icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Posłowie razem dla atomu w Sejmie. Jest konsensus w Polsce

Posiedzenie sejmowej komisji ds. Unii Europejskiej było okazją do dyskusji o odejściu od atomu w Niemczech, które jest kwestionowane przez Polskę w dobie kryzysu energetycznego podsycanego przez Rosję. Posłowie i przedstawiciele rządu zgodzili się, że należy wspierać renesans atomu.

Niemcy miały kiedyś 24,9 GW energetyki jądrowej. Do 2021 roku zostało wyłączonych 20,9 GW. Pozostało 9 GW aktywnych bloków jądrowych, trzy ostatnie obiekty dostarczające 12 procent energii elektrycznej w Niemczech. – Gdyby te bloki nie były wyłączone, ograniczenie emisji CO2 w Niemczech byłoby wyższe o 30 procent. To są oczywiście szacunki. Zamknięcie trzech bloków w 2021 roku spowodowało zwiększenie emisji o 4,5 procent – wyliczał wiceminister klimatu Piotr Dziadzio w Sejmie RP.

– Możliwość wyłączenia ostatnich bloków jądrowych, bo taka jest narracja w polityce i społeczeństwie niemieckim, które uważają, że tylko energetyka odnawialna jest właściwa do wykorzystania i może zapewnić energię gospodarkę. Przypuszczamy, że te bloki będą zamknięte. Niedobory energii są zastępowane węglem brunatnym i kamiennym – ocenił Dziadzio. – My jako Rzeczpospolita skupiamy się na tym, by zrealizować własne ambicje jądrowe. Pierwsze bloki jądrowe są planowane w 2033 roku i planujemy mieć 6-9 GW mocy zainstalowanej w 2043 roku – ujawnił wiceminister w odniesieniu do postulatu partii Razem, aby przekonać Niemcy, że Polska może wydzierżawić ich elektrownie jądrowe, żeby nie zostały zamknięte.

– Opinia publiczna została wprowadzona w błąd. Te elektrownie mogą dalej funkcjonować. Ta decyzja została podjęta z przyczyn politycznych. W 2022 roku wyłączanie jakichkolwiek elektrowni niskoemisyjnych to po prostu zbrodnia na klimacie – apelowała Paulina Matysiak z Partii Razem. Przypomniała, że rząd niemiecki zastanawia się nad tym, czy jednak nie pozostawić ostatnich trzech elektrowni jądrowych w Niemczech.

– Elektrownie jądrowe są w taksonomii, ale nie należy się zgadzać na wyłączanie elektrowni jądrowych. Niemcy zastępują je węglowymi. To absurd. Powinniśmy wyłączać elektrownie węglowe mając w zapasie inne możliwości pozyskiwania energii. Należy się zastanowić, czy 2033 rok (termin uruchomienia pierwszego bloku – przyp. red.) jest faktycznie realnym terminem? Mamy do tego trochę czasu i powinniśmy się zastanowić co do tego czasu możemy zrobić. Stąd wziął się postulat dzierżawy atomu – tłumaczyła Matysiak.

– Cele klimatyczne są wspólne i odpowiedzialność jest wspólna. Nie jest tak, że każdy kraj może zachowywać się tak, jakby jego działania nie miały wpływu na to co dzieje się w Europie – mówił Adrian Zandberg z partii Razem. – Często chwalę różne rozwiązania w RFN, na przykład w sektorze transportowym, ale jeśli nasi sąsiedzi popełniają błąd, powinniśmy bez kompleksu uczciwie i otwarcie po partnersku o tym rozmawiać – dodał. Zandberg zgłosił postulat zaproponowania moratorium na wygaszanie energetyki jądrowej. Jego zdaniem postulat dzierżawy atomu w Niemczech przez Polskę „skierowałby debatę w Niemczech na właściwe tory”, bo podejście niemieckiej opinii publicznej się zmienia.

– Jesteśmy przekonani, że postawienie tego postulatu przez rząd polski czy istnienie go w debacie publicznej podkreśliłoby, że to cała Europa mierzy się z konsekwencjami ataku Rosji na Ukrainę, próbujemy spiąć system elektroenergetyczny, a tu Niemcy sobie wyłączają moce niskoemisyjne – mówił Maciej Konieczny z Razem. – To sprytna forma wywierania presji na Niemcy i wywierania presji na opinię publiczną.

– Ponad podziałami politycznymi możemy rozmawiać w sposób merytoryczny. Jestem pozytywnie zaskoczony inicjatywą posłów partii Razem, którzy pojechali do Niemiec lobbować za sprawami polskimi. Można powiedzieć: „razem dla atomu!” – powiedział Janusz Kowalski w Sejmie.

– Myślę, że zmiana perspektywy młodego pokolenia na inne źródła energii, w tym atom, a być może powrót do jego akceptacji, jest dość prawdopodobny. Jeśli Niemcy widzą, że popełnili błąd w zakresie uzależnienia się od rosyjskiego gazu, więc być może uznają, że odejście od atomu też jest złą decyzją – ocenił Piotr Dziadzio. – Byłoby trudno zaoferować stronie niemieckiej dzierżawę atomu, bo jest to mało racjonalne z punktu widzenia zgody Niemców. Bardziej racjonalne byłoby doprowadzenie do ich zwrotu.

Wojciech Jakóbik

Jakóbik: Każda elektrownia będzie na wagę złota, nawet jeśli jest opalana węglem

Posiedzenie sejmowej komisji ds. Unii Europejskiej było okazją do dyskusji o odejściu od atomu w Niemczech, które jest kwestionowane przez Polskę w dobie kryzysu energetycznego podsycanego przez Rosję. Posłowie i przedstawiciele rządu zgodzili się, że należy wspierać renesans atomu.

Niemcy miały kiedyś 24,9 GW energetyki jądrowej. Do 2021 roku zostało wyłączonych 20,9 GW. Pozostało 9 GW aktywnych bloków jądrowych, trzy ostatnie obiekty dostarczające 12 procent energii elektrycznej w Niemczech. – Gdyby te bloki nie były wyłączone, ograniczenie emisji CO2 w Niemczech byłoby wyższe o 30 procent. To są oczywiście szacunki. Zamknięcie trzech bloków w 2021 roku spowodowało zwiększenie emisji o 4,5 procent – wyliczał wiceminister klimatu Piotr Dziadzio w Sejmie RP.

– Możliwość wyłączenia ostatnich bloków jądrowych, bo taka jest narracja w polityce i społeczeństwie niemieckim, które uważają, że tylko energetyka odnawialna jest właściwa do wykorzystania i może zapewnić energię gospodarkę. Przypuszczamy, że te bloki będą zamknięte. Niedobory energii są zastępowane węglem brunatnym i kamiennym – ocenił Dziadzio. – My jako Rzeczpospolita skupiamy się na tym, by zrealizować własne ambicje jądrowe. Pierwsze bloki jądrowe są planowane w 2033 roku i planujemy mieć 6-9 GW mocy zainstalowanej w 2043 roku – ujawnił wiceminister w odniesieniu do postulatu partii Razem, aby przekonać Niemcy, że Polska może wydzierżawić ich elektrownie jądrowe, żeby nie zostały zamknięte.

– Opinia publiczna została wprowadzona w błąd. Te elektrownie mogą dalej funkcjonować. Ta decyzja została podjęta z przyczyn politycznych. W 2022 roku wyłączanie jakichkolwiek elektrowni niskoemisyjnych to po prostu zbrodnia na klimacie – apelowała Paulina Matysiak z Partii Razem. Przypomniała, że rząd niemiecki zastanawia się nad tym, czy jednak nie pozostawić ostatnich trzech elektrowni jądrowych w Niemczech.

– Elektrownie jądrowe są w taksonomii, ale nie należy się zgadzać na wyłączanie elektrowni jądrowych. Niemcy zastępują je węglowymi. To absurd. Powinniśmy wyłączać elektrownie węglowe mając w zapasie inne możliwości pozyskiwania energii. Należy się zastanowić, czy 2033 rok (termin uruchomienia pierwszego bloku – przyp. red.) jest faktycznie realnym terminem? Mamy do tego trochę czasu i powinniśmy się zastanowić co do tego czasu możemy zrobić. Stąd wziął się postulat dzierżawy atomu – tłumaczyła Matysiak.

– Cele klimatyczne są wspólne i odpowiedzialność jest wspólna. Nie jest tak, że każdy kraj może zachowywać się tak, jakby jego działania nie miały wpływu na to co dzieje się w Europie – mówił Adrian Zandberg z partii Razem. – Często chwalę różne rozwiązania w RFN, na przykład w sektorze transportowym, ale jeśli nasi sąsiedzi popełniają błąd, powinniśmy bez kompleksu uczciwie i otwarcie po partnersku o tym rozmawiać – dodał. Zandberg zgłosił postulat zaproponowania moratorium na wygaszanie energetyki jądrowej. Jego zdaniem postulat dzierżawy atomu w Niemczech przez Polskę „skierowałby debatę w Niemczech na właściwe tory”, bo podejście niemieckiej opinii publicznej się zmienia.

– Jesteśmy przekonani, że postawienie tego postulatu przez rząd polski czy istnienie go w debacie publicznej podkreśliłoby, że to cała Europa mierzy się z konsekwencjami ataku Rosji na Ukrainę, próbujemy spiąć system elektroenergetyczny, a tu Niemcy sobie wyłączają moce niskoemisyjne – mówił Maciej Konieczny z Razem. – To sprytna forma wywierania presji na Niemcy i wywierania presji na opinię publiczną.

– Ponad podziałami politycznymi możemy rozmawiać w sposób merytoryczny. Jestem pozytywnie zaskoczony inicjatywą posłów partii Razem, którzy pojechali do Niemiec lobbować za sprawami polskimi. Można powiedzieć: „razem dla atomu!” – powiedział Janusz Kowalski w Sejmie.

– Myślę, że zmiana perspektywy młodego pokolenia na inne źródła energii, w tym atom, a być może powrót do jego akceptacji, jest dość prawdopodobny. Jeśli Niemcy widzą, że popełnili błąd w zakresie uzależnienia się od rosyjskiego gazu, więc być może uznają, że odejście od atomu też jest złą decyzją – ocenił Piotr Dziadzio. – Byłoby trudno zaoferować stronie niemieckiej dzierżawę atomu, bo jest to mało racjonalne z punktu widzenia zgody Niemców. Bardziej racjonalne byłoby doprowadzenie do ich zwrotu.

Wojciech Jakóbik

Jakóbik: Każda elektrownia będzie na wagę złota, nawet jeśli jest opalana węglem

Najnowsze artykuły