Jakóbik: Flaszka ropy jest w połowie pusta

19 sierpnia 2020, 07:31 Energetyka

Prezes Rosnieftu wręczył Władimirowi Putinowi podarek w postaci butelki ropy przy okazji rozmów na temat sytuacji na rynku ogarniętym pesymizmem przed kolejnym spotkaniem OPEC+ na temat postępów porozumienia naftowego. Przez koronawirusa flaszka ropy wydaje się inwestorom w połowie pusta, nie pełna – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Władimir Putin, Igor Sieczin i flaszka ropy. Fot. Kremlin.ru
Władimir Putin, Igor Sieczin i flaszka ropy. Fot. Kremlin.ru

Trwa luzowanie porozumienia naftowego

Spotkanie robocze prezydenta Federacji Rosyjskiej Władimira Putina i prezesa Rosnieftu Igora Sieczina było okazją do miłego gestu. Sieczin przekazał Putinowi prezent, butelkę dziewiczej ropy z 31. odwiertu projektu wydobywczego Wostok Oil na Syberii. Na tym zakończyły się umizgi, bo panowie przeszli do dyskusji na temat kondycji rosyjskiego sektora naftowego oraz rynku ropy na świecie. Sieczin przyznał, że Rosnieft realizuje cięcia porozumienia naftowego OPEC+, które ma doprowadzić do podniesienia ceny ropy na rynku, a co za tym idzie przychodów z jej sprzedaży w krajach uzależnionych od tej działalności (petrostates) jak Rosja.

Porozumienie naftowe obowiązujące od maja zakładało redukcję wydobycia o w sumie 9,7 mln baryłek do lipca, potem do sierpnia. Zakłada redukcję o 7,6 mln baryłek od września do grudnia 2020 roku i o 5,6 mln baryłek. Źródła Reutersa przekonują, że porozumienie zostało zrealizowane w lipcu w 95-97 procentach. W tym czasie baryłka ropy Brent przebiła pułap 45 dolarów, a WTI zbliżyła się do 43 dolarów. W maju, kiedy wchodziło w życie porozumienie naftowe, kosztowały około 30 dolarów. Od tego czasu widoczny jest stabilny wzrost wartości baryłki spowalniający w wakacje w okolicach 45 dolarów. To nadal nie jest poziom satysfakcjonujący najbardziej uzależnione petrostates albo te, których rentowność wydobycia jest niska i może nie podnieść się dużo wyżej przez ewentualne odrodzenie wydobycia ropy łupkowej w USA. Mimo to sytuacja wydaje się stabilizować.

Powrót koronawirusa na horyzoncie

Skąd zatem bierze się pesymizm inwestorów? Kartel naftowy OPEC opublikował w lipcu prognozę zapotrzebowania na ropę w 2020 roku. Spodziewa się rozpoczęcia stopniowego odrodzenia zapotrzebowania po znaczącym spadku w wyniku pandemii koronawirusa. Jednak ostrożnie zakłada odbicie dopiero w 2021 roku. Agencja Reuters przeprowadziła anonimową ankietę wśród ponad 500 ekonomistów na całym świecie. Wyrażają oni obawy, że wzrost zachorowań na koronawirusa może doprowadzić do ponownego zaostrzenia regulacji chroniących przed jego rozprzestrzenianiem, a przez to zagrozi odrodzeniu gospodarczemu. Te obawy potęgują złe dane gospodarcze z USA i Niemiec, które notują rekordowe spadki produkcji przemysłowej. Natomiast Rystad Energy zakłada w analizie, że odrodzenie zapotrzebowania na ropę naftowa nie nastąpi tak szybko, jak szacowali wcześniej analitycy. Między sierpniem a październikiem 2020 roku zapotrzebowanie na ropę, kondensat ropy i inne produkty ropopochodne ma się utrzymać na poziomie około 90,5 mln baryłek dziennie, w listopadzie ma wzrosnąć do 92,9 mln, a w grudniu do 94,6 mln. W tym samym czasie podaż ma sięgnąć 91,2 mln baryłek dziennie w sierpniu, 92,9 mln w październiku, 93,3 mln w listopadzie i 93,4 mln w grudniu. Podaż większa od zapotrzebowania będzie możliwa dzięki luzowaniu porozumienia naftowego OPEC+.

Porozumienie nie całkiem na sto procent

Wspólna komisja monitorująca OPEC+ sprawdzi jak kraje, które nie wywiązały się z cięć do lipca, poradziły sobie z realizacją deklaracji o nadrobieniu zaległości w sierpniu. Trwają już działania na rzecz poprawy wyników. Nieoficjalnie można się dowiedzieć, że Nigeria zamierza zaklasyfikować złoże Agambi jako obszar wydobycia kondensatu ropy, a nie ropy, dzięki temu uzyskując cięcia przewidziane w kwocie dla niej (1,412 mln baryłek dziennie od czerwca do lipca). W ślad Nigerii mogą pójść kolejne kraje mające problem z cięciami, na przykład Irak. Międzynarodowa Agencja Energii prezentuje mniej optymistyczne dane i twierdzi, że cięcia zostały zrealizowane w lipcu w 89 procentach i nie doszło do pełnej rekompensaty cięć brakujących w poprzednim okresie – Irak obniżył wydobycie o 85 procent kwoty, Zjednoczone Emiraty Arabskie – 77 procent, Kongo – 43 procent, Gabon – 40 procent. Gwinea Równikowa i Sudan Południowy też nie wypełniły planu. Komisja OPEC+ nie ma jednak do dyspozycji żadnych sankcji dyscyplinujących opieszałych sygnatariuszy porozumienia naftowego. Mało tego, część krajów niewywiązujących się z obietnic zasiada w komisji monitorującej. To Irak i ZEA wchodzące w jej skład oprócz Algierii, Arabii Saudyjskiej, Kazachstanu, Kuwejtu, Rosji i Wenezueli. Spotkanie OPEC+ z 19 sierpnia będzie zatem areną ciekawych dyskusji o spójności bloku. Kraje OPEC+ mogą też znaleźć rozwiązanie na wypadek nowego tąpnięcia cen ropy w razie uderzenia drugiej fali koronawirusa w gospodarkę.

Warto na koniec wrócić do flaszki ropy sprezentowanej przez Sieczina. Być może prezes Rosnieftu chciał tym prezentem osłodzić gorzkie wieści z rosyjskiego sektora naftowego. Mówił Putinowi, że redukcja wydobycia wiąże się ze zwolnieniami pracowników i selekcją złóż do utrzymania. Rosnieft tnie wydobycie najpierw z odwiertów o niskiej wydajności i wyczerpujących się. Deklaruje, że będzie minimalizował negatywne skutki społeczno-ekonomiczne układu OPEC+. Była to odpowiedź na opinię prezydenta Putina, który przed tyradą Sieczina zapewniał go, że gospodarka rosyjska ucierpi na koronawirusie mniej niż wiele innych a sytuacja ulegnie poprawie. – Ta sytuacja skończy się prędzej czy później, a globalna gospodarka wróci do wzrostu. Będziemy musieli odpowiedzieć na to wyzwanie – perorował Putin. Prezes Rosnieftu bogaty w informacje od analityków był wyraźnie mniejszym optymistą. Koronawirus sprawia, że pomimo obecnego wzrostu ceny ropy pożądanego przez producentów, inwestorzy nadal uznają, że flaszka ropy jest w połowie pusta, a nie pełna.

Jakóbik: Porozumienie naftowe walczy o wiarygodność