Prawem w nowy gazociąg Putina

16 lipca 2015, 15:16 Energetyka

KOMENTARZ

Prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin. Fot.: Wikipedia.

Dr Sijbren de Jong i dr Willem Oosterveld

Centrum Studiów Strategicznych w Hadze (HCSS)

Dnia 1 lipca rosyjska państwowa spółka gazowa – Gazprom ogłosiła, że zaprzestała dostaw gazu ziemnego na Ukrainę po raz piąty w ciągu dekady.

Decyzja ta była wynikiem załamania negocjacji między Ukrainą i Rosją w sprawie nowej umowy, która dotyczyła nowych warunków zakupu, w tym ceny gazu. Dla Gazpromu i rosyjskiego prezydenta Władimira Putina, fiasko negocjacji stanowi kolejną okazję zasygnalizowania państwom członkowskim UE, że Ukraina jest niewiarygodnym partnerem.

Angażowanie się bezpośrednio w konflikt z Gazpromem nie jest w interesie państw członkowskich UE. Może to poskutkować ostatecznym i nieodwracalnym zaprzestaniem ukraińskiego tranzytu. W rzeczywistości, Gazprom wielokrotnie podkreślał, że zamierza przerwać dostawy przez terytorium Ukrainy po roku 2019. Władimir Putin promuje alternatywne trasy gazociągu, omijające Ukrainę (Turkish Stream i Nord Stream). Rosyjski Prezydent jak i władze Gazpromu nie mogą jednak zapominać, że w polityce państw zachodnich działa atut praworządności – raczej są to państwa prawa, które przebija politykę.

Od wielu lat Rosja opowiada, że ​​częste przerwy gazu są spowodowane problemami spowodowanymi przez państwa tranzytowe, takie jak Ukraina, które dla Kremla są niewiarygodne. W rezultacie Gazprom od pewnego czasu wspiera kilka projektów budowy rurociągów, które całkowicie omijają Ukrainę i zapewniają bezpośrednie dostarczenie surowca do kontrahentów w Europie.

W dniu 18 czerwca Gazprom ogłosił porozumienie z Royal Dutch Shell, German E.ON i austriackiej firmy energetycznej OMV. Celem porozumienia było podwojenie przepustowości gazociągu Nord Stream z obecnych 55 mld metrów sześciennych – rurociągu łączącego Rosję z Niemcami przez Morze Bałtyckie.

W dniu 1 lipca, Turcja oficjalnie ogłosiła, że Ankara i Moskwa mogą sfinalizować umowę w sprawie cen gazu dla gazociągu Turkish Stream już w połowie lipca. Turkish Stream to projekt rurociągu, który będzie tłoczył aż 63 mld metrów sześciennych rosyjskiego gazu przez Morze Czarne do Turcji i dalej do Europy Południowo-Wschodniej. Projekt ten został ogłoszony jako zamiennik nieistniejącego już gazociągu South Stream.

W dniu 1 grudnia 2014 r projekt South Stream został zawieszony, ze względu na to, że naruszał zasady konkurencji w Europie, zgodnie z którymi na mocy prawa UE, przedsiębiorstwa energetyczne nie mogą jednocześnie sprzedawać surowiec i być właścicielami sieci dystrybucyjnej.

Wydawać by się mogło, iż Władimir Putin i Gazprom wyciągnęli wnioski z lekcji związanej z kryzysem South Stream. Pomimo tego, 1 lipca ogłoszono, iż negocjacje między Turcją i Rosją nie postępują sprawnie w ciągu ostatnich miesięcy. Zaledwie tydzień temu Ankara ostrzegła, że rozważa możliwość zwrócenia się o rozwiązanie impasu na drodze międzynarodowego arbitrażu, jeśli nie dojdzie do porozumienia stron. Rosja zgodziła się obniżyć ceny o 10,25 procent, ale turecka państwowa firma gazowa BOTAS oczekuje udzielenia dużych zniżek na zakup paliwa od Gazpromu. Turcja aż za dobrze zdaje sobie sprawę, że Rosja musi użyć tureckiego terytorium w celu nadużycia reguł UE w sprawie dostępu do rury stron trzecich (i używa tego jako karty przetargowej).

Powyższe rozważania ujawniają wiele kontrowersji wokół tematu rurociągów. Dostawy gazu z Rosji do Turcji to jedno, ale transport gazu od granicy turecko-greckiej do Europy Południowo-Wschodniej jest całkowicie inną sprawą. W dniu 18 czerwca, podczas wizyty w Petersburgu, Premier Grecji Alexis Tsipras podpisał protokół ustaleń z Gazpromem, które zabezpieczywszy budowę gazociągu, jednocześnie rozszerza projekt Turkish Stream.

Będzie to droga dystrybucji rosyjskiego gazu do Europy dlatego też Rosja zobowiązała się do zapłaty setek milionów dolarów opłat tranzytowych. W tym momencie, Premier Tsipras powinien zdać sobie sprawę, że jest wykorzystywany jako pionek w o wiele większej grze Rosji. Czy Gazprom zgodzi się na finansowanie rurociągu przez terytorium Grecji? Czy później będzie musiał dzielić zasoby zgodnie z prawem UE? Budowa gazociągu South Stream pokazała to, że Gazprom nie lubi się dzielić tym co posiada. Co więcej, Grecja nie jest w stanie sama się finansować w zakresie budowy rurociągu oraz w przypadku finansowania ze środków prywatnych również nie jest w stanie pokryć kosztów budowy. Natomiast grecki rząd będzie miał udowodnić Komisji Europejskiej, że budowa rurociągu przyczyni się do dywersyfikacji źródeł, a nie jedynie do dywersyfikacji tras dla Gazpromu. Władimir Putin wie, że może w rozgrywce z Grecją wbijać klin między Brukselą a poszczególnymi państwami członkowskimi UE. Premier Tsipras powinien był wiedzieć, że nie należy wprowadzać w błąd swoich obywateli – jak przy innych inwestycjach w rurociągi – w tak kluczowym momencie dla jego kraju.

Ogłoszenie o przedłużeniu projektu Nord Stream można odbierać ze zdziwieniem. Dzięki różnicy zdań w działaniu systemu dostępu do gazociągu OPAL, który łączy Nord Stream z rynkami europejskimi, możliwości istniejącego rurociągu Nord Stream nie są w pełni wykorzystane. Chociaż najnowsza umowa stanowi jedynie protokół ustaleń i nie jest stałą umową handlową, pomysł, aby rozszerzyć Nord Stream jest nierealny z wielu powodów. Jeśli weźmiemy pod uwagę wszystkie istniejące i planowanych zdolności rurociągu, który omija Ukrainę, to budowa zarówno Turkish Stream, a także rozbudowa Nord Stream będzie tylko i wyłącznie prowadzić do nadprzepustowości rurociągów.

Co więcej, europejski komisarz ds. Energii Maroš Šefčovič szybko przypomniał zainteresowanym stronom że te inwestycje (Turkish Stream i Nord Stream) musiałyby być zgodne z unijnymi przepisami. Zauważył również, że jeśli podwojenie mocy Nord Stream będzie oznaczać koniec tranzytu przez Ukrainę, to zaszkodzi to europejskiemu bezpieczeństwu energetycznemu, ponieważ będzie oznaczało zmniejszenie tranzytu z trzech linii do zaledwie dwóch. Ostatecznie, coś musi się wydarzyć. Jest mało prawdopodobne, aby oba projekty rurociągów zostały zrealizowane. Coraz bardziej nierealne wydaje się, że Gazprom będzie dążył do pozbycia się tranzytu ukraińskiego po 2019.

Te obserwacje uwiarygadniają przekonanie, że Putin i Gazprom są zaangażowani politykę gazociągów, którego podstawowym celem jest pogłębienie podziału Europy w oparciu o politykę energetyczną na linii Północ-Południe. Władimir Putin zapomina jednak, że poprzez próby budowania Turkish Stream i Nord Stream, Gazprom prawdopodobnie będzie musiał się zmierzyć z czasochłonną batalią prawną z Brukselą. I to Wspólnota Europejska posiada większą szansę wygranej w tym sporze. Co więcej, z uwagi na ograniczenia stawiane przez unijne reguły konkurencji, Turkish Stream może znaleźć swoje Waterloo z budową rurociągu tylko do Turcji. Nie tylko będzie to oznaczało pozbawienie kilku państw członkowskich UE (w tym Grecji) roli jako państwa tranzytowego, ale również zapewni Ukrainie utrzymanie nadal ważnej rolę w bezpieczeństwie energetycznym Europy.