Grupie Górniczej

26 kwietnia 2018, 07:31 Energetyka

W poniedziałek, 23 kwietnia, po pięciu godzinach trudnych negocjacji, kilka minut po godzinie 15 zarząd Polskiej Grupy Górniczej i przedstawiciele górniczych związków zawodowych  porozumiały się w sprawie podwyżki wynagrodzeń. Według podpisanego porozumienia obu stron, wynagrodzenia górników w PGG wzrosną o nieco ponad 7 procent.

Tomasz Rogala, prezes PGG zapewnia, że te podwyżki to nie tylko zwiększony wydatek. –  Znikło zagrożenie, że płacowy spór zbiorowy przekształci się w poważny konflikt społeczny u największego producenta energetycznego węgla kamiennego w Europie. Podwyżka będzie realizowana w bezpiecznym korytarzu finansowym i kosztowym. Dla górnictwa węgla energetycznego to racjonalne rozwiązanie. Nie będzie zatrzymania produkcji oraz wielu niebezpieczeństw i strat z tym związanych – ocenia prezes Rogala.

Eksperci pochwalają kompromis

Prof. Andrzej Barczak powiedział dziennikarzowi Biznesalert.pl., że pochwala kompromis płacowy osiągnięty przez obie strony sporu zbiorowego w PGG. Krótkoterminowo oznacza wyłącznie korzyści. Także dla pracodawcy wobec sytuacji na rynku pracy, bo np. pobudzi zainteresowanie pracą w kopalniach węgla kamiennego. Jak wiadomo, górników, szczególnie dołowych, zaczyna coraz bardziej brakować. W perspektywie długoterminowej Barczak zastanawia się co będzie, gdy pogorszy się koniunktura na węgiel energetyczny na świecie. Ceny węgla, także krajowe, spadną, spadną zyski kopalń. Utrzymanie przyjętego poziomu płac będzie wtedy trudne. A przede wszystkim – będzie sprzyjać pogłębianiu problemów finansowych polskich producentów węgla kamiennego. Do tego dochodzi długoterminowa perspektywa koniecznych w górnictwie inwestycji wydobywczych.

Prof. Barczak uważa, że strona związkowa zachowała się racjonalnie – ograniczyła swoje wstępne postulaty płacowe. Zadaniem związków zawodowych jest m.in. pilnowanie odpowiedniego poziomu płac. Ostry werbalizm w formułowaniu tych postulatów jest więc zrozumiały. Tym bardziej, że w naszym górnictwie węglowym mamy wyjątkowo liczne związki zawodowe, które konkurują ze sobą. Tak się nakręca m.in. wysokość żądanych podwyżek.

Dr Janusz Steinhoff, b. wicepremier i minister gospodarki, z praktyki zna problemy negocjacji z górniczymi związkami zawodowymi. – Na szczęście nie będzie akcji protestacyjnych. Obie strony wykazały się dużą odpowiedzialnością i wzajemnym zrozumieniem. Podwyżki były potrzebne i ekonomicznie uzasadnione, górnicy wcale nie mają zawyżonych płac. To żadne „kokosy” , zwłaszcza, jeśli chodzi o górników dołowych, o wysokich kwalifikacjach – mówi dr Steinhoff. – Media nie mają racji, gdy piszą o „wyjątkowych zarobkach” w kopalniach, o „przywilejach” górniczych,  pomijając fakt, że „na dole” praca jest bardzo ciężka, wymagająca coraz wyższych kwalifikacji od szeregowych górników, a wykonywana jest w stałym dużym zagrożeniu. Wysokość przyjętych podwyżek jest stosowna do obecnych możliwości PGG. – uważa nasz rozmówca.

Wynagrodzenia – funkcja kondycji finansowej kopalń

Według dr Steinhoffa płace w kopalniach nie powinny być usztywnione na lata. Przeciwnie – wynagrodzenia muszą być funkcją finansowej kondycji kopalń. Czyli konieczna i pilna jest zmiana systemu wynagrodzeń w górnictwie, w PGG. Obecny system jest wadliwy, nie dostosowany do koniecznego wzrostu wydajności, składa się też ze zbyt wielu elementów. Nowy system wynagrodzeń powinien składać się z dwóch części:  stałej oraz ruchomej, o wysokości zależnej od wyników ekonomicznych. Nowy system powinien zlikwidować wszelkie dodatki do wynagrodzeń górniczych.

Krzysztof Hus, mediator w sporze zbiorowym o podwyżki pomiędzy zarządem Polskiej Grupy Górniczej a związkami zawodowymi, podkreślił, że mediacje odbyły się w trosce o bezpieczeństwo finansowe i przyszłość spółki. Jego zdaniem obie strony mogą sobie pogratulować postawy.

Na początku sporu związki postulowały wzrost wynagrodzeń o około 10 procent. Koszt realizacji tych postulatów Spółka szacowała na 429 mln zł., co było niemożliwe do realizacji. Następnie związki deklarowały zejście do nieco powyżej 8 procent, zarząd PGG tymczasem oceniał, że Spółkę stać na ok. 6-procentową podwyżkę, proponując przeznaczenie na ten wzrost prawie całego zysku spółki przewidzianego na 2018 rok (ponad 200 mln zł.). Ostatecznie przyjęto, że podwyżka wyniesie 7 procent. Koszt podwyżki to 280 mln zł w tym roku i około 300 mln zł w przyszłym.

Największy wzrost wynagrodzeń otrzymają dwie grupy zatrudnienia – ponad 600 zł (górnicy dołowi). Podwyżki dostaną też pracownicy przeróbki i administracji. Porozumienie dodatkowo przywraca „czternastkę”. Jeszcze niedawno nie wiadomo było czy „czternastka” wróci, a niektórzy chcieli ją całkowicie odebrać górnikom.

Czy PGG musiała ustąpić?

Czy jednak PGG nie powinna była odrzucić postulatów płacowych związkowców? Od roku dopiero kopalnie tej spółki zaczęły przynosić zysk, a póki trwa koniunktura na węgiel energetyczny należałoby gromadzić środki finansowe na chude lata. A także zainwestować przychody w konieczne inwestycje wydobywcze, w modernizację podziemnej infrastruktury produkcyjnej, zamiast wydać je na podwyżki. Tak wynika z założeń makro- i mikroekonomicznych. Ale jak wyliczają nieoficjalnie w PGG – gdyby doszło do strajku i nieuniknionej przerwy w wydobyciu – straty finansowe byłyby większe, niż wydatki na przyjęte podwyżki. Wzrosłyby także w kopalniach Grupy braki kadrowe, co oznacza nawet przy obecnej koniunkturze, nieunikniony spadek przychodów. Szczególnie – w warunkach bezrobocia poniżej 6 procent ( czyli przy rynku pracowników). – Obie strony trochę ustąpiły i spotkaliśmy się po środku drogi. Pamiętajmy, że jeśli dogadamy się z zarządem, co do układu zbiorowego pracy, to obecne porozumienie przestanie obowiązywać – powiedział szef Solidarności w PGG, Bogusław Hutek.

Konieczne są zmiany przepisów dla górnictwa

Bo ekonomiczną i finansową kondycję spółki ma zapewnić m.in. nowy układ zbiorowy pracy, wprowadzający – jako najważniejszy element – układ zbiorowy wynagrodzeń. Jak się dowiedziałam, w PGG kontynuowane są prace nad projektem tego układu, w tym nad zmianą systemu wynagrodzeń. Tu też trzeba będzie prowadzić negocjacje ze związkami zawodowymi. Na pewno nie będą łatwe, bo jak wynika z doświadczeń – związki będą się licytować w radykalnych postulatach, sprzeciwach itp.  Nierealistyczne koncerty życzeń są wynikiem polskich przepisów o związkach zawodowych – zbyt łatwo jest założyć związek w zakładzie pracy i dlatego mamy po pierwsze nadmiar związków, a większość z nich liczy tylko po kilkudziesięciu członków, więc aby zdobyć popularność, występuje z ekstremalnymi postulatami wobec pracodawcy. Po drugie – w górnictwie  zbyt często zdarza się, że jeden górnik należy nawet do trzech związków zawodowych. Dobrze, że w PGG zmieni się układ zbiorowy pracy i system wynagrodzeń, ale równie pilnie należy zmienić prawo związkowe.